- Nie. Ale niech tutaj zostanie. Skoro mój ojciec wi< dział, gdzie mnie znaleźć, ona też nie będzie bezpieczn.i w swoim domu.
- Nie możemy również pozwolić, żeby twoi ludzie w.i łęsali się po okolicy, bo wtedy Max ich dorwie i odkryje, że jestem w to wszystko zaangażowany - powiedział Bo nes. — Jeśli chodzi o resztę pracowników, zbierz ich wszysi kich, Kitten. Nie będą pamiętali, że mnie kiedykolwiek widzieli.
- A co z Noahem? - zapytał nagle Don, a ja się skrzy wiłam.
- On o niczym nie wie.
- Don nie o to pyta — wyjaśnił spokojnie Bones. - Noali stanowiłby doskonałą przynętę, nieważne czy coś wie, czy nie. Max może uznać, że wciąż coś do niego czujesz.
O tym nie pomyślałam.
- W takim razie zacznijcie go obserwować, Don, w pracy i w domu. Gdy tylko pojawi się jakiś ślad nadnaturalnej mocy, wkroczymy. Być może złapiemy Maksa w jego własną pułapkę.
- Zaraz się tym zajmę - obiecał Don.
Wstaliśmy. To był długi dzień, a jeszcze nie dobiegł końca.
- Bones, kiedy ty i Don będziecie hipnotyzować personel, pozwólcie, że ja zapoznam oddział z twoim nowym statusem.
Bones uśmiechnął się szeroko.
- Pozdrów swojego kumpla, Kitten. Nie mogę się doczekać, żeby zacząć nad nim pracować.
Wiedziałam, kogo miał na myśli.
- ZTate’em, Bones. Nie nad nim.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Racja.
Godzinę później głowa pękała mi z bólu. Tak jak się spodziewałam, Tatę wpadł we wściekłość. Juan, po tym jak rozwiałam kilka jego wątpliwości, nieoczekiwanie całkiem zobojętniał. Kiedy Cooper, trzeci kapitan, odzyskał przytomność po wstrząśnieniu mózgu, poinformowano go, że facet, który go znokautował, jest teraz oficjalnie członkiem zespołu. Tatę sądził, że Cooper go poprze, ale on przyjął nowinę nawet lepiej niż Juan.
- Porządnie dał nam po dupie, dowódco. Gdyby chciał nas zabić, z pewnością by to zrobił.
- To ten sam wampir, który mnie wyszkolił, Coop. Aha, i sypiam z nim. Mówię o tym, żeby zaoszczędzić Tatę’owi trudu. Przeszkadza ci to?
Cooper nawet nie drgnął.
-Jesteś wybrykiem natury. Co w tym dziwnego, że znalazłaś sobie drugie dziwadło?
- Nie wierzę, kurwa! — powiedział z odrazą Tatę.
W tym momencie do pokoju wkroczył Bones i objął mnie. Tatę łypnął na niego spode łba.
- Lepiej się czujesz, kolego? - spytał Bones, zwracając się do Coopera. - Jeśli nie, wkrótce się to zmieni. — Spojrzał na mnie z uśmiechem. - Don właśnie wyciągnął ze mnie pół litra. Coś mi się zdaje, że główny patolog nie za bardzo chciał mnie kłuć. Biedak cały się trząsł, nie mam pojęcia, dlaczego.
- Może dlatego, że przyrządziłeś sobie obiad z jego asystenta, amigo - zauważył Juan.
241