cia był fakt, że w tej nowej powieści odszedł Camus od opisywania doświadczenia absurdu (co stanowiło treść jego błyskotliwego prozatorskiego debiutu - Obcego), i uczynił krok zmierzający do zmiany swej filozoficznej postawy. Jednakże zorientowani egzystencjalnie krytycy nad bunt nadal przedkładali absurd.
Każdy czytelnik Dżumy powinien rozpocząć lekturę powieści od przestudiowania słów motta. Jest nim fragment Dziennika roku zarazy Daniela Defoe, jednoznacznie sugerujący, że lektura jest literacką parabolą, tak więc wszystkie wydarzenia opisane w powieści należy odbierać w dwu płaszczyznach: treści dosłownych, konkretnych, wynikających z danego niejako doraźnie doświadczenia, oraz ich ponadczasowego, wiecznego wymiaru.
Akcja powieści dzieje się w algierskim mieście Oranie w 194. roku. Spada na nie nieoczekiwanie epidemia dżumy. Jej pierwsze przejawy choć zaskakujące dla mieszkańców, nie wytrącają z rytmu miasta żyjącego handlem i „prostymi radościami”. Objawami tymi są umierające masowo na ulicach szczury. Dżuma z początku atakuje pojedynczych ludzi, a jej pierwszymi ofiarami są najubożsi, których śmierć mija niemal niepostrzeżenie. Doktor Bernard Rieux jest od początku świadomy zagrożenia. On również prowadzi „kronikę zarazy”, czytelnik na ostatnich kartach powieści dowiaduje się, że właśnie ją przeczytał. Niemniej jednak powieść nie jest napisana w pierwszej osobie, wydaje się nawet jakby jej narrację prowadziło kilku narratorów. Jest to świadomy zabieg artystyczny Camusa, który w ten sposób podkreśla odizolowanie, samotność człowieka zmagającego się z dżumą - skrajnym, egzystencjalnym doświadczeniem. Doktor Rieux od początku świadomie prowadzi walkę z zarazą. Samotny i całkowicie skupiony na swojej profesji (wcześniej wysyła do sanatorium swą śmiertelnie chorą żonę, która umiera, zanim dżuma cofnęła się z miasta), ma ci chego i oddanego sojusznika w swojej matce. Władze są bezradne. Z początku w ogóle zaprzeczają istnieniu zarazy, potem obawiają się nazwać ją po imieniu, wreszcie w obliczu lawinowo rosnącej liczby zachorowań ogłaszają stan wyjątkowy i zamykają miasto.
Reakcje ludzkie są bardzo różne. Doktor nie ustaje w swej pracy, towarzyszy chorym i umierającym. Dziennikarz Rambert, który przed zarazą przybył do Oranu z Paryża, aby napisać reportaż o warunkach życia Arabów, podejmuje desperackie próby wydostania się z miasta, ponieważ chce wrócić do ukochanej kobiety. Urzędnik Grand pracu je nad pierwszym zdaniem swej powieści. Jean Tarrou spędza czas na obserwacji niepojętych niekiedy zachowań ludzkich. Natomiast Cot-tard, człowiek o kryminalnej przeszłości, cieszy się z rozszerzania się epidemii, gdyż pozwala mu to robić nielegalne interesy. Jezuita, ojciec Paneloux w swym kazaniu głosi ideę dżumy jako kąty za grzechy i wzywa do pokuty.
Wraz z rozszerzającą się epidemią dżumy bohaterowie zmieniają swoje poglądy i zachowanie. Tarrou proponuje doktorowi pomoc -zorganizowanie formacji sanitarnych do walki z chorobą. Wspiera go w tej pracy Grand oraz Rambert, który postanawia pozostać w Oranie, bo „wstydziłby się przeżywać szczęście w samotności”. Ogromny wpływ na postawę ojca Paneloux ma śmierć dziecka - synka sędziego Othona. W swym drugim kazaniu Paneloux rezygnuje z szukania usprawiedliwienia dla dżumy, przyznaje się do swej bezradności, odrzuca rację teologów na rzecz bezwarunkowej wiary i powinności, której sens zawiera się w zdaniu: „Trzeba tylko iść naprzód, w ciemnościach, trochę na oślep i próbować czynić dobrze”.
Treść kazań ojca Paneloux pokazuje, że problem dżumy to przede wszystkim problem zła, z którym jezuita poprzez teologię próbował się uporać. Rezygnują z niej natomiast Rieux i Tarrou, którzy koncentrują się na konkretnym działaniu. Tarrou, zbuntowany przeciw karze śmierci (był synem prokuratora, który miał na nią wpływ), marzy, aby stać się „świętym bez Boga”. Rieux jest skromniejszy - „najważniejsze to dobrze wykonywać swój zawód”.
Dżuma powoli odchodzi, zbierając swe żniwo. Jej ofiarami byli także ojciec Paneloux i Tarrou. Miasto wraca do normalnego życia. O umarłych nie zapomniał jedynie doktor Rieux, który napisał swą kronikę, „aby nie należeć do tych, co milczą, żeby świadczyć na korzyść zadżumionych”. On jeden wiedział, że „radość jest zawsze zagrożona” i że „bakcyl dżumy nigdy nie umiera”.
Sam Camus w liście do Rolanda Barthesa w taki sposób określił paraboliczny sens swej powieści: „Dżuma [...] oznacza przejście od postawy samotniczego buntu do uznania roli zbiorowości, wraz z którą podejmuje się walkę. Jeśli istnieje ewolucja od Obcego do Dżumy, wiedzie ona w kierunku solidarności i współudziału”.
Albert Camus, Dżuma
247