zaś, że się nie pomści doznanej, zdradza gruboskórną gnuśność” (frg. g ja?. Szczególnie niebezpieczne dla serca są „poduszczenia” pożądliwej częjj' duszy, bo jeśli im ulega, to się z nią łączy i przeciwstawia umysłowi. Szczęście nie stoi w miejscu, lecz wciąż się rozwija i rośnie, a jeśli róść przestaje, t0 szybko więdnie. Idzie o to, żeby człowiek wyrobił w sobie nawyk serca* do czynnego posłuszeństwa wobec umysłu. Ten nawyk-charakter rozwija się i umacnia w miarę coraz większej ilości dokonanych czynów dobM Posłuszeństwo serca wobec umysłu miało stopnie. Skoro osiągnęło wysoki stopień doskonałości, Demokryt nazywał je już nie tylko dobrocią serca (euthymie), ale także cnotą (arete)1. Cechowała ona „cnotliwego”, czyli takiego człowieka, który zdołał wprowadzić swoje serce w stan trwałego posłuszeństwa i doskonałej zgody ze swoim umysłem.
Uniwersalna cnota posłuszeństwa jest jedna, ale stosownie do licznych i różnych funkcji w życiu ludzkim ma wielką ilość nazw specjalnych. Niektóre z nich są nam już znane, więc „mądrość, nie podziwiająca tchórzliwie niczego (sophie, athambie), dobroć serca (euthymie), spokój duchowy (ataraksje)" i inne (p.w.). Należy wspomnieć jeszcze o sprawiedliwości (dike), odwadze (andreie) i samowystarczalnej powściągliwości (sophrosyne, autarkeia). Sprawiedliwy człowiek spełnia swoje obowiązki rzetelnie, robi „to, co powinno być”, nie krzywdzi nikogo i nikomu nie daje się krzywdzić, w ogóle zwalczana każdym kroku niesprawiedliwość i zwalczają skutecznie (frg. B 174,256—262). Odwagę cechuje według Demokryta nie tylko gotowość do podejmowania wielkich wysiłków i pogarda śmierci oraz bólu, ale także łatwość w wyrzekaniu się przyjemności. „...Odwaga — czytamy we fragmencie B 213 —pomniejsza straty”, a we fragmencie następnym: „...Odważny to ktoś silniejszy nie tylko od wrogów na polu bitwy, ale także — od przyjemności. Niektórzy panują jednak nad miastami i dają panować nad sobą kobietom” (por. frg. Bill, 181). Samowystarczalna powściągliwość sprawia wreszcie nie tylko to, że człowiek
ubogi.....znosi z godnością swoje ubóstwo” (frg. B 291), ale także „...mnoży
powody do radości i zwiększa przyjemność” (frg. B 211). Na uwagę zasługuje dalej fragment B 210: „...Powodzenie zastawia stół zbytkowny, powściągliwość zaś — wystarczający (por. frg. B 176)” i fragment 246: „...Podróżowanie i życie na obczyźnie uczą samowystarczalności: oto polewka jęczmienna i wiązka słomy są arcysłodkim lekarstwem na głód i zmęczenie”. Przeciwieństwo powściągliwości i panowania nad sobą stanowi rozwiązłość (okrasie). Za najgorszą i najtrudniejszą do wykorzenienia wadę młodzieży uważał Demoluyt lekkomyślność, którą rozzuchwalało powodzenie (eupeteie) i którą nazywał „...matką przyjemności, z jakich lęgnie się nikczemność” (frg. B 178; por. frg. B 208). Powściągliwość należy do cnót głównych i świadczy o zwycięstwie człowieka (resp. jego serca) nad pokusami pożądliwej części duszy, czyli o jego czynnym posłuszeństwie wobec umysłu-sumienia.
Demokryt przywiązywał wielką wagę do intencji, jak wskazują następujące wypowiedzi: „...O uczciwości i nieuczciwości człowieka sądzić należy nie
tylko ze względu na to, co robi, ale także ze względu na to, czego chce” (frg.
B 68). „...Wrogiem jest nie dopiero ten, kto krzywdzi (adikeon), lecz już ten, kto chce krzywdzić” (frg. B 89). „Dobro to jeszcze nie to, że sie nie krzywdzi, lecz to dopiero, że się nie chce krzywdzić” (frg. B 62). Jest jeszcze doić trudny
do wyjaśnienia fragment B 217: .....Mili bogom są ci jedynie, dla których
wszelka krzywda (fo adikein) jest wstrętna”. Demokryt mówi w nim podobnie jak w poprzednio przytoczonych fragmentach o najwyższym szczeblu cnoty ludzkiej: człowiek przejęty czcią dla sprawiedliwego umysłu czuje wstręt do niesprawiedliwej krzywdy, czyli do występku, spowodowanego przez umysłowi biegunowo przeciwną, pożądliwą część duszy. Główną trudność sprawia sens zestawienia ludzi i bogów. Demokryt uważał bogów za istoty podobne do ludzi, ale duchowo i cieleśnie daleko od nich doskonalsze (p.w.). Jeżeli jego bogowie „miłują” ludzi nienawidzących krzywdy, to sami jej także nienawidzą, innymi słowy, są umysłowi (w przeciwieństwie do ludzi) zawsze doskonale posłuszni. Są sprawiedliwi: świadczą ludziom dobrodziejstwa, pomagają im radą (mantyka) i bronią ich przed krzywdą2. Jeżeli powyższe domysły są słuszne, to fragment B 217 rzuca dużo nowego światła na teologię Demokryta. Za ich słusznością przemawiają dwa fragmenty: „Bogowie dają ludziom wszystko, co dobre, i dawniej, i teraz. Tylko tego wszystkiego, co złe, szkodliwe i nieużyteczne, tylko tego ani dawniej, ani teraz nie użyczają ludziom bogowie, lecz tak właśnie postępują oni sami z powodu umysłowej ślepoty i nierozwagi” (frg. B 175; por. frg. B 166, 172 n.). „...Ludzie domagają się w modlitwach zdrowia od bogów: nie wiedzą, że ową moc mają w sobie sami, lecz rujnując zdrowie wskutek rozwiązłości stają się z powodu żądz rozpasanych jego zdrajcami” (frg. B 234; por. frg. B 235). Cycero zarzuca Demokrytowi, że jego aretologia nie jest opracowana starannie i że w ogóle ma liczne braki formalne (De jin. V 29, 88). Zdaje się, że zarzut ten spowodowała przede wszystkim luźna terminologia, a także płynność granic pomiędzy poszczególnymi cnotami, pamiętać jednak trzeba, że poszczególne cnoty były różnymi postaciami jednej i tej samej cnoty zasadniczej (posłuszeństwo serca wobec umysłu), tak iż ich granice musiały być płynne. Przechodzimy do szczegółowych pouczeń Demokryta o sztuce szczęśliwego życia.
225
Por. fig. B 2 a, SS, 179, 181,220,263. Z traktatu Demokryta O męskiej dobroci lub o cnocie zachował się tylko tytuł (Peri andragalhias e peri aretes).
Zdaje się, że bogowie Demokryta bronili niewinnych ludzi w ten sposób, iż pomagali im moralnie i budzili w nich stanowczą wolę zwycięskiej walki z krzywdzicielami. Tak pomaga na przykład Odyseuszowi i Telemachowi, ale ich nie wyręcza w walce z zalotnikami Homerowa Atena. Według Demokryta opór ludzi krzywdzonych świadczył o ich godności osobistej i należał do nakazów „sprawiedliwego” umys-łu-sumienia: w przypadku potulnie znoszonej krzywdy było dwóch winowajców, nie tylko ten, kto krzywdził, ale także ten, kto z powodu „gruboskórnej gnuśności” pozwalał się krzywdzić (frg. B 193; p.w.) i dla którego doznana krzywda była słuszną karą za jego tchórzostwo. Zdaje się dalej, że bogowie Demokryta mogli w wyżej opisany sposób nie dopuszczać do wielkich zbrodni wśród ludzi, tak jak na przykład Atena nie dopuszcza (za pośrednictwem głównie Odyseusza) do zamierzonej przez zalotników zbrodni, aby zabić Telemacha i zmusić Penelopę do poślubienia jednego z morderców jej syna. Krzywda budziła, o ile można sądzić, nie mniejszą odrazę u bogów niż u posiadających „dobre serca” ludzi Demokryta.