, wiedzieć: zbłądziłeś. Oczywiście skazany zawsze będzie niezadowolony z wyroku i nigdy nie będzie wątpił o niegodziwości trybunału. Ale bezstronny polityk, na rzecz patrzący z wysoka, śmieje się w kułak z próżnych wyrzekań: wie, że istnieje punkt, w którym trzeba się zatrzymać i że owe nieskończone przewlekania, ciągłe apelacje i niepewność posiadania są — jeżeli wolno się tak wyrazić — bardziej niesprawiedliwe niż sama niespr a wie dli woś ć.
Chodzi więc tylko o to, by wiedzieć, w czyich rękach znajduje się zwierzchność w Kościele; z chwilą bowiem, gdy raz zostanie uznana, nie można już będzie odwoływać się od jej decyzji.
Otóż nie ma nic bardziej oczywistego, tak dla rozumu jak wiary, jak to, że Kościół powszechny jest monarchią. Sama idea p ow sze c h ri o śći zakłada taką formę rządu; dwa są powody, dla których jest ona absolutnie konieczna: liczba poddanych i geograficzna rozległość państwa.
Dlatego też wszyscy pisarze katoliccy, godni tego miana, zgadzają się jednogłośnie, że ijstrój Kościoła jest monarchią, na tyle umiarkowaną prżSŹf'arystokrację, by być najlepszym i najdoskonalszym z rządów.
Tak go pojmuje BellarmlYl, przyznając z całą szczerością, że umiarkowany rząd monarchiczny jest lepszy od monarchii czystej.
Można zauważyć, że przez wszystkie wieki trwania chrześcijaństwa nikt nie usiłował podważać ni obalać tej monarchicznej formy, wyjąwszy buntowników, którym stała na zawadzie.
W XVI stuleciu buntownicy przyznali zwierzchność Kościołowi, to znaczy ogółowi wiernych. Wiek XVIII przeniósł jedynie te maksymy do polityki; jest to ten sam system, ta sama teoria, aż do najdrobniejszych następstw. Bo i jakaż jest różnica między Koś ci ołem bożym, kierowan y m ty l_k o Jego słowem, a Wi 61 k ą rzeczy po s p q lita. jedną i niepodzielną, rządzoną przez jpnrji w a i che ptrt 5 w a n ych suwere n n ego ludu? Żadna. Jest to to samo szaleństwo, które zmieniło jedynie epokę i nazwę.
Czymże jest republika, z chwilą gdy przekracza pewna rozmiary? Jest to kraj mniej czy więcej rozległy, rządzony przez pewną liczbę ludzi, którzy owo miano republiki uzurpują sobie. Lecz zawsze rząd jest JEDEN, bo nie ma 1 nie może być republiki rozczłonkowanej.
I tak za czasów rzeczypospolitej rzymskiej zwierzchność republikańska znajdowała się na f o r u m, podczas gdy kraje podbite, to znaczy prawie dwie trzecie znanego wówczas świata, stanowiły monarchię, której absolutnym i bezlitosnym władcą było owo forum. Usuńcie tylko ten stan panujący, a nie pozostanie ani więzi, ani rządu wspólnego 1 cała jedność zniknie. Jakże pozbawione racji były więc owe wielokrotne namowy, którymi kościoły prezbiteriańskie usiłowały nakłonić nas — jak gdyby to było w ogóle możliwe — do przyjęcia formy republikańskiej, która przecież 1 dla nich samych właściwa jest jedynie w odrębnym, specjalnym znaczeniu: to znaczy, że każdy kraj posiada swój kościół, który jest republikański, ale nie istnieje i nie może istnieć republikański Kościół chrześcijański, W ten sposób forma prezbiteriańska przekreśla ów artykuł wiary, który kapłani tego wyznania zobowiązani są — przynajmniej raz w niedzielę — głosić: wierzę w kościół, jeden, święty, POWSZECHNY 1 apostolski. Gdy bowiem nie masz wspólnego ośrodka ni rządu, nie może być jedności, a zatem 1 kościoła powszechnego (czyli katolickiego), ponieważ w tej sytuacji dla żadnego z owych kościołów nie istnieje konstytucyjny sposób stwierdzania, czy znajduje się on z innymi we wspólnocie wiary.
Twierdzić*, że ta ciżba niezależnych kościołów stanowi '"Kościół j e"d e nip owiiechny, to tyle co twierdzić, że wszystkie rządy Europy tworzą rząd iSLie n vi powszech n y. Jest to identyczny pogląd i żadne kruczki nie pomogą, by dowieść, że jest inaczej. Gdyby ktoś odważył się zaproponować królestwo francuskie bez króla Francji, cesarstwo rosyjski* bez Cesarza Rosji, etc.
153