NOTA BIOGRAFICZNA
BOLESŁAW MI CIOSKI - syn Kazimierza i Marii z Andryczów, urodzi! się 23 kwietnia 1911 r. w Mokrej na Podolu. Jako student, najpierw historii sztuki a następnie filozofii Uniwersytetu Warszawskiego debiutuje w roku 1931 na łamach „Kwadrygi” cyklem wierszy, które weszły później w skład jego, jedynego zresztą, poetyckiego tomiku Chleb z Gietsemane. W roku 1932 obejmuje dział teatralny w dwutygodniku artystyczno-literackim „Zet”, dając się poznać jako jeden z nielicznych w tym czasie entuzjastów teorii Czystej Formy Stanisława Ignacego Witkiewicza i propagator jego poglądów estetycznych. W roku 1936 na łamach „Prosto z mostu”, w którym Miciński prowadzi dział recenzji poetyckich, zaczynają się pojawiać pierwsze jego eseje, wydane w rok później pod wspólnym tytułem Podróże do piekieł. W tym samym roku Miciński kończy studia dyplomem z estetyki u prof. Tatarkiewicza (praca: Deformacja rzeczywistości w sztuce spłonęła w maszynopisie w czasie wojny) i wyjeżdża do Francji w celu zebrania materiałów do pracy doktorskiej o Victorze Cousinic pod kierunkiem prof. Jacques’a Chevaliera z Uniwersytetu w Grenoble. Śladem tych badań jest opublikowany w r. 1938 esej Dyliżans filozojiczny. Po powrocie do Polski Miciński zostaje asystentem na Wydziale Filozofii UW, oraz jako kierownik literacki prowadzi dział prozy w Polskim Radio; powstają też wówczas pierwsze szkice do późniejszego Portretu Kanta. Wybuch wojny i gwałtowny rozwój nękającej go od najwcześniejszej młodości gruźlicy powodują, że na przełomie 1939/40 Miciński znów znajduje się we Francji. Ciężko chory, odcięty od kraju, pozostaje twórczy do końca. W roku 1941 kończy Portret Kanta, drukuje Trzy eseje o wojnie; w rękopisie pozostają materiały do nigdy nic ukończonego Portretu Juliana Apostaty, Uwagi o polityce oraz osobisty notatnik. Bolesław Miciński zmarł 30 maja 1943 roku w Laffrey koło Grenoble.
PODRÓŻE DO PIEKIEŁ
Żonie
Ccrberus kaec ingen.t la tram regna trifauci persono! advcrso recubans unmanis in atro.
(Vcrgilius, Aencis VI)
I
...Wiosło sążniste ująwszy w ręce - uciekać Musisz daleko, daleko, wędrując stopą strudzoną,
Aż przyjdziesz do ludzi takowych, których wzrok nigdy na /i cmi Morskich nic widział fal... a ręka ich soli przenigdy Do strawy nic sypie, a oni nie znają, co spławne są statki,
Bo nigdy nic oglądali czerwono-lśniących kadłubów Szcrokożaglich naw... ni wioseł, które skrzydłami Są dla pierzchliwych korabiów!... Lecz ninic tobie wyjawię Znak nieomylny, widomy, iżbyś go zaś nie przepomniał:
Jeśli na drodze swej zdybiesz takiego jak ty wędrownika,
A on, ujrzawszy cię - stanic, spojrzy i powie, iż niesiesz Łopatę na mocnych ramionach: wtedy ci stanąć konieczno I w ziem osadzić sążniste wiosło i wbić je tam silnie...
(Proroctwo Tejtezjasza. Odyseja. Ks. XI Wpaństwie umarłych - tłum. J. Wittlin)
Kiedy Julian Apostata, wróg chrystianizrau, ruszył w roku 363 na podbój Persji, aby po tryumfalnym — jak przypuszczał •- powrocie zniszczyć ostatecznie młody i skołatany wewnętrznymi walkami Kościół, nic przypuszczał zapewne, że modlitwa jego „szkolnego kolegi”, świętego Bazylego, wytrąci mu berło z martwej dłoni. Oto, jak mówi legenda, gdy św. Bazyli w trwodze o losy Kościoła modlił się przed obrazem Matki Bożej, u stóp której klęczał pięknie wymalowany św. Merkuriusz z włócznią, obraz