Niewspółmierność
ustalonych praw i nie dowodzą raz na zawsze „porównywalności” elementu X i elementu Y, przez co, zdaniem niektórych, nie ustanawiają dyscypliny. Komparatystyka literacka zajmuje się swoistością i odniesieniem: swoistością przedmiotu, dzięki której wykracza on poza ustalone modele dyskursu, i odniesieniami, jakie nowe odczytanie stwarza pomiędzy przedmiotami poddanymi lekturze. Każdy projekt komparatystyczny jest do pewnego stopnia eksperymentem, a te najbardziej oryginalne najlepiej odpowiadają na natarczywe pytania: Dlaczego niby mielibyśmy się zainteresować tym zestawieniem? Czy możecie pokazać nam coś, czego nie dowiedzielibyśmy się sami, badając każdy z tych przedmiotów metodami tradycyjnymi dla jego dyscypliny? Te właśnie pytania są kierowane także pod adresem całej naszej dziedziny; od odpowiedzi na nie zależy jej instytucjonalna niezależność.
Instytucjonalna niestabilność komparatystyki literackiej oraz triumf poszczególnych stworzonych przez nią koncepcji wypływają zatem z tych samych źródeł: z braku stałego, dookreślające-go ją przedmiotu badań, z zajmowanej przez nią pozycji pomiędzy i - z metodologicznego punktu widzenia - także ponad dyscyplinami o określonych przedmiotach i kanonach, a także z jej otwartości na boczne dopływy i nomotetyczne uogólnienia. Tak pomyślana dziedzina musi uważnie śledzić zmiany w swoim otoczeniu, w warunkach granicznych, które pozwalają jej istnieć, zaś badanie tych warunków jest elementem okresowych „raportów o stanie dyscypliny” - takich jak ten. To, z czym się mierzymy, w równym stopniu jak to, kim jesteśmy i co robimy, wytycza ścieżki, którymi nasza dyscyplina może podążyć w najbliższych latach. Prognozy zawsze są niepewne, lecz ostatnie zmiany w strukturach politycznych i instytucjonalnych, w których i my działamy, nie objęły swym wpływem tylko nielicznych obszarów. Przedstawię teraz kilka uwag na temat tychże warunków, choć nie zebrałem ich pod jednym tytułem, który mógłby uspójnić rozumienie teraźniejszości jako takiej czy innej „epoki”.
Od czasu, gdy świat się skończył,
Nie ma już czarnych i białych.
Nie ma powodu do rozrób,
Odkąd rasy się wymieszały.
Mośe Allison, Ever Since the World Ended
Literaturoznawstwo porównawcze jako wytwór dziewiętnastowiecznego europejskiego systemu narodowego zakłada istnienie szeregu państw, z których każde ma odrębny charakter i cele. Komparaty-styka literacka, podobnie jak organizacje międzynarodowe, których formę odzwierciedla, jest konferansjerem w dialogu między wszystkimi uznanymi państwami i nie może być identyfikowana z żadnym z nich (choć oczywiście w praktyce poszczególne badania kompa-ratystyczne są bardzo silnie utożsamiane z projektami prowadzonymi w tym lub innym kraju czy regionie; fakt, że uznaje się to za zjawisko niekorzystne, budzi nadzieję na zmiany)66. Także literatura światowa funkcjonuje w tej międzynarodowej przestrzeni - jej antologie i sylabusy są zawsze gotowe do podjęcia wyzwań rzuconych przez nowe teksty, których uwzględnienie zmienia nie tylko liczbę stron przypadających na dany kraj, język czy kontynent, ale samą strukturę i cele dziedziny. Wielokulturowość, oryginalna północnoamerykańska odpowiedź na problem nakładających się na siebie tożsamości w heterogenicznym państwie, grupom szukającym uznania oferuje podobny zestaw możliwości. Jako że zróżnicowanie północnoamerykańskich społeczeństw jest w znacznej mierze skutkiem imigracji, wielokulturowość wraz ze swoimi ąuasi-przedstawiciel-skimi instytucjami, rzecznikami, kampaniami i kryzysami spełnia tam funkcję domorosłej wersji polityki międzynarodowej. Z tych powodów komparatystyce literackiej nie byłoby trudno ujrzeć się w roli głównej mediatorki między różnymi „narodowościami”, roli, którą odgrywała przecież w akademii od czasu swego powstania. W roku 1993 proklamowanie nadejścia „epoki wielokulturowości” nie wywoływało kontrowersji.
66 G.Ch. Spłvak, Death ąfa Disciplim, New York: Columbia Universi1y Press, 9003.
m