78571 Trzy zimyF

78571 Trzy zimyF



Być może. Na szczęście, w sferze mowy, która, jak sen, zdradza nie ideologię, lecz duszę, od początku był on bezwyznaniowym metafizykiem.

Od wersu jedenastego, wraz z zakończeniem zdania zaczętego jeszcze w rytmie wolnym, strumień mowy został podporządkowany sztucznemu i pięknemu rytmowi rymowanego trzynastozgłoskowca. Przejście to jest nieuchwytne, choć widoczne, jak niby ukryta granica typu „aha!” w parkach angielskich. Stąd aż do końca wiersza mową zaczyna rządzić liczba. To znaczy, że została ona zorganizowana w ten rodzaj harmonii, do której przyzwyczaiła nas muzyka, naturalnie dopóty obowiązywał w niej takt. Próżno tu szukać naturalnego rytmu mowy wypływającego z istoty języka. Znaleźliśmy się w sferze pięknej i sztucznej monotonii. A Miłosz, jeśli go dobrze rozumiem, przez całe życie bał się przede wszystkim urokliwego potwora regularności i dlatego, nawiasem mówiąc, wyzywał go na pojedynek w rymowanych i nierymowanych traktatach poetyckich. Toteż w wersie osiemnastym skrócił a w dwudziestym trzecim wydłużył trzynastozgłoskowiec. Co więcej! Z owej frazy-zaklęcia rozwinął czterowiersz, którego wersy okalające, w przeciwieństwie do pozostałych rymów tej regularnej sekwencji, cieszą nasze ucho spadkami męskimi. W ten sposób liczba utraciła totalne panowanie nad słowami.

W wierszu „O młodszym bracie” Miłosz dowódł więc, że panuje nad dwiema formami muzycznej harmonii w poezji, z których wówczas mało kto u nas zdawał sobie sprawę.

Wraz z falą tego mieniącego się dwoma blaskami strumienia słów, spada na nas obraz pejzażu dzieciństwa młodszego brata poety. Pejzaż ten ma poniekąd charakter sakralny, ponieważ narzuca go naszej wyobraźni harmonia mowy, czyli piękno wydarte z samej istoty człowieczeństwa. O, znam dobrze te kresowe miasteczka garnizonowe. Słyszę jeszcze szkolne i pułkowe orkiestry, czuję na policzkach dziką emocję zawodów narciarskich, widzę wąwozy strzelnic i czasem nocą biegam nad moją rodzinną rzeką, Hory-niem, płynącym, jak w pejzażu młodszego brata poety, w jarach lesistego kraju. Co prawda ułańskie ostrogi nie mogły się równać z hangarami lotniczymi, ale buty poruczników tak samo odbijały zaokrąglone prostokąty okien. Marzenia były te same. Słowa zdobywców przestworzy, czar wypraw po Złote Runo i myśl o pochłonięciu bezgranicznego piękna świata. A wszystko to tak samo wyrwane z atlasów, albumów, lasów złocistych i tajemniczych rzek. A zamiast niespełnionych marzeń, wystarczył mi, jak młodszemu bratu poety, cierpki, ale bezlitośnie rzeczywisty smak kradzionych jabłek. Zabrakło mi tylko bitych na złość szyb, chociaż pan Andrzej *

Tak ma na imię młodszy brat Czesława Miłosza (przyp. red.).

masakrował zapewne hangary, a ja tylko stajnie. Istotnie, trudno tam było o inne wyczyny.

Prawdę mówiąc, z tego dzieciństwa nie wyrosłem nigdy, ponieważ herme-neuta nie wyrasta z kraju lat dziecinnych. Nadal, jak ów młodziutki chłopiec z tego wiersza, w skrytym bezwstydzie / po sadach „kradnę” jabłka. I nadal za nagrodę czy też karę dana mi jest bezczelna radość naruszania obszarów cudzej intymności, której figurą pozostał nadal obcy ogród, niby to zamknięty, ale przecież niestrzeżony i wystawiony na pokuszenie hardego serca. Ogród wiersza jest bowiem przemyślną prowokacją świętego hipokryty, który nie handluje, co prawda, swoimi owocami, ale za to pozwala je kraść. Jak każdy prawdziwy hermeneuta, pochodzę z miasta zwierząt złotojadów i kiedy zobaczę za płotem drzewa obciążone złotymi jabłkami, przeskakuję zmurszałe ogrodzenie bez wahania.

