258 Tajność i tajny związek
i układów po kryjomu wymierzając sprawiedliwość i sprawując rządy. Podobnie czynią zwierzęta szukające schronienia, gdy poczują zbliżającą się śmierć.
Owa podwójna funkcja tajnych związków, stanowiących fazę przejściową zarówno dla nadchodzących, jak i dla ustępujących sił. zarysowuje się może najwyraźniej w historii prądów religijnych. Dopóki gminy chrześcijańskie były prześladowane przez władzę państwową, musiały często utrzymywać w tajemnicy swoje zebrania i nabożeństwa, swoje istnienie. Skoro jednak chrześcijaństwo stało się reiigią oficjalną, zwolennicy prześladowanego, wygasającego pogaństwa musieli uciec się do potajemnych praktyk kultowych, na które przedtem skazywali reli-gię aktualnie panującą. Ogólnie rzecz biorąc, tajne związki towarzyszą zawsze despotyzmowi i restrykcjom policyjnym, chroniąc w równej mierze