Wróżkom w podobnym przypadku, to znaczy gdy wyczerpały się dary, dać dodatkowo i wyjątkowo jeszcze jeden pod warunkiem, że posiadają dość wyobraźni, by wymyślić go natychmiast.
Dobra Wróżka odparła więc z pewnością siebie, godną jej rangi:
— Daję twemu synowi... daję mu... Dar podobania
ilM
— Podobania się?... Ale podobania się jak? Podobania się dlaczego? — pytał uparcie sklepikarz, bez wątpienia jeden z tych rezonerów, którzy nie potrafią wznieść się do logiki Absurdu.
— Dlatego! Dlatego! — odpowiedziała zirytowana Wróżka odwracając się do niego plecami; i dołączywszy do orszaku swoich towarzyszek, rzekła do nich: „Jak wam się podoba ten pyszny Francuzik, który chce wszystko rozumieć i otrzymawszy dla syna najlepszy z darów, śmie jeszcze pytać i spierać się o Bezsporne?”
albo
Dwaj wspaniali Szatani i niemniej świetna Diablica wstąpili ostatniej nocy na tajemne schody, skąd Piekło przypuszcza szturm do słabości śpiącego człowieka i ma do niego sekretny dostęp. Przyszli i wyprostowani, jak na estradzie, stanęli przede mną w całej swej chwale. Blask bił z ich postaci, odcinających się od nieprzejrzystego tła nocy. Wyglądali tak dumnie i władczo, że wziąłem ich zrazu za prawdziwych bogów.
Twarz pierwszego Szatana była płci dwuznacznej, a ciało miękkością linii przypominało starożytnych Bachusów. Piękne, tęskne oczy, barwy mrocznej i nieokreślonej, podobne były do fiołków ciężkich jeszcze od łez burzy, a rozchylone wargi, skąd ulatywała woń perfum, do rozżarzonych ka-dzielniczek: pachnące piżmem owady rozbłyskiwały trzepocząc pod jego gorącym tchnieniem.
Jego tunikę z purpury opasywał połyskliwy wąż, który unosząc głowę zwracał ku niemu płonące węgielki oczu. 11 tego żywego pasa były zawieszone, na przemian z buteleczkami pełnymi złowieszczych likworów, błyszczące noże i narzędzia chirurgiczne. W prawej ręce miał inną jeszcze buteleczkę ze świetliście czerwonym płynem i dziwacznym napisem: „Pijcie, oto moja krew, wyborny kordiał”; w lewej ręce trzymał skrzypce, na których wyśpiewywał zapewne swoje rozkosze i cierpienia, szerząc w noce sabatu zaraźliwe szaleństwo.
49