Toteż wskoczyłem w ten obraz dzieciństwa, który kończy się zdumiewającą refleksją brata starszego. Jest to refleksja rzeczowa, ale i nieco przewrotna. Zgodnie z butnym zapewnieniem Kaina, poeta rzeczywiście nie jest stróżem brata młodszego. Przestał być korepetytorem dzieciństwa. Raczej ów młodziutki jest bezwiednym sędzią młodości. A wszystko to dlatego, że Miłosz doszedł do wniosku, iż jego młodość jest ułomna, jak sam to określa, ślepa. Ślepota oznacza tu zapewne bezbronność i bezsilność wobec historycznego doświadczenia, które zaczęło katować młodość i zagroziło ukochanym wartościom unicestwieniem. W tej sytuacji młodszy brat wyrósł na zbawcę czasu brata starszego. Ściślej rzecz biorąc, ponad czasem, którego kolorów młodość nie zdołała czy też nie potrafiła zobaczyć, dziecko, kiedy postąpi kilka kroków ku swojej śmierci, przeniesie w przyszłość wszystkie zagrożone skarby.

Ów wiersz o następcy, który zgładzi grzech pokolenia ślepego [...] poety, znalazł dopełnienie w „Przesłaniu”, skierowanym do Jarosława Iwaszkiewicza, adresata tej pięknej wizji. Wiele lat później Miłosz zwrócił kilkakrotnie uwagę, że miał wówczas Iwaszkiewicza za mistrza, głównie ze względu na niezwykłą, jak na Polskę, sensualność jego poezji, w której świat odbierany wszystkimi zmysłami, objawił się nie tyle w abstrakcyjnych pojęciach, ile w konkretnych wyobrażeniach poszczególnych bytów. W końcu naprawdę istnieje tylko to, co poszczególne.

W „Przesłaniu”, w którym Miłosz zobaczył egzystencję ludzkości jako Wielki Łańcuch Dziedziczenia, mistrz nie wystąpił w roli sędziego. Czy chce, czy też nie, mistrz, pozostając nauczycielem, zostanie zdobyty i padnie ofiarą czyhającego nań następcy, który z kolei niecierpliwie wypatruje swojego dziedzica. Ludzka egzystencja to nieustanne przekazywanie wartości. Nasze życie, to sakralne didaskalion. Czy może tedy dziwić fakt, że Miłosz został w końcu Wielkim Profesorem?

87


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
klstidwa032 58 URA LLDOWA SI Tego rodzaju przepowiednie są poczęści słuszne i gruntują się być może
img075 2 Są tylko trzy takie słowa, Trzy małe, być może nawet za grosze. Postaraj się je zapamiętać:
Obiekt przedstawia monumentalną postać Cechy rzeźby wskazują, być może, na jej wcześniejsze niż
skanuj0011 (147) Na szczęście znaleziono „zasłonę”, która mogła różnicować te enzymy. tycylina (rys.
RZYM 108 Na szczęście, już zdołał wyjąć klucz, tak że nie musiałam go przeszukiwać. On bywał u mnie
page0238 232 KI,KACI. może na ustnćj polegająca tradycyi, którą wypada posługiwać się, w braku lepsz
119 PRASA NA SWIECIE będą programy wyłowione przez ekipę bułgarską nie z jednego, lecz z czterech
praca może obejmować znacznie szerszy zakres spraw, jak też angażować nie tylko nauczyciela i ucznia
I i 3 Na podwórku było prawie pusto. Tylko na ławce siedziała Ania, z którą nikt się nigdy nie
S5006920 A-M EM A Bfdy ciebie czekać, Szczęsny. Ośchodwi m ŚMmkimm BCOfflNY Jak sen dziwnie odświeża
P1150109 Ze względu na spodziewany odsetek powikłań, takicb jak zawał seTe. a a sercowy, w okresie 3
tablicy ślicznym pismem prowadził, nic nie uronić i razem na żonę jego zerkać, która, jak widać było
80 SED CONTRA jest tak, że wiedza o tym, jak przed nami myślano, pomaga nam myśleć od początku, na n

więcej podobnych podstron