48 Dociekania filozoficzne
ten ostatni, jeżeli nie zanalizowaną postacią pierwszego? — Owszem, ja też powiedziałbym, że rozkaz w (a) ma to sam sens co rozkaz w (b); albo, jak to wyraziłem poprzed nio, osiągają one to samo. A to znaczy: gdyby wskazaą mi np. pewien rozkaz w (a) i spytano: „Z jakim rozkazei w (b) jest on równoznaczny?", albo: „Z jakim rozkazet w (b) jest on sprzeczny?", to udzieliłbym na to pyta» takiej a takiej odpowiedzi. Ale to jeszcze nie znaczy, i porozumieliśmy się tym samym w ogólności co do użycj wyrażeń: „mieć ten sam sens" albo: „osiągać to samo* Można bowiem zapytać: w jakich wypadkach mówimy, j „Są to jedynie dwie różne postacie tej samej gry"?
62. Przyjmij np„ iż otrzymujący rozkazy w (a) i (h zanim przyniesie żądany przedmiot, zajrzy najpierw ik tabeli przyporządkowującej nazwy obrazom. Czy robią to samo wykonując rozkaz w (a) oraz odpowiadający s rozkaz w (b)? — I tak, i nie. Można rzec: „Sedno rozkaz jest w obu wypadkach to samo". Ja też bym tak pow dział. — Ale nie wszędzie jest jasne, co należałoby uzm za 'sedno' rozkazu. (Podobnie można powiedzieć o pet nych przedmiotach, że ich przeznaczenie jest takie a tala Istota sprawy polega na tym, że jest to lampa, że służy 4 oświetlania — to zaś, że zdobi pokój, że wypełnia pus przestrzeń itd., nie jest istotne. Nie zawsze jednak to, c istotne, jest jasno oddzielone od nieistotnego.)
63. Jednakże powiedzenie, iż zdanie w (b) jest 'zanali* waną' postacią zdania w (a), zwodzi nas łatwo ku mnietfl mu, jakoby tamta postać była bardziej fundamentalt dopiero z niej widać, co się przez tę drugą rozumiało ii Myślimy sobie mniej więcej tak: gdy mamy tylko post niezanalizowaną, to brak nam właśnie analizy; gdy na* miast znamy postać zanalizowaną, to mamy tym samV wszystko. — Ale czy nie można rzec, że w ostał#
przypadku gubi się pewien aspekt sprawy, tak samo jak w pierwszym?
64. Wyobraźmy sobie, że grę (48) zmieniono o tyle, iż nazwy nie oznaczają w niej jednobarwnych kwadratów, lecz prostokąty złożone zawsze z dwu takich kwadratów. Niech taki czerwono-zielony prostokąt zwie się „U“; prostokąt zielono-biały — „V“ itd. Czy nie można by wyobrazić sobie ludzi, którzy mieliby nazwy dla takich kombinacji barw, a nie mieli ich dla barw poszczególnych? Pomyśl o przypadkach, kiedy mówimy: „To zestawienie barw (np. francuska tricolore) ma całkiem swoisty charakter".
Pod jakim względem znaki tej gry językowej wymagają analizy? Co więcej: w jakim stopniu da się zastąpić tę grę przez (48)? — Jest to po prostu ima gra językowa, chociaż z grą (48) spokrewniona.
65. Tu natrafiamy na zasadniczą kwestię, która kryje się za wszystkimi tymi rozważaniami. — Można by mi tu bowiem postawić zarzut: „Ułatwiasz sobie sprawę! Rozprawiasz o najrozmaitszych grach językowych, a nie powiedziałeś nigdzie, na czym mianowicie polega istota gry językowej, tym samym zaś i języka; co jest wspólne wszystkim tym zjawiskom i co czyni je językiem albo częściami języka. Tak więc darujesz sobie tę właśnie część dociekań, która swego czasu przysparzała ci najwięcej kłopotu, mianowicie część dotycząca ogólnej postaci zdania i języka"1.
I to jest prawda. — Zamiast podać coś, co byłoby wspólne wszystkiemu, co nazywamy językiem, powiadam, że nie ma wcale czegoś jednego, co wszystkim tym zja-
Pojęcie ogólnej formy zdania odgrywa istotną rolę w systemie Traktatu, por. tezy 4.5-4.53, 5.47-5.472 oraz tezę 6. Por. też § 114 Dociekań.