prawdę tylko o tyle, o ile jest skierowana do kogoś. Albowiem horyzont sytuacji, który ustanawia prawdę wypowiedzi, obejmuje także tego, komu tą wypowiedzią coś się mówi.
Z całą świadomością wyciągnęła ten wniosek współczesna filozofia egzystencjalna. Przypomnijmy filozofię komunikacji u Jaspersa,_której pointa polega na tym, że zniewalająca władza nauki kończy się tam, gdzie dociera się do właściwych zagadnień ludzkiego istnienia - skończoności, dziejowości, winy, śmierci, krótko mówiąc — do tak zwanych sytuacji granicznych. W tej dziedzinie komunikacja to już nie przekazywanie' wyników poznania przy użyciy^-nfeodpajtyoh dowodów, ale rodzaj commercium egzystencja. Ten, kto mówi, sarn'zeSTaT zagadnięty, i odpowiada jako^akieś Ja jakiemuś Ty, bo sam jest jakimś Ty dla swojego Ty. Nie wystarcza jednak, moim zdaniem, pojęciu prawdy naukowej, która jest anonimowa, ogólna i zniewalająca, przeciwstawić pojęcie prawdy egzystencjalnej. Związek prawdy z jakąś możliwą egzystencją, o którym mówi Jaspers, kryje bardziej ogólny problem filozoficzny.
Dopiero Heideggerowskie pytanie o istotę prawdy wykracza rzeczywiście poza problem subiektywności. Myśl Heideggera przebywa drogę od narzędzia (Zeug) przez dzieło (Werk) do rzeczy (Ding), drogę, która daleko w tyle pozostawia zagadnienie nauki, w tym także nauk historycznych. Warto pamiętać, że dziejowość bycia panuje także tam, gdzie istnienie jest siebie świadome i gdzie jako nauka zachowuje się historycznie. Hermeneutyka nauk historycznych, rozwijana najpierw przez romantyzm i szkołę historyczną, od Schleiermachera po Diltheya, staje się całkiem nowym zadaniem, jeżeli umieścić ją wzorem Heideggera poza problemem subiektywności. Dotychczas poszedł w tym kierunku jedynie Hans Lipps, którego logika hermeneutyczna nie jest wprawdzie w rzeczywistości hermeneutyką, ale skutecznie broni obowiązującej mocy języka przed logiczną niwelacją.
To, że - jak powiedzieliśmy wyżej — każda wypowiedź ma swój horyzont sytuacyjny i jest do kogoś skierowana, stanowi tedy tylko podstawę do dalej idącego wniosku, iż skończoność i dziejowość wszelkiej wypowiedzi sprowadza się do zasadniczej skończoności i dziejowości naszego bycia. Stwierdzenie, że wypowiedź jest czymś więcej niż uobecnieniem danego stanu rzeczy, znaczy przede wszystkim, że wypowiedź ta należy do całości dziejowej egzystencji i jest współczesna wszystkiemu, co może być w niej obecne. Kiedy chcemy zrozumieć sądy, które nam przekazano, rozpoczynamy historyczne rozważania, z których ma wyniknąć, gdzie i kiedy te sądy zostały wypowiedziane, jaka była ich motywacja, a tym samym - jaki jest ich właściwy sens. A zatem, kiedy chcemy uprzytomnić sobie jakiś sąd jako taki, musimy uprzytomnić sobie zarazem jego historyczny horyzont. Ale w rzeczywistości robimy jeszcze coś więcej. Nasz stosunek do przekazu nie ogranicza się bowiem do zrozumienia go, o ile zrozumienie miałoby oznaczać wydobycie sensu przez historyczną rekonstrukcję. Tak może postępować filolog, ale nawet filolog przyzna, że w rzeczywistości robi coś więcej. Gdyby starożytność nie była klasyczna, to jest - gdyby nie stanowiła wzoru mówienia, myślenia i tworzenia, nie byłoby filologii klasycznej. Otóż dotyczy to każdej filologii, w każdej filologii daje o sobie znać fascynacja innym, obcym albo odległym, które się przed nami odsłania. Właściwa filologia nie jest wyłącznie historią, a to dlatego, że także sama historia jest w rzeczywistości ratio philosophandi, drogą poznania prawdy. Człowiek studiujący dzieje sam określony jest przez doświadczenie dziejów. Historię pisze się wciąż na nowo, bo jesteśmy... stale określani przez naszą teraźniejszość. Chodzi nie tylko o rekonstrukcję, nie tylko o to, by przeszłość stała się nam współczesna. Właściwa zagadka i problem rozumienia polega na tym, że to, co w ten sposób uwspółcześniono, zawsze już było nam
49