38 Filozofowie greccy
człowiekowi zmysły pokazują świat inaczej. Zajrzyj w głąb siebie - tzn. do własnego umysłu - a odkryjesz logos, który jest prawdą i który jest wspólny wszystkiemu. Mamy tu do czynienia z pierwszym świadomym krokiem w stronę podważenia wiarygodności zmysłów.
Prawo natury, którego odkryciem się chlubił, wydaje się głosić, iż wszystko istnieje dzięki konfliktowi, stanowiącemu motor życia, a zatem dobremu. Heraklit odrzucił pitagorejski ideał świata pokoju i harmonii, uznając go za ideał śmierci. „Wojna jest ojcem wszechrzeczy” - powiedział, a „walka jest sprawiedliwością”. Tu prawdopodobnie krytykował Anaksy-mandra nazywającego wzajemne oddziaływanie przeciwieństw niesprawiedliwością, za którą każde z nich musi zapłacić karę. Dotychczas filozofowie poszukiwali trwałości i stabilności. Heraklit stwierdził, że stabilność nie tylko nie istnieje, ale również nie powinna być naszym ideałem świata. Cokolwiek żyje, żyje dzięki niszczeniu czegoś innego. „Ogień żyje dzięki śmierci powietrza, powietrze zaś - ognia; woda żyje dzięki śmierci ziemi, ziemia zaś - wody”. Pitagorejczycy głosili harmonię przeciwieństw, lecz jak przeciwieństwa miałyby wejść w harmonię, jeśli nie wbrew sobie? Mamy tu do czynienia - powiada Heraklit-jedynie z równowagą przeciwstawnych sił, tak jak w przypadku łuku. Chodziło mu chyba o sprawny łuk, ale bez naciągniętej strzały. Gdy łuk stoi oparty o ścianę, nie dostrzegamy żadnego ruchu i wydaje się nam, iż jest to przedmiot statyczny, całkowicie nieruchomy. Ale w rzeczywistości rozgrywa się w nim nieustanna walka, co stanie się widoczne, kiedy cięciwa przegnije. Łuk natychmiast skorzysta z okazji: przerwie ją, żeby się wyprostować. Osnową równowagi jest więc walka, która jest dobra sama w sobie, ponieważ jest źródłem życia. Określanie jednego z jej aspektów czy etapów dobrym, a drugiego - złym urąga rozumowi.
„Świat - powiada Heraklit - jest wiecznie żywym ogniem, który się stopniowo zapala i stopniowo gaśnie”. Gdybyśmy sądzili, że tak jak Jończycy wierzył w pierwotną materię, z której narodził się świat, tą substancją byłby ogień. Ale Heraklit myślał inaczej niż Jończycy. W odróżnieniu od Anaksymandra nie wierzył w kosmogonię — wyewoluowanie świata z prostego stanu pierwotnego. Świat „jest, był i zawsze będzie” tym, czym jest teraz, ogień zaś stanowi raczej pewien symbol jego natury. Dostarcza on najlepszej materialnej analogii (a żadna inna nie była w owym czasie możliwa) dla dwóch zasadniczych tez Heraklita: (a) wszystko rodzi się dzięki walce i (b) wszystko ciągle się zmienia. Ogień bowiem, po pierwsze, może płonąć tylko trawiąc i niszcząc oraz, po drugie, nieustannie zmienia się jego materia, choć przez chwilę może wyglądać - jak płomień świecy - dość stabilnie i trwale. Jeśli cały świat zachowuje się podobnie, to nazwanie go ogniem jest sensowne.
Heraklitejska koncepcja logosu jest dziwna i trudna. „Nie mnie słuchajcie, ale logosu” - powiada, używając tego słowa w jednym z jego potocznych znaczeń („relacja” lub „opis”), a jednocześnie nadając mu niezależne od mówiącego istnienie, dzięki czemu można przeciwstawić jedno drugiemu. Logos jest niezmiennie prawdziwy; wszystko dzieje się w zgodzie z nim; jest wspólny wszystkiemu, więc „trzeba iść za tym, co wspólne". Zapewne jest tym samym, co „myśl” (gnomę), dzięki której - powiada Heraklit - „wszystkie rzeczy są sterowane poprzez wszystkie rzeczy”. Późniejszy komentator twierdzi, iż wedle Heraklita „boski logos wciągamy wraz z oddechem”, tzn. boski umysł zawiadujący wszechświatem jest (a) tak jak u pitagorejczyków identyczny z naszym własnym umysłem i (b) nadal czymś materialnym. W istocie jest on tożsamy z boskim ogniem, gdyż jak pisze inny starożytny interpretator Heraklita: „Głosi on, iż ogień jest rozumny i stanowi przyczynę ładu całości”. Pojęcie racjonalnego ognia dowodzi, że coraz trudniej jest wyjaśnić wszystko, nie wykraczając poza ideę materii.
Heraklit mówił zagadkami, powiadali Grecy, a były ku temu dwa główne powody. Po pierwsze, jego temperament popychał go do wypowiedzi spektakularnych i paradoksalnych. Możemy znaleźć u niego jawny paradoks, np.: „Dobro i zło są jednym”, albo fascynujące i dręczące porównanie: .„Czas jest dzieckiem grającym w warcaby; królestwo należy do dziecka”. Po drugie, niełatwo go zrozumieć, gdyż wraz z nim myśl osiągnęła szczególnie trudny etap. Nie mógł już zaakceptować prostych jońskich kosmogonii, ani też uznać, że