głodniejszy, wyssał ze wszystkich, pod jednym dachem żywych, krew, nie zostawiwszy tylko jedno pisklę w kolebce na rozmnożek. (...) Po rozstajnych drogach, po gościeńcach, po ścieżkach, przy borach, na górach, w wąwozach tłukło się licho kupami. Spotkał-li podróżny podróżnego, naprzód go się o to pytał, jeżeli gdzie nie widział się z upiorem. Wszyscy co do jednego Bogu dziękowali. że ich złe przecie minęło, upewniając, że stronami było tego jak mrowia. W kilkunastu parafiach plebani ruscy, w kilku łacińscy kazali mogiły rozkopywać nieboszczykom i łby im na gorącym prawie ucinali, serca kołami przebijali. Jucha upiora drożej się szynkowała, niżeli przepalana gorzałka. Proszek szedł wyższą ceną nawet nad sól oczkowatą; trzeba albowiem wiedzieć, że podług doświadczeń, które zebrał Kolmet (A. A. Culmet — opat zakonu franciszkanów w Nancy i autor traktatu o demonach z 1746 r. ), po-mocniejsze są te dwa lekarstwa na zarazę od upiorów niż ocet czterech złodziei na morową“ (s. 87).
Te ludowe wyobrażenia upiorów znalazły także określone miejsce w naszej literaturze romantycznej, a zwłaszcza w poezji A. Mickiewicza i S. Goszczyńskiego.
Również w powstającym wówczas piśmiennictwie ludoznawczym nie zabrakło opisów dotyczących tego wątku wierzeń demonicznych (Ł. Gołębiowski, K. W. Wójcicki i inni). Najbogatsze jednak materiały faktograficzne z tego zakresu zebrane zostały w monografiach regionalnych O. Kolberga. Pozwalają one na rekonstrukcję ówczesnych poglądów naszego ludu o tej postaci demonicznej. Stąd też nie sposób w naszych rozważaniach nie sięgnąć do tych materiałów. A oto niektóre ich fragmenty:
„Są ludzie mający w sobie dwóch duchów: dobrego i złego. Twarz ich zazwyczaj czerwona, śladu na niej nie ma zwykłej cery, po czym poznać ich najłatwiej. Dobrego w człowieku ducha wiedzie na drogę zbawienia chrzest, złego — bierzmowanie. Po śmierci człowiek o dwóch duchach wstaje z grobu, nawiedza ludzi, straszy ich, napastuje. Najskuteczniejszym przeciw niemu lekarstwem — wykopać umrzyka, wraz z trumną wywrócić go w grobie «do góry nogami>», aby «wszedł sobie w głąb ziemi», a nie chodził po niej. Czasem też gdzieniegdzie ucinają mu i głowę, a wtedy to może — choć nie wiem tego z pewnością — umrzyk staje się upiorem" („Tarnowskie—Rzeszowskie", s. 270).
„Upirz za życia ma dwa serca i czerwony kark, i kiedy umiera, to jedno tylko serce z nim ginie, a drugie żyje i jest powodem jego wędrówek pośmiertnych. Aby im zapobiec, obwijają szyję dokoła młodym prętem świerzbi--huza (głóg. dzika róża, zwana także hecze-pecze), a w serce wbijają gwóźdź z brony (inni twierdzą, że 3 ćwieki żelazne z brony). A głowę uciętą kładą w stopach" („Sanockie—Krośnieńskie", s. 31);
Pewna stara góralka opowiadała, iż jeszcze w czasach młodości „...jednej