^Seniora Granda domyślała się od wielu lat, że Nina woli kobiety, chociaż wprost usłyszała to dopiero w tym roku. Pytam ją, czy kiedykolwiek miała coś przeciwko temu.
- Nie - odpowiada zdecydowanie. - Jak się jej tak podoba, to co w tym złego? Mój mąż też to akceptuje. Ona zawsze się kobietami interesowała, choćby w tym balecie tyle pięknych dziewczyn było... Nie miałam nigdy nic przeciwko, dorosła była poza tym. Po co się miałam wtrącać w jej osobiste życie?^/
Najstarsza kobieta w rodzinie próbuje zrozumieć i pojednać wszystkich. Wierzy, że Nina pogodzi się z córkami.
Modlimy się za to z mężem codziennie - mówi. - To w końcu matka, prawda?
Roma ma 53 lata, mieszka w Krakowie. Podczas naszego spotkania zrobiłam jej zdjęcie, na którym siedzi w otwartej szafie i mówi: „Wychodzę z niej!”
Do późnych lat 80. nie wymawiało się słów takich jak „homoseksualizm” czy „lesbijka”. Tylko nieliczne kobiety wtedy sobie radziły. Te najbardziej aktywne, przebojowe, które bardzo chciały być sobą. Sądzę, że pozostałe uważały jak ogół: „Kobieta z kobietą? - nie do pomyślenia!” Wstydziły się własnych pragnień, chowały je do kieszeni i w końcu robiły to, czego od nich oczekiwano: wychodziły za mąż, rodziły dzieci, męczyły się całe życie. Czasami miewały kochanki.
(JKiedy sama odkryłam, że podobają mi się kobiety, poczułam ekscytację, pozytywne zaskoczenie: „O, ciekawe! Nie jestem taka jak wszystkie”. Byłam nastolatką i rozglądałam się na lewo i prawo za interesującymi dziewczynami. Na studiach skrzydła mi opadły. Ekonomia nie okazała się dla mnie dobrym wyborem, a w dodatku na uczelni ciekawych dziewczyn jakoś nie było widać. Potem zaczęłam chodzić z kolegą z roku i tak „przechodziłam” z nim przez całe studia, aż się rozstaliśmy. Chciał się ze mną żenić, ja - absolutnie nie. Miałam już pewność: to nie to.
Mój dom rodzinny był typowo katolicki i patriarchalny - ojciec zarabiał pieniądze, mama siedziała w domu. Po rozstaniu z tym chłopakiem słyszałam: „To pewnie był niewłaściwy kandydat, poczekaj na odpowiedniego”. Ludzie naokoło długo pytali: „Masz kogoś? Kiedy wyjdziesz za mąż?” A ja przez wiele lat próbowałam nawiązywać bliższe kontakty z kobietami, nigdy nie mówiąc otwarcie, kim jestem, co czuję. Po prostu się bałam. Moje niezdecydowane próby nie przyniosły żadnego efektu.
W latach 70., oprócz studiowania, zajmowałam się pilotowaniem zagranicznych wycieczek. Przy okazji podróży do bardziej cywilizowanego świata zawsze zaglądałam do księgarń i, przeszukując działy psychologiczne, polowałam na wiadomości o osobach homoseksualnych. Nie znajdowałam niczego optymistycznego: choroba, dewiacja, itp. Starałam się nie brać tych etykietek do siebie, ale na pewno odcisnęły we mnie niedobry śladT^)
Jeśli chodzi o jakiekolwiek organizacje, to bardzo długo nic się nie
39