dowiska zawodowe i grupy społeczne. Odtąd kupiec nie ma już żadnej wymówki: czas zbawienia ipfcapŁ teresów łączą się wjtl&oSHKiS indywidualnego zbiorowego.
Nie miejsce tu ifeszczggółgA ^P-ąiiżS, v|SHHH£Hj sób przekaz myśli greckie
taktom morskim — rękopisy arabskie odegrały pierwszorzędną rolę pośredniiffitjcą, raBai ®rii|®pnieK)'v\iteo ujędia problemu czasu. 0
Chenu pó mistrzowsku ukazał, jak począwszy od XIIi$Jieku Wńfiifaiżmu yJt-y
telizmu teologia grecka, głównie za sprawą Jana z Damaszku, wywołała poważny wstrząs w teologii Zachodu. 41
Zauważmy, że tradycyjnie przeciwstawiano sobie grecką i chrże®jańską koi^epBgftztłSti. Przypomnimy słowa O. Culimanna; „zważywszy, że Grecy nie pojmowali czasu jako linii prostejppolem działania Opatrzności nie może byó hi^^Ł jako całość, lecz jedynie los jednostek. Historia nie jest podporządkowa-n®adnemu imps, Cz!g|0ek, by zaspok*i" 4. J* -sobie potrzebę objawienia i wyzwolenia, może jedynie odwoływać się do mistyki, w której |8asSgĘBi--nieje i która przemawia za pomocą pojęć przestrzenny®.” 42 Wiemy, że Renesans a później Nietzsche --aby posłuży||się j^jłkłs^^^^^wiela epoki iBpflw żytnej, uformowanego przez tradycję grecką odnajdą ó® grecki sens cza n.> w fefcżnegęffMjgźaS# powrotu — czy czasu Heraklita a nawet Platona, „czasu czystego dS®iu”.Wystarczy p^HjP so-
40 Poza ogólnymi pracami z historii filozofii i nauki na temat roli Arabów zob. A. Mieli, Baimmma
t. II, El mundo islamico y el occidente medieual cristiano, 1946; F. van Steenberghen, Aristotle in the West, 1956. Dokładniffl^ w k We stu; E. Wiedemann,; Uber dU amarbllfe Pgf/ la- tim.rMsr.keL Kultur, 1915.
41M. D. Chenu, Conęcience de Iz. X:F:i
XIII: „Lżentróe de la thśologie grecąue et orientale”, s. 274-32^,
42 O. Cułlmann, Temps ethistoire.,',, s/36; por. L. Laberhonnfipk ..g-II, ygPrWmśglisrne orec, 1£).Ó4; J, C,rMmm
et 1’ćtemite chez Plotin et chez saint Augustin, 1933u H
bie słynną arystotelesol||ką definicję ę^ąśu; „czas jest miarą ruchu”, którą podejmie św. Tomasz, lecz według niektórych nadając jej bardzo różńejjjŁaeżK! nie w tej mierze,, wjakiej „przejście od możności do działania nie musiało koniecznie być związane z czasem”. To przegSśtawienie należy,'według mnie, złagodzić. Niewątpliwie, jak tó1 jasno pokazał Etienne Gilson, „w wieczny świat Arystotelesa, który trwa -fjpża Bogiem i bez Boga, filozofia chrześcijańska wpfffiwaaziła rozróżnienie pomiędzy esencją a egzystencją”5*. Lecz tak jak Bergson nie miał racji oskarżając Arystotelesa o-j,reifikację” ruchu, a Kartezjusz nie kpił naprawdę z arystotelesowskiej definicji ruchu, gdyż ich sąd opierał się na karykaturalnym obrazie arystotelizmu, jaki dawała późna scholastyka, podobnie nie jest pewne, że św. Tomasz nie był wiemy Aryśtd||lesowd rozumiejąc ruch jako „pewną modalność istnienia”, a tym samym przywracając czasowi jednocześnie jego ewentualną, a jednak wymierną plastyczność i jego podstawową jakość esencji- .
W każdym razie istniała tu teoretyczna podstawa
— jednocześnie teologiczna, metafizyczna i naukowa
— pozwalająca na zetknięcie się czasu Kościoła i czasu ludzi działających ||0S3tecie, w historii, a przede wszystkim w swoim zawodzie.
Nawet franljlzkanin, ailor tekstu, który przyto-&yliśm|i jna początku naszego artykułu, rozumie, jfioć nie daje tSretycznego uzasadnienia, że nie moż-jjją przyjąć tradycyjnej opinii, wedle której „czas nie jg|o||j|lSaIegać śprżedażJR Cała praktyka spowiednicza i jej kanSicffle formy opracowywane w XIII wieku szukają shMfego usprawiedliwienia działalności kupca starafpgjsitfiprazem zamknąć ją w granicach przepisdgl, przę|pj§| zbyt często religia wyradza się fiż w kazuistyczną moralistykę, oraz utrzymać- ją w ramach tradycji, którą nalej* szanować. W- ten sposób., wobec kazuistycznycjjlyKątpliwości moralnych oraz innych pomniejszych, acz konkretńyeh i typo-
43 E. Gilson, L'esprit- de la philosophie mśdievale, 1948, s. 66. Zob. początek rozdz. IW „Les etres c^tingenc^-s,1 ^
351