204
“ ’ --------—?***
zapytania, opróżnia mnie z samego siebie i nie przestoje pusto, odkrywając przede mną w ten sposób ciągle nowe zasoby. działem, że jestem aż tak bogaty, ale nie mam już prawa niczego***' trzymywać. Czy pragnienie Drugiego jest łaknieniem, czy wielkodu* nością? Upragniony nie zaspokaja mojego Pragnienia, aleje pogl^T* karmiąc mnie niejako nowym głodem. Pragnienie objawia się dobro’ cią. W Zbrodni i Karze Dostojewskiego jest scena, w której Dostojęy, ski mówi w związku z Sonią Marmieładową, patrzącej na ogarniętej rozpaczą Raskolnikowa, „o nienasyconym współczuciu*. Nie mówi „najgłębsze współczucie*. Jakby współczucie, którym Sonia obejmuje Raskolnikowa, było głodem, który obecność Raskolnikowa karmi poza możliwym nasyceniem, wzbudzając w nieskończoność ten głód.
Analiza Pragnienia, które przede wszystkim musieliśmy odróżnić od potrzeby, uściśli się dzięki analizie Innego, ku któremu kieruje się Pragnienie.
To prawda, że na pierwszy rzut oka ukazywanie się Innego wydarza się w sposób, w jaki wydarza się każde znaczenie. Inny jest obecny w pewnej całości kulturowej i jest przez nią oświetlany, tak jak tekst przez swój kontekst. Przejawianie się całości zapewnia tę obecność i tego obecnego. Oświetla je światło świata. Rozumienie Innego jest więc hermeneutyką i egzegezą. Inny ukazuje się w pojęciu całości, której jest immanentny i którą według znakomitych analiz Mer-leau-Ponty’ego wyrażają i odsłaniają nasza własna inicjatywa kulturalna, gest cielesny, językowy lub artystyczny.
Ale epifania Innego zawiera własne znaczenie niezależne od tego znaczenia, które nadaje mu świat. Inny nie przychodzi do nas tylko z kontekstu, lecz znaczy bez zapośredniczenia, samym sobą. Jego znaczenie kulturowe, które się objawia, niejako horyzontalnie, poczynając od historycznego świata, do którego należy i które, według fenomenologicznego wyrażenia, odsłania horyzonty tego świata, to światowe znaczenie zostaje zakłócone i zepchnięte przez inną obecność, oderwaną, nie włączoną do świata. Ta obecność polega na tym, że Inny idzie w naszą stronę, przychodzi. Można to wyrazić tak: fenomen, jakim jest pojawienie się Innego, jest także twarzą, albo jeszcze w ten sposób (aby ukazać to przychodzenie w każdej chwili do immanencji i historyczności fenomenu): epifania twarzy jest nawiedzeniem. Podczas gdy fenomen jest już obrazem, ukazywaniem się schwytanym w swoją plastyczną i niemą formę, epifania twarzy jest żywa. Jej życie polega na niszczeniu formy, w której każ-
w twarzy, prabija poniekąd swą własną
I^smt^SktotTwo Otwiera okno. w którym rysuje się jed-jego obecność polega na rozebraniu się z formy, która ^icjeg0™ ,___t---sie iest pewna nadwyżka w stoi
inny-
yczna
^przeć^
ukazuje. Jego ukazywanie się jest pewną nadwyżką w Sto-do nieuniknionego paraliżu ukazywania się. To właśnie wyra-5 frmuła: twarz mówi. Ukazanie się twarzy jest pierwszym aktem l<\r Mówienie to przede wszystkim ten sposób przychodzenia spoza JjJJgo wyglądu3, spoza swojej formy, pewne otwarcie w otwarciu.
Nawiedzenie twarzy nie jest więc odsłonięciem świata. W kon-loretnym świecie twarz jest oderwana lub naga. Jest pozbawiona swojego własnego obrazu. To dzięki nagości twarzy nagość jako taka jest w świecie możliwa.
Nagość twarzy jest ogołoceniem bez żadnej kulturowej ozdoby
- odpuszczeniem — odłączeniem w łonie samego swojego wydarzania się- Twarz przychodzi do naszego świata ze sfery absolutnie obcej
- co znaczy właśnie z absolutu, który jest zresztą imieniem radykalnej obcości. Znaczenie twarzy w jej oderwaniu jest, w dosłownym sensie terminu, nadzwyczajne (extra-ordinaire). Jak takie wydarzenie jest możliwe? Jak to się dzieje, że przychodzenie Innego z absolutu w nawiedzeniu twarzy nie może w żaden sposób stać się objawie-n*em — choćby symbolicznym lub w formie sugestii? Jakim sposobem twarz nie jest po prostu prawdziwym przedstawieniem, w którym Inny zrzeka się swojej odmienności? By na to odpowiedzieć, powinniśmy zbadać wyjątkowe znaczenie (la signifiancej śladu i porządek osobowy, w którym takie znaczenie jest możliwe.
Na razie połóżmy nacisk na sens, jaki zawiera oderwanie czy nagość twarzy, która nam otwiera ten porządek, i na wstrząs świadomości, która na to oderwanie odpowiada. Odarta z samej swej for-I my twarz jest przeszyta swoją nagością. Jest niedolą. Nagość twarzy jest nędzą i już błaganiem, które na mnie wskazuje. Ale to błaga-nie jest wymaganiem. Pokora łączy się w nim z wysokością. W ten
I I ------«** >■