o. Józef M. Bocheński
się tylko na ziemi, i że jego „najwyższym dobrem” jest naród - z takim nacjonalizmem katolicyzm toczyć musi walkę Musi ją toczyć nawet z takim nacjonalizmem, który by pretendował do regulowania funkcji religijnej, gdyż ta funkcja przekracza jego cele i do kompetencji żadnego przyrodzonego społeczeństwa nie należy Ale nie bardzo widzę, dlaczego by nacjonalizm miał pociągać za sobą takie konsekwencje. Można doskonale w pełni realizować program nacjonalistyczny (pogłębienie i rozpowszechnienie wartości narodowych) bez popadania w sprzeczność z tezami katolickimi. Co więcej: w krajach katolickich, gdzie bazą kultury narodowej jest jej element religijny, nacjonalizm antykatolicki jest nonsensem, bo polega na chęci rozwijania wartości drugorzędnych, przy usuwaniu ich podstawy.
Z tymi zastrzeżeniami i przy tej definicji nacjonalizmu - należy powiedzieć, że każdy katolik u nas powinien być nacjonalistą, a każdy nacjonalista przynajmniej filo-katolikiem.
W lym podsumowującym rozdziale powtórzę wszystkie ważniej-s/c tezy postawione we wcześniejszych rozważaniach
Mysią katolicką nazywam zbiór doktryn utworzonych w drodze wiekowego, przez Kościół kierowanego namysłu nad treścią Objawienia, przez formułowanie treści prawd wiary, dedukcję z nich nowych twierdzeń i tworzenie na ich gruncie tez redukcyjnie uzasadnionych. Myśl katolicka tak rozumiana nie jest ani dogmatem, gdyż obejmuje znacznie więcej tez niż sam dogmat, ani tym, co przypadł owo ro/ni - choćby wybiłm - katolicy w danej chw'ili o pewnych zagadnieniach mysią Można, z dużym przybliżeniem, powiedzieć, ze mysi katolicka to obecnie tomizm w szerokim tego słowa znaczeniu, gdyż ostatnią pełną jej syntezą, dotąd nieprześcigniętą, była
Szkice o nacjonalizmie
Summa Teologiczna św Tomasza, rozwinięta co prawda w różnych I szczegółach, ale dotąd uznawana autorytatywnie przez Kościół za , najbardziej miarodajny wyraz jego poglądów (tomizm jest nauką obowiązującą wszystkie wyższe teologiczne zakłady naukowe i to pod rygorem utraty prawa nadawania stopni akademickich).
Nacjonalizmem nazywam tendencję do pogłębienia, rozwinięcia i rozpowszechnienia wartości specyficznie właściwych pewnej klasie - czyli grupie ludzi - zwanej narodem. Naród moim zdaniem nie jest wcale jakąś hipostazą istniejącą obok konkretnych (choć niekoniecznie współczesnych) ludzi, ale po prostu zbiorem tych ludzi, uważam tez. że cechą rozstrzygającą o przynależności do narodu nie ; jest ani przynależność ich do jakiegoś państwa, ani język, ani rasa
• ani nawet wspólna historia - choć te czynniki mogą przyczynić się | do wytworzenia narodu. Sądzę, że cechą decydującą o przynalez-< ności do narodu jest uznawanie pewnych wartości, głownie duchowych, charakterystycznych dla danej grupy narodowej. Pewne ideały
I religijne, etyczne, estetyczne - pewne formy bytowania społeczne-
\ go. normy postępowania, honoru, ltp stanowią na ogol trzon tego
. do czego przy znać się musi każdy podający się za członka danego
narodu Zbiór tych cech musi byc w każdym narodzie inny
Nacjonalizm jest tendencją społeczną w tym znaczeniu ze każe dążyć do realizacji, pogłębienia i rozszerzenia pewnych wartości kulturowych, których nosicielem jest grupa ludzi, a przy tym wysiłek i ma być zbiorowy, z podporządkowaniem interesów osobistych wiel
kim celom społecznym Nacjonalizm jest po wtóre prądem, który' określone wartości kulturowe chce pielęgnować i upowszechniać Nacjonalizm, wreszcie, jest tendencią ekspansywną, czynną, która
• każe swoim w \ znawcom me tylko prakw kowao / wie /mnlne .* pcw
i ny nu normami, ale io\\ uoc/esiuc Maiac My »»i«» l*\ mo/liwte wielu
ludzi, przynajmniej w danej grupie, żyło podobnie, a na ogol także, by te ideały miały uznanie i poza jej obrębem
91