niem, chłopiec znajduje książki: „książki polskie, rosyjskie, żydowskie i litewskie. Książki wszyst* kich narodowości zamieszkujących tę ziemię. {...] Leżą tu teraz jednakowo zapomniane przez żarna papierni” (s. 343). Jeden z książkowych regałów, pociągnięty z całą dziecięcą nienawiścią przez Polka, przewraca się i przywala chłopca: „ziemia rozstąpiła się pod nim, poleciał w jakąś chłodną i czarną przepaść” (s. 344).
Doniosłość tej sceny sygnalizuje kolejną zmianę w gatunkowym porządku utworu. Wcześniej omawiane wzorce — powieści młodzieżowej, społecznej i romansu grozy — teraz wchłania parabola, przypowieść o cenie dziecięcej wiary w idee. W tym momencie wrócić musimy na krótko do biografii Konwickiego i do fragmentu o roku 1956 z cytowanego już wywiadu-rzeki. Wspominał tam pisarz o swoim buncie „przeciwko temu, że z dnia na dzień wszyscy pieriekimt-lis. Patrzyli na mnie jak na frajera: »Ty wierzy-łeś?« [...] Wobec tego poczułem się w obowiązku, aby to wszystko wziąć na siebie. [...]” Poszerzmy cytat o jedno zdanie: „Aż napisałem książkę, będącą próbą obrony stalinowca” (Pól wieku czyśćca, s. 111). Określenia „stalinowiec”'nie należy tu rozumieć dosłownie: znaczy ono raczej kogoś, kto uwierzył w fikcję, kogoś, kto próbował zlekceważyć rzeczywistość i podporządkować ją idei. Konwicki bronił zatem odwagi indywidualnego sprawdzania fikcji, testowania
idei do końca, ale też ukazywał, że ofiarą testu pada przede wszystkim wiemy, nie zaś jego towarzysze. I chyba właśnie to zestawienie — łatwość, z jaką wszyscy oprócz Polka rezygnują z mitu „wielkiej zmiany”, wyłącznie indywidualne koszty sprawdzania idei — sprawiło, że gdyby gatunkowym zwieńczeniem Dziury w niebie była parabola, utwór ten w całości okazałby się nieudaną, nieproporcjonalną przypowieścią. Konwicki wszak „bronił stalinowca” tłumacząc jego postępowanie zauroczeniem. Nieprzystawalność fikcyjnego znaku do historycznego znaczenia ujawni się jeszcze wyraźniej, gdy przypomnimy, że parabola — której w latach odwilży powierzano rolę epickiego zamiennika syntezy historycznej wyjaśniającej stalinowski totalitaryzm — znalazła cały szereg świetnych realizacji w twórczości Stryjkowskiego (Glosy w ciemności, 1955), Malewskiej (Sir Tomasz Moore odmawia, 1956), i Andrzejewskiego (Ciemności kryją ziemię, 1957).
Bogactwo Dziury w niebie nie kończy się jednak na wyróżnionych do tej pory czterech wzorcach gatunkowych. Dochodzi bowiem do nich jeszcze jeden: powieść inicjacyjna, czyli powieść o przełomowym momencie w rozwoju osobowości. Ta perspektywa gatunkowa, stawiająca utwór Konwickiego obok Nieba w płomieniach Parandowskiego czy Motyla J. J. Szczepańskiego, pozwala wreszcie na objęcie całości —
51