142
studium m. CiMiS
częła zima" (DJK II, 334). Ale kr>iA<nA .. . . wteściowe, to z zimowego już cyklu ™azniejsze zdarzeniepJ Poprzedzi je spokojne, sumatywnie referujące®M opowiadanie o rosnącym zainteresowaniu kawalera pannfpSj retacja o drobnym a Je dla panny ważnym liście z Ukrainy,, 3 piero z lutową datą nadejdzie szereg dni intensywniej wyj pełnionych wypadkami, które doprowadzi się do początków] marca. Łagodne, iteratywnie wyścielane przejścia mają twórz™ wrażenie ciągłości i zarazem pulsowania. Ma się sprawdzać w poi wieści powszechne doświadczenie, które mówi, że czas kalendal rzowy i zegarowy wypełnia się n i e r ó w n o m i er niej zdarzeniami, że doba dobie nierówna ważnością, choć każJ da ma 24 godziny, że w życiu po dniach i tygodniach ważnych] przychodzą nieważne. Wyłącznie z tych drugich (choć w życiu jest ich więcej) nie da się stworzyć powieści zajmującej, wyłącznie z tych pierwszych nie można stworzyć powieści prawdziwej. Wyjściem staje się tedy przemienność jednych i drugich. Czas jest wypełniany na przemian zdarzeniami jednostko*! wymi, (niepowtarzalnymi), zarazem „węzłowymi i typowym,j „regularnymi”. Ciekawymi — i mniej ciekawymi. Jedne z nich podlegają szczegółowej prezentacji, zbliżeniu, drugie uogólniają-1 cemu oddaleniu. Znamienne, że kształtowaniu się tego podziału ] zaczęła sprzyjać także grafika wydawnicza. Je^li wcdy-cjach powieści XVIII-wiecznych i na początku wieku XIX nic wyróżniano zbliżeń i zdarzeń jednostkowych jakimś szczeg nie widocznym znakiem, to w okresie międzypowstaniowym utrwala się i upowszechnia do dziś znacząca dla odbiorcy i „oczywista metoda graficznego sygnalizowania przytoczeń wypowiedzi postaci w dialogu jako osobnych jednostek wizualnych. Stają się one sygnałem jedyności zdarzenia, szczególności momentu, jego dynamiczności. Skazanie narracji o zdarzeniach repety ty wnych (typowych) na graficzne podobieństwo do „bezczasowego” opisu dodatkowo pozbawiało ją znamion przynależności do sfery czasowo znaczącej.
To staranne stosowanie przemienności czasu żdarzeniowo doniosłego (intensywnie wypełnionego) i czasu spokojneeo bez-zdarzeniowego ’, oraz przerw czasowych w akei, l-łaJL j . . połowie XIX wieku stało się niezbywalną zasada mi W drUglGJ ściopisarstwa realistycznego, było w epoce Kor^o* *ego POWie"
Beniowskiego sto-
OiotA <1®
Ebi świeżym i bardzo jeszcze nie ustabilizowanym sposo-lm konstruowania akcji. Właśnie Korzeniowski swym powic-joiopisarstwem przyczynił si« u nas do wydoskonalenia i upo-Lrechnienia metody, stanowiącej punkt dojścia długiego procesu rewolucyjnego, w którego przebiegu ścierały się z sobą różnorakie, -nieraz sprzeczne dążenia i oddziaływały na siebie doświadczenia [różnych odmian powieści — i nie tylko powieści. Był autor Krewnych pisarzem bodaj najbardziej ze współczesnych mu polskich „romansistów” konsekwentnym w trwaniu przy wzorcu 'obranym na początku swej drogi, a po nielicznych z niej zejściach (w Nowych wędrówkach Oryginała i w Panu Stolnikowiczu Wołyńskim) powracał z tym jakby większą wolą pozostania. By zro-' zumieć, dlaczego Korzeniowski czuł się w obowiązku prowadzić drobiazgową księgowość chronologiczną w obrębie akcji i dozować troskliwie zdarzenia błahe po zdarzeniach ważnych oraz by sobie uświadomić sensy związane z takim zagospodarowywaniem czasu, trzeba w najogólniejszym choćby zarysie przypomnieć, jak przebiegał w interesującej nas tu materii rozwój gatunku i ja-ie tendencje rozwojowe określały sytuację powieści w latach nuędzypowstaniowych.
2. DROGA DO „REALISTYCZNEGO KOMPROMISU"
» W ramach tego czasu awanturniczego nie obowiązują-Czas i przestrzeń w powieści, s. 21.
Proporcje wzajemne czasu fabularnego i zdarzeń fabularnych to jeden z wielkich problemów powieści w epoce jej nowożytnych narodzin. Doniosłość tego problemu ujawniła się z dużą ostrością na styku tradycyjnego romansu (awanturniczego, pi-karejskiego) i powieści nowożytnej. Romans tradycyjny — od starożytności po wiek XVII — nie operował czasem jako kategorią porządkującą zdarzenia. „Czas — powiada Bachtin — w ciągu którego [bohaterowie — J.B.J przeżywają nieprawdopodobne mnóstwo przygód, nie jest w powieści ani mierzony, ani odliczany; są to po prostu dnie, noce, godziny, chwile, odliczane technicznie jedynie w ramach każdej poszczególnej przygody Czas ten — awanturniczy i nadzwyczaj intensywny, al1 nieokreślony — do wieku bohaterów zupełnie nie jest wli-czany.
Mi Bachtm.