92
rem koncentracji, tak jak ze względu na inną, fizyczną właściwość, ciążenie, produktem koncentracji jest słońce lub ziemia. Ten wytwór koncentracji mógł posiadać swą własną, stałą sieć przyczyn. Ponieważ poznajemy go rzeczywiście tylko w połączeniu z pewnemi stanami chemicz-nemi, które żaru ognia nie znoszą, możemy bez przesady przypuszczać, że i on sam, swym własnym prawom podlegając, dopiero wtedy zjawić się mógł, gdy pierwotny żar kuli ziemskiej ostygał. Należy jednak także nadmienić, że Fechner zarówno, jak później Preyer, wyraźnie liczyli się z możliwością pojmowania znanego nam życia komórkowego, jako wytworu przystosowania do niższych temperatur. Może w czasie dawnego słonecznego żaru czucie koncentrowało się w innych formach, przystosowanych dó ówczesnych warunków. W zasadaie jest to jednak rzecz dość obojętna, gdyż życiem nazywamy tylko znane nam życie komórkowe w granicach między amebą a człowiekiem, to żaś w każdym razie powstać mogło dopiero wtedy, gdy ziemia przestała płonąć żarem. Ten moment rozwoju, gdy dla jego powstania wytworzyły się odpowiednie warunki, nazywamy „samorodztwem."
Nie mogliśmy pominąć tych trudniejszych nieco rozumowań, gdyż zamęt pojęć, panujący w tej kwestji, jest zbyt powszechny i zbyt niebezpieczny. Na razie nikogo nie obowiązuje przyjęcie jednego lub drugiego z tych poglądów. Jedno tylko jest jasnem, mianowicie, że nie braknie nam idei, tłumaczących rzecz w sposób jasny i prosty, i nie potrzebujemy się uciekać do „cudu".—Bylebyśmy się trzymali rzeczy „przyrodzonych", a nie uciekali do „nadprzyrodzony chu, to zresztą szczerze przyznać możemy, że nasza znajomość istoty życia jest jeszcze bardzo niedoskonałą, i że skutkiem tego na wielu drogach szukać jeszcze możemy rozwiązania. Jest całkiem możliwą rzeczą, że -posuwając dalej swoje badania, dożyjemy jeszcze ogromnych niespodzianek, a z nich wezmą początek nowe hypotezy. Przecież wewnętrzne procesy w komórce są nam bardzo