„Spróchniały obrać Eitnu"
Wspomniałam przed chwilą o nikłym, chwiejnym cieniu pro* I metejzkości, może praede wasyslkim pochodienia byronowskiego.
W postaci hrabiego Henryka migoce on jako utopia „Edenu". Wśród mąjalców zbuntowanego romantyzmu, podsuwanych Mę- I towi prtes Złe Duchy, w charakterze pokusy szatańskiej znajduję I się również „spróchniały obraz Edenu*, o którym .można sądiić, I że to jakaś utopijna wizja niewinnej natury i harmonijnego »po łeczeństwa. Ale hrabia Henryk już jej nie ulega. Należy napisać juz11, gdyż podczas rozmowy z Pankracym wyznaje: „Postęp, szczęście rodu ludzkiego —* i ja kiedyś wierzyłem — ot! ma- I cie, weźcie głowę moją, byleby... Stało się. — Przed stoma laty, I przed dwoma wiekami polubowna ugoda mogła jeszcze... ale teraz, wiem — teras trsa mordował aię nawzajem — bo teraz im tylko chodzi o zmianę plemienia. —” (111). A więc to, co było niegdyś jakby możliwe, obecnie stało się niemożliwe. Ale też i cele działań na rzecz postępu teraz się zmieniły — chodzi jedynie o „zamianę miejsc". Wcześniej jeszcze z piersi hrabiego Henryka dobywa zię okrzyk prawdziwej rozpaczy i głębokiego ros* czarowania: „Daremne marzenia — kto ich dopełni? — Adam skonał na pustyni — my nie wrócim do raju” (110). Prometej-skość Pankracego okazuje się również tworem szatańskim. „Tyś młodszym bratem szatana* (110), mówi do niego Mąż po wysłuchaniu zachęt do rewolucyjnego samozbawienia. Padęją w tym dialogu stwierdzenia decydujące o sensie całego dramatu.
Od czasu do czasu igawnia się w Nie-Boskiej Komedii ta* kie rozumienie świata, według którego egzystencja jest upadkiem. Dramat Krasińskiego z jednej strony ukasuje takich ln-dsi, jak hrabia Henryk: rozumiejąc bezwzględny fatalizm egzystencji, idą oni do kresu bólu i nicości, tak jak bohaterowie mitologii skandynawskiej Północy. Z drugiej strony pojawią się tacy, którzy sądzą, że sami mogą się Zbawić, że potrafią niejako wykat&pultować się z orbity egzystencji jako katastrofy — za pomocą rewolucji. Lecz to się nie udaje, bo udać
się nie może. Człowiek jni skażony i Hec Roicj pomocy ni* czego dobrego nie moce dokonaj. Ci, którzy chcieli osiągnąć samotb&wienie, eon ta ją nawiedzeni i zniszczeni przeć boga katastrofy, Po co przychodzi Bóg katastrofy? Po to właśnie, by objawić, ie człowiek nie może zbawić się sam. Rewolucja jednak u Krasińskiego to nie tylko niecierpliwa żądza mordu. Odczuwana przez niego jako zagrożenie, jako upiór, ma ona również swoją tragiczną rację, którą niejednokrotnie wypowiada Pankracy. Krasiński wie już o tynif co znajdzie się w Siotonib socjologii jako jeden z podrozdziałów hasła „Rewolucja" : V. T>a-gika rewolucji. »Rewolucja nigdy nie osiąga swego edu« (Lsn-dauer)**16.
Hrabia Henryk nie żywi obecnie żadnych tłu dzień pro-metcjskich- Znaczy to przede wszystkim, że nie wierzy w możliwość s amoz i> u w ie n i a człowieka. Rewolucja w Nie*Boskiej Komedii została przedstawiona jako władnie tego rodzaju gigantyczne, a skazane —- z natury rzeczy — na absolutne niepowodzenie usiłowanie. Naruszenie lub usunięcie boskiej sankcji koniecznej dla działań ludzkich prowadzić może tylko do rozluźnienia przez lloga stworzonych wiązadeł świata, a z czasem do katastrofy. Jak się wydaje, w Nie* -Boskiej Komedii pogląd Krasińskiego jest hardzo radykalny, co zresztą doprowadza utwór do eksplozji, którą można nazwać genialną wizją katastroficzną Wspominam tutaj o tym dlatego, ie w Irydionie postawa owa ulegnie pewnej łagodzącej modyfikacji. W każdym razie przegląd motywów prometejskich u trzech wieszczów musiałby doprowadzić do wniosku, że Krasi ński — po młodzieńczym okresie fascynacji zbrodni-czym jobowtórem Prometeusza — stał się z czasem najbardziej antyprometejski, najbardziej anty utopijny wśród naszych wielkich romantyków.
Od tego momentu możemy obserwować porywający dramat zderzenia jego wyobraź u i katastroficznej
^ derSoziofogie. lieraujsgegcbcn von W. Bem*k*f und P. Bulów, Stuttgart 1955, s. 422.
91