CATHOLIC PRESS PHOTO
Limuzyna lancia - model papieski
lepiej widoczny, niż gdyby stal na podłodze. Przygotowano trzy takie wózeczki, ustawiane w głównym przejściu Auli Pawia VI w miejscach, z których Jan Paweł II pozdrawiał wiernych. Pojazdy, nazywane przez personel watykański „kręglami”, nie zyskały jednak sympatii Papieża i ostatecznie zrezygnowano z nich po zamachu na jego życie w 1981 roku.
Ostatnio mówi się natomiast o możliwości użycia pojazdu o napędzie elektrycznym, w rodzaju meleksu, dzięki któremu Ojciec Święty mógłby poruszać się swobodnie po Watykanie. Rzymski dziennik „II Messaggero” zamieścił nawet fotografię takiego pojazdu, pomalowanego na biało i z herbem papieskim na drzwiczkach, donosząc, że w Watykanie oglądano już trzy takie wehikuły.
Niemal w tym samym czasie, kiedy w Bazylice św. Piotra zainstalowano ruchomą platformę, włoski Fiat - z okazji Roku Jubileuszowego 2000 i stulecia tego koncernu samochodowego - podarował Ojcu Świętemu wspaniałą lancię. Zastąpi ona mercedesa, ofiarowanego Janowi Pawłowi n w 1997 roku przez producenta niemieckiego. Samochód z tablicą rejestracyjną SCV1 (Stato della Cittś del Vaticano - pań-stwo-miasto Watykan) jest unikatowym egzemplarzem wyprodukowanym przez Lancię. Nowa limuzyna, choć opancerzona, ma jednak podnoszony dach, aby Papież mógł udzielać wiernym błogosławieństwa.
Z tylu samochodu jest tylko jedno miejsce siedzące - fotel dla Papieża. Dla jego sekretarza, biskupa Stanisława Dziwisza, przewidziano rozkładane siedzenie.
Pierwszym samochodem biskupa Wojtyły była poczciwa warszawa. Potem, jako metropolita krakowski i kardynał, korzystał z czarnej wołgi i dwóch opli. Jak wspominał niedawno w „Gościu Niedzielnym” dawny kierowca Karola Wojtyły, sędziwy obecnie pan Józef Mucha, na początku pracy na pytanie, jak ma jeździć biskup, odpowiedział mu: „Dobrze, abyśmy wszędzie dojechali cało i zdrowo”, a po chwili dodał: „I czasem, jak trzeba, to i szybko”.
Rzeczywiście Ojciec Święty nie boi się szybkiej jazdy Kiedy w 1988 roku gościł w Modenie, bez wahania zgodził się odwiedzić słynną fabrykę Ferrari. Czerwonym samochodem tej marki, wieziony przez syna założyciela fabryki, okrążył tor we Fiorano koło Modeny.
Wcześniej, jako biskup, Karol Wojtyła nie miał, rzecz
jasna, takich luksusowych samochodów. Wprawdzie ...równie imponująca
odziedziczył po swoim poprzedniku na stolicy biskups- z zewnątrz
twa krakowskiego kardynale Sapieże eleganckiego w
PAP/AR
Wiadomo jednak, iż zarówno dawniej, jak i dziś, Ojciec Święty nie przywiązuje większej wagi do marki samochodów i w ogóle do luksusu. Od dawna auto było dla niego miejscem modlitwy i pracy. Już w pierwszym samochodzie pan Mucha zainstalował mu lampkę, dzięki czemu mógł czytać podczas podróży i sporządzać notatki Krótko mówiąc, oprócz środka lokomocji samochód bywa dla Karola Wojtyły kaplicą i pracownią.
Wspomina ojciec Andrzej Madej ze zgromadzenia oblatów, obecnie pracujący w dalekim Turkmenistanie. „Kiedyś kardynał Wojtyła odwiedził nas na oazie w Krościenku. Po spotkaniu żegnaliśmy go bardzo serdecznie. Ku naszemu zdumieniu zobaczyliśmy, że jeszcze samochód nie ruszył, kiedy kardynał zapalił lampkę, wysunął zainstalowany w aucie pulpit i zaczął pisać, choć jeszcze przed chwilą wokół niego było gwarno i tłoczno. To unaoczniło mi, iż jest on człowiekiem starającym się nie marnować w życiu ani jednej chwili”. •
| 1 42 STRONA, KSIĘGA VI