Narodziny i upadek gospodarki rynkowej
przynosząc korzyść pracownikom, w rzeczywistości jednak wykorzystywał środki publiczne na subsydiowanie pracodawców. Podstawowym skutkiem systemu zasiłków było obniżenie płac poniżej poziomu niezbędnego do przeżycia. Na całkowicie spauperyzowanych obszarach farmerzy nie chcieli zatrudniać robotników rolnych, którzy nadał posiadali skrawek ziemi, „ponieważ nikt będący w posiadaniu ziemi nie mógł otrzymywać zasiłków od parafii, w związku z czym płaca standardowa była tak niska, że bez zasiłku nie wystarczyła żonatemu człowiekowi na utrzymanie". Wskutek tego w pewnych regionach jedynie ci biedni, którzy utrzymywali się z podatków, mieli szansę na zatrudnienie. Ci, którzy usiłowali być niezależni, mieli ogromne trudności ze znalezieniem pracy. W całym kraju zdecydowana większość ludzi należała do tej drugiej grupy, a na każdym z nich klasa pracodawców zarabiała dodatkowo, gdyż korzystała z tego, że można było oferować im niskie płace, bez konieczności wyrównywania ich za pośrednictwem podatków. W dłuższym okresie tak źle skonstruowany system musiał wpłynąć na wydajność pracy i obniżyć płace naturalne, a w końcu obniżyć nawet stawki zasiłków ustanowione przez sędziów pokoju z myślą o interesie ubogich. W latach dwudziestych XIX wieku „dodatki na chleb" byty w wielu hrabstwach zmniejszane, a nędzne dochody ubogich uległy dodatkowo ograniczeniu. Między rokiem 1815 a rokiem 1830 stawki wprowadzone w ramach systemu speen-hamlandzkiego - podobne na terenie całego kraju — zostały zredukowane prawie o jedną trzecią (także ten spadek okazał się właściwie powszechny). Clapham wątpił, czy ciężar podatków był aż tak duży, jak zdawał się wskazywać nagły wybuch niezadowolenia. Ten sceptycyzm byl uzasadniony. Mimo że podwyższenie podatków było rzeczywiście spektakularne i w pewnych regionach musiało być odczuwane jako katastrofa, z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że przyczynę problemów stanowiły nie same podatki, ale raczej ekonomiczne skutki dodatków do płac, przekładające się na wydajność pracy. Południowa Anglia, najbardziej dotknięta, wypłacała w formie zasiłków dla ubogich niecałe 3,3% swoich dochodów. Zdaniem Ciaphama było to umiarkowane obciążenie, zważywszy, że znaczna część tej sumy „powinna była trafić do ubogich w postaci wynagrodzeń". W latach trzydziestych XIX wieku stopniowo obniżano podatki, a ich relatywny ciężar musiał się stawać coraz mniej odczuwalny w związku z rosnącym w kraju dobrobytem. W 1818 roku sumy wydane na pomoc dla ubogich wyniosły prawie osiem milionów funtów;
później spadały równomiernie i w 1826 roku wynosiły niecałe sześć milionów funtów, podczas gdy dochód narodowy szybko wzrastał.
A mimo to krytyka systemu speenhamlandzkicgo stawała sit; coraz ostrzejsza - przyczyną tego stanu rzeczy była, jak można sądzić, sytuacja, w której dehumanizacja mas zaczęła paraliżować życie w kraju i hamować rozwój przemysłu.
System ze Speenhamland przyspieszył nadejście społecznej katastrofy. Zwykliśmy pomijać drastyczne opisy wczesnego kapitalizmu, uznając je jedynie za „ckliwe opowieści". Takie podejście nie jest jednak uzasadnione. Obraz przedstawiony przez Harriet Martineau, która była żarliwym apostołem reformy praw o ubogich, pokrywa się z obrazami ukazywanymi w relacjach propagandystów czartyzmu, którzy najgłośniej protestowali przeciw tej reformie. Fakty zebrane w słynnym Raporcie Komisji do spraw praw o ubogich z 1834 roku, opowiadającym się za natychmiastowym wycofaniem systemu speenham-landzkiego, mogłyby posłużyć jako materiał dla kampanii Dickensa przeciw polityce Komisji. Ani Charles Kingsley, ani Fryderyk Engels, ani Blake czy Carlyle nie mylili się, twierdząc, że wskutek lej straszliwej katastrofy została zhańbiona i zbezczeszczona sama istota ludzka.
A jeszcze większe wrażenie niż spazmy bólu i wściekłości wyrażane Hprzez poetów i filantropów robiło chłodne milczenie, z jakim Malthus i Ricardo pomijali sceny, z których zrodziła się ich filozofia świeckiego wiecznego potępienia.
Niewątpliwie społeczna destabilizacja spowodowana przez maszynę, a także warunki, w jakich człowiek musiał ją obsługiwać, miały wiele nieuchronnych konsekwencji. Wiejskiej cywilizacji Anglii brakowało zurbanizowanych regionów, z jakich zrodziły się późniejsze miasta przemysłowe na kontynencie1. W nowych miastach nie istniała stabilna klasa średnia, nie było jądra składającego się z rzemieślników, drobnomieszczaństwa i mieszczan, którzy mogliby służyć jako medium asymilacji dla prostego robotnika. Ten - przyciągnięty wysokimi płacami albo wygnany ze wsi przez grodzących pola - tyrał w zakładach przemysłowych. Miasto przemysłowe z Anglii środkowej czy północno-zachodniej było kulturową pustynią, jego dzielnice nędzy stanowiły odzwierciedlenie braku tradycji i szacunku mieszkańców do samych siebie. Wrzucony w to ponure bagno nędzy'
117
Profesor Usher przyjmuje, ż.e powszecha urbanizacja rozpoczęła się około j 795 roku.