śmadoamrm, w sferze, której nie sięga nasze rammaemr. ioczrknrac z głęboką pokorą i cierpliwością godziny nadejścia nowej jasności: wyłącznie to jest zyde dla sztuki, na równi w rozumieniu i w tworzeniu.
Czas nie jest wtedy żadną miarą, rok nic; tu nie znaczy, dziesięć lat jest niczym - lżyć artystą znac zy: nie rachować, nie li< zvć, wzrastać jak drzewo, które nk ponagla str<>idi toków i ttoi ufnie wśród wkiwrnmch burz, bez obawy, źe mogłoby me nadejść lato. Przyjdzie przeocz. Ale przychodzi tylko do cierpliwych, którzy istnieją tak, jakby mieli przed sobą wieczność, tak spokojnie i otwarcie. Uczę się tego co dzień, uczę się wśród bólów, którym jestem wdzięczny! cierpliwość jest wszystkim!
Richard Dehmeł: z jego książkami (a nawiasem mówiąc, także i z nim samym. bo znam go przelotnie) jest u mnie tak: gdy natrafiam na jakąś piękną jego stronę, to zawsze boję się, że następna znowu wszystko zniszczy i obróci to, co drogocenne, w coś niegodnego. Całkiem dobrze scharakteryzował go Pan, mówiąc o „pożądliwym życiu i poezjowa-iuu". Bo też przeżycie artystyczne jest faktycznie tak niewiarygodnie bliskie przeżywania płciowemu, jego bólom i rozkoszy, źe te dwa zjawiska są właściwie tylko różnymi formami jednej i tej samej tęsknoty i błogości. I gdyby w miejsce „żądzy” można tu mówić o płci, płci w wielkim, szerokim, czystym znaczeniu, niezepsutym przez błędne podejrzenia K<iś»u»ł.i, 10 jego sztukii byłaby