50 Dociekania filozoficzne
wiskom byłoby wspólne i ze względu na co stosowaliby! my do nich wszystkich to samo słowo. Są one natomiai rozmaicie ze sobą spokrewnione. I ze względu na to po krewieństwo, czy też te pokrewieństwa, nazywamy je wszy stkie językami". Spróbuję to wyjaśnić.
66. Przypatrz się np. kiedyś temu, co nazywamy „gn mi“. Chodzi mi tu o gry typu szachów, gry w karty w piłkę, gry sportowe itd. Co jest im wszystkim wspólnt1
— Nie mów: „Muszą mieć coś wspólnego, bo inaczej ni nazywałyby się 'grami’“ — tylko patrz, czy mają coś wspói nego. — Gdy im się bowiem przypatrzysz, to nie dojrzyj wprawdzie niczego, co byłoby wszystkim wspólne, dostrzt żesz natomiast podobieństwa, pokrewieństwa — i to cał ich szereg. A więc jak się rzekło: nie myśl, lecz patii
— Spójrz np. na gry typu szachów z ich rozmaityn pokrewieństwami. Przejdź następnie do gier w karty: zns dziesz tu wiele odpowiedników tamtej klasy, ale też wid rysów wspólnych znika, a pojawiają się inne. Gdy pra chodzimy teraz do gier w piłkę, to niektóre cechy wspóln się zachowują, a wiele z nich się zatraca. — Czy każś z tych gier jest rozrywką’? Porównaj szachy z młynkien A może wszędzie istnieje wygrana i przegrana albo wspói zawodnictwo graczy? Przypomnij sobie pasjanse. W grad w piłkę istnieje wygrana i przegrana; gdy jednak dziecin rzuca piłkę o ścianę i znowu ją chwyta, to rysu tego już 9 ma. Zobacz, jaką rołę grają sprawność i szczęście. I j* różna jest sprawność w szachach i sprawność w tenis* Pomyśl dalej o grach typu korowodów tanecznych: jest t element rozrywki, ale ileż to innych rysów charaktery* tycznych zniknęło! W ten oto sposób moglibyśmy przei> jeszcze przez wiele innych grup gier, obserwując pojawi* nie się i znikanie podobieństw,
A wynik tych rozważań brzmi: Widzimy skomplikoW ną siatkę zachodzących na siebie i krzyżujących się podobieństw; podobieństw w skali dużej i małej.
67. Podobieństw tych nie potrafię scharakteryzować lepiej niż jako „podobieństwa rodzinne", gdyż tak właśnie splatają się i krzyżują rozmaite podobieństwa członków jednej rodziny: wzrost, rysy twarzy, kolor oczu, chód, temperament itd., itd. — Będę też mówić 'gry' tworzą rodzinę.
Podobnie tworzą rodzinę np. rodzaje liczb. Czemu nazywamy coś „liczbą"? Cóż, pewnie dlatego, że ma ono jakieś — bezpośrednie — podobieństwo z tym lub owym, co dotąd nazywano liczbą; przez to zaś, można rzec, zyskuje pośrednie podobieństwo z czymś innym, co też tak nazywamy. Rozszerzamy nasze pojęcie liczby, podobnie jak przędziemy nić dokręcając włókno do włókna. A moc nici nie polega na tym, że jakieś włókno biegnie przez całą jej długość, lecz na tym, że liczne włókna wzajemnie na siebie zachodzą.
A gdyby ktoś chciał rzec: „Zatem tworom tym coś jednak jest wspólne — mianowicie alternatywa wszystkich tych wspólności" — to odpowiedziałbym: bawisz się tutaj tylko słowem. Równie dobrze można by powiedzieć: coś biegnie jednak przez całą nić — mianowicie nieprzerwane zachodzenie na siebie włókien.
68. „No dobrze, pojęcie liczby wyjaśnia się zatem u ciebie jako suma logiczna tamtych poszczególnych i spokrewnionych ze sobą pojęć: liczby kardynalnej, liczby wymiernej, liczby rzeczywistej itd.; podobnie też pojęcie gry jako suma logiczna odpowiednich pojęć cząstkowych".
-Tak nie musi być. Mogę bowiem w ten sposob nadać
pojęciu 'liczby’ sztywne granice, tzn. użyć słowa „liczba" do oznaczenia sztywno ograniczonego pojęcia; ale mogę go używać również tak, że zakres pojęcia nie będzie