I Prawda, sprawiedliwośćhistoria i inne dziwne rzeczy
Wolność zawsze będzie rośliną kruchą mimo świeżych zwycięstw demokracji i idei liberalnych w Europie Środkowej i Wschodniej. A policja nie jest nigdy wszechmocna, nawet w reżimach totalitarnych, nie mówiąc o liberalnych.
Nie mówię o sprawiedliwości. Mówię tylko o tym, na czym można polegać i co jest wykonalne.
Od samego początku filozofia liberalna wieku Oświecenia była atakowana jako przykład myślenia utopijnego. Według jej krytyków, filozofia ta bierze za punkt wyjścia jednostkę ahistoryczną, która jest wszędzie taka sama, ma takie same potrzeby, aspiracje i sposoby myślenia, aby następnie na tej podstawie budować idealną konstytucję, którą można z powodzeniem stosować do wszystkich społeczeństw świata, jako wyprowadzoną filozoficznie z uniwersalnej natury ludzkiej. Otóż ten modelowy człowiek po prostu nie istnieje i nigdy nie istniał; dlatego projekt liberalny z konieczności musi upaść.
Ta krytyka, w swojej postaci ogólnej, jest uzasadniona i dzisiaj świat postkomunistyczny w znacznym stopniu ją potwierdza, ale trzeba zawsze pamiętać o jej niebezpieczeństwach. Skoro przyjmuje się pewien stopień indoktrynacji, to uznać trzeba, że zawartość tej indoktrynaq'i jest historycznie określona przez doświadczenia różnych wspólnot, że powinna być dostosowana do tych doświadczeń i że nie daje się wywieść wprost z listy praw człowieka. To prawda, lecz prawdą jest także, że owa listą jest niezbędna, by uniknąć skrajnego relatywizmu, według którego moglibyśmy twierdzić, jak to często czyniono: wolność jest dobrą rzeczą dla nas, ale despotyzm lub teokracja są dobre dla innych plemion, które mają inne aspiracje. Istnieją dobra całej wspólnoty, których nie da się sprowadzić do dóbr każdego z członków społeczności oddzielnie; istnieje potrzeba identyfikowania się ze wspólnotami narodowymi, plemiennymi czy innymi oraz potrzeba zachowania ich symbo-
Gdzie jest miejsce dzieci w jilozofii liberalnej? I
li ukształtowanych w ciągu historii. Mimo to byłoby rzeczą niebezpieczną rezygnować z idei ludzkości jako pojęcia moralnego, a nie tylko zoologicznego. Bez tej idei nie byłoby powodu, by innych, tych, którzy nie należą do mojego narodu, mojej rasy czy mojej mitologii, traktować inaczej niż jako inne gatunki biologiczne, to znaczy jako rzeczy. I byłoby katastrofą, gdyby dziedzictwo Oświecenia, jak też i wielkich religii uniwersalnych, popadło w zapomnienie. Podobnie jak we wszystkich ludzkich sprawach, tak i tu konieczny jest kompromis między szlachetną naiwnością liberalnej utopii, która wyobraża sobie, że może wymazać historię, wspólnotę, różnice kulturowe, symbole i mity, z jednej strony, zaś z drugiej - nieograniczoną afirmacją wszelkich ekskluzywizmów, które po prostu odrzucają pojęcie ludzkości.
Przełożył Jerzy Turowicz