KAIR
namiotu i zobaczmy co to się dzieje... Patrz! co za łuna!... Patrz! pożar!... Jangheuwar! Jangheuwar!..}
Lećmy w tę stronę... Widzisz, jak wiele ludu tam ciągnie!... Myślisz że lecą ratować?... Gdzie tam!... Lecą patrzyć!...
Bezwątpienia, piękna to okropność, pożar w Kairze lub w Stambule... Ale są to dwa widowiska dość różne! W Stambule, domy jak zapałki!... Tu także jedne o cal odległe od drugich i wiele z nich drewnianych, ale co do widoku jaki przedstawiają w płomieniach, jest jednak różnica. Architektura Kairu jest piękniejszą bezwątpienia od architektury Stambułu, a przez to samo światła i odcienia fantastyczniejsze!
Otóż ulice zapchane!... zewsząd wynoszą kufry, piernaty, poduszki... Płacz, zgiełk i zgrzytanie zębów...
Abas-Basza na koniu, z zaspanemi oczyma, rozdziawił usta i patrzy! Domy się palą; oryginalne pokoje wschodnie piętr wyższych, widać jak w transparencie. Te haremy zakazane oczom!... Otóż je widzimy teraz!
Czasami widać w ogniu odważnego Araba, przecinającego belki siekierą, wyrzucającego przez okna drobne sprzęty, lub unoszącego zemdlałą kobietę... Wszystko to przesuwa się przed naszemi oczyma jak cienie kamero-obskury! A dokoła jasno jak w niebie, a skwarno jak w piekle!
Lud wrzeszczy, kradnie, bije się; zabija czasami!... Wojsko stoi w półkolu... A wszyscy prawie patrzą się tylko! Posłano niby po sikawki, ale te jutro rano
1 Okrzyk na zwiastowanie pożaru.
(ii