LXXXIV POETA UTRWALONEGO ŁADU
programu awangardy, która odrzucała pointę - albowiem w postulowanej zwięzłości wypowiedzi cały wiersz miał się składać z samych point.
To obszerniejsze zestawienie twórczości Lechonia z poetyką awangardy ukazuje, którędy biegł główny trakt rozwojowy nowej poezji polskiej - i jak się z nim rozchodziła droga poety. Tak zwaną „nową sztukę” Lechoń traktował z niechęcią - i chyba nie bez uprzedzeń. „Nie ma żadnego postępu w sztuce
- mówił - są tylko prawdziwi twórcy, którzy są sobie wszyscy współcześni, i nędzni albo zacni naśladowcy, którzy bez względu na epokę zarówno są diabła warci”1. Owa nieufność do wszelkiego nowatorstwa miała głębsze podłoże. Pamiętać bowiem trzeba, że nurty awangardowe (nie tylko literackie) wiązały się często z ideologią lewicy społecznej. Już to dla Lechonia mogło być ostrzeżeniem. A i w sferze sztuki były nurtami rewolucyjnymi, niszczącymi utrwalone kanony, rzucającymi wyzwanie przeszłości. Były próbą obalenia istniejących układów kulturowych
- a więc i społecznych. To, co powiedziano wyżej o społecznych poglądach Lechonia, dodatkowo objaśnia jego stanowisko wobec „nowej sztuki”. Sam siebie określał jako „zakamieniałego tradycjonalistę”2. Było w tym zapewne nieco minoderii - ale na pewno była to prawda.
W latach wojny tradycjonalizm ten brzmiał innymi jeszcze znaczeniami. W sytuacji zagrożenia bytu narodowego ciągłość wielkiej tradycji historycznej i kulturowej była jednym z argumentów na rzecz trwałości istnienia narodu i państwa. Wydobycie z historii tego, co mogło się wydawać ponadhistoryczne, niezmienne, a także niesprzeczne wewnętrznie i harmonijne -miało duże znaczenie dla kształtowania wojennej świadomości Polaków. Na swój sposób czyniła to poezja, ta zwłaszcza, która przyjęła na siebie obowiązek współuczestnictwa w walce. Świadczyć o tym mogą omówione wyżej kryteria doboru motywów, sposoby gospodarowania nimi, tradycyjność wersyfikacji. Jednym z warunków tak widzianych celów poezji była jej komunikatywność, a więc - między innymi - jednoznaczność przywoływanych symboli, rezygnacja z reinterpretacji mitów (stąd też -pełny rozbrat z ironią lub pastiszem), schematyczność znaków („kanoniczne, szkolne, podręcznikowe obrazy postaci i postaw”79). Iluzję harmonii dziejów współtworzyć miały wypreparowane z literackiej przeszłości „poetyzmy anonimowe” (termin 1 idwarda Balcerzana) - czyli środki wypowiedzi nie nacechowane programem określonej szkoły poetyckiej, niejako „ponadgru-powe” czy „ponadprogramowe”, wspólne. Częste zastosowanie znajdował w tej poezji cytat, stanowiący w sposób najoczywistszy transmisję dzieł przeszłości w teraźniejszość. Tak rozumiany tradycjonalizm znamienny był dla znacznej części polskiej poezji wojennej; jego świadectwa znaleźć można u poetów tak różnych, jak Kazimierz Wierzyński i Leopold Staff, Władysław Broniewski i Kazimiera Iłłakowiczówna, Jarosław Iwaszkiewicz i Mieczysław Jastrun. Lechoń był jednym z wielu, choć zasadnie sądzić można, że pod tym względem jednym z najznakomitszych.
Sąd o swym „zakamieniałym” tradycjonalizmie sformułował poeta w roku 1951. Paradoksalnie wtedy właśnie, gdy już grupa Skainandra od dawna nie istniała, a jej przedwojenna poetyka należała w większym stopniu do historii niż życia, Lechoń stał się bardziej „skamandrycki” aniżeli w latach Karmazynowego poematu czy Srebrnego i czarnego. Skamander jednak, mimo iż w lalach dwudziestych niósł ze sobą świeży powiew nowości, pi/ wówczas w zakresie środków wypowiedzi raczej zamykał pewne procesy w poezji polskiej, niż otwierał nowe. W latach wojny i powojennych jego poetyka przesuwała się w cień prze- 3 4 5
/
W. Mieczysławski, op. cit.
Dziennik II 173.
dwanl Balcerzan, Poezja „tradycjonalizmu wojennego”,
Al . i ni 1981, m 3, s. 55. Z tegoż studium zaczerpnięto tu ogólną
, liniiikli iystykę zjawiska.