30 tuMTwimuwa
— Tb po co ten dodatek, wystarczy HitJcr. Chociaż to jest wariactwo, nikt na nic nie reaguje. Tutaj się likwiduje cały naród systematycznie i składnie.
W całym tym szaleństwie nic panu nie pomogło, że jest pan protestantem. Ja
— niewierzący Żyd. pan — pobożny protestant jesteśmy tutaj alle g/eich. Wszyscy równi. Wszyscy podążamy w tym samym kierunku, do śmierci. Tb nie jest tak, jak było za czasów inkwizycji, że przyjęciem religii katolickiej można było sobie uratować życic. Tutaj parszywa mafia faszystowska likwiduje nas składnie. Nieważne, czy pan pochodzi z Niemiec, Francji, czy innego kraju Europy. Czy jest pan Żydem, czy Żydem wyznania katolickiego.
Przerwał mi:
— Nie, nie, ja jestem protestantem pochodzenia żydowskiego.
Przerwałem mu:
— Nic jest ważne, panie ksiądz, że pan jest protestantem. Tutaj nic może pan powiedzieć, że za komunizm, za socjalizm czy syjonizm. Tutaj likwiduje się nas tylko dlatego, że jesteśmy Żydami.
— Panie kochany, jednej rzeczy nic rozumiem, jak to może być, że narody świata milczą i w spokoju pozwalają wykończyć naród. Nikt nie oponuje, nie ma żadnej pomocy. Nikt nie myśli o tym, że można rzucić bombę na tę fabrykę śmierci. Na pewno wiedzą doktadnie o tym, co się tutaj dzieje. Ja sam codziennie się modlę.
— Pan się modli? Do kogo pan się modli?
— Musi pan to zrozumieć, ja jednak jestem wierzącym protestantem.
— A to znaczy, że pan się modli do tego Żyda. Bo gdyby Jezus teraz żył. toby tu siedział razem z nami. tutaj byśmy się z nim spotkali. Wie pan o tym, bo dla nich to nie ma znaczenia. Możliwe, że my wszyscy cierpimy tu przez Chrystusa. Tak już to jest, nie mogą nam wybaczyć, żc daliśmy im Jezusa. Pan jest protestantem. Niech pan zobaczy, u katolików napotyka się różnych Jezusów
— bolejącego, w niebo wstępującego, miłosiernego, łaskawego. Nigdzie nie spotkał się pan jednak z przyznaniem do faktu, że Jezus był Żydem. Każdy naród widzi Jezusa oczyma swojej wyobraźni, jako kogoś ze swoich. Jak samego siebie, na tle krajobrazu, który go otacza. Nikt nie chce wiedzieć i pamiętać, że by) Żydem. Ciężko każdemu z nich przetrawić ten fakt, że ich uwielbiany Bóg byt zwykłym obrzezanym Żydem. Z ambony ksiądz nigdy o tym nie głosi.
Ja przypadkowo urodziłem się w Częstochowie. Jak panu chyba wiadomo, miejsce to zalicza się do najświętszych dla katolików polskich. Znajduje się w nim sławny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Czy ktoś kiedyś powiedział. że była ona Żydówką? O tym historia milczy. Okolice Częstochowy mają swoją Matkę Boską. Okolice Wilna mają Matkę Boską Ostrobramską. W innych okolicach Polski są inne Matki Boskie. Nigdzie jednak nie znajdzie się
Matki Boskiej Żydowskiej. Tb nie istnieje. Tb go nie mogą przetrawić i nam wybaczyć. Dlatego jesteśmy narodem wyklętym, bo myśmy dali im te Maiki Boskie, Chrystusa, Piotrów i Pawłów, i wszystkich apostołów. 1 przestań mi pan bajdurzyć o pańskim pochodzeniu i religii. Nie interesuje mnie, czy jest pan Żydem pochodzenia protestanckiego, czy protestantem pochodzenia żydowskiego. Skończmy tę rozmowę, daj pan spać.
Odwróciłem się od niego i zasnąłem natychmiast po ciężkim dniu pracy. Nazajutrz na apelu, kiedy sprawdzano dokładnie, czy nikogo z nas nie brakuje, podchodzi do mnie ksiądz i patrząc na mnie spokojnymi, niebieskimi, wyblakłymi oczyma, z których wyziera dobroć, wyciąga do mnie swoją delikatną dłoń. Gest ten przypomina mi księdza błogosławiącego swoich wiernych z ambony. Mówi do mnie:
— Ja pana bardzo przepraszam. Nie chciałem pana urazić. Pan się na mnie wczoraj zdenerwował. Możliwe nawet, że ma pan dużo racji. Ale wie pan. ja tutaj jestem zupełnie sam. Nie mam nikogo przy sobie.
— Tu każdy jest sam — powiedziałem.
— Ja tutaj do nikogo nie otwieram ust Po pracy wracam do baraku na swoje legowisko i do swoich czarnych myśli. Pan jest bardzo elokwentny. Przyjemnie mi do pana mówić i pana słuchać. Chciałbym bardzo pozostać z panem w dobrej komitywie. Na dodatek jesteśmy sąsiadami w baraku. Śpimy obok siebie. Możemy być przyjaciółmi przez te niewiele dni, które nam jeszcze pozostały do życia.
Patrzył na mnie oczyma zbitego psa. Mężczyzna cztcrdziestoparoletni, samotny wśród samotnych i spragniony przyjaźni Otoczeni wachmanami wraz z Alfredem ruszyliśmy w stronę kuchni.
Siedlce
Byt ciepły, jesienny poranek. Pracowałem na stercie przy układaniu paczek palt. Obserwowałem przy tym okolicę, czy przypadkiem jakiś esesman się nie zbliża. I czy nie przyłapie mnie na nieróbstwie. Thk wkopany w stertę palt. które mnie chroniły przed zimnem, patrzę na płac transportowy, zupełnie pusty o tej porze. Z boku mojej sterty, obok parkanu z wplecionymi gałęziami sosny, który odgradzał plac transportowy od placu sortowni odzieży, piętrzyła się ogromna sterta butów. Sięgała kilku metrów. Wokół niej więźniowie nazywani szewcami sortowali buty. Układali je do pary. Obok nich stal esesman .Cep" z ogromnym, około półtorametrowym pejczem. Krzykiem swym nawoływał ich do szybkiej pracy. Na jego czerwonej szyi występowały nabrzmiałe od krzyków żyły. Ochrypłym głosem nawoływał:—Schnelt, schnell, arbeiten fohle Ban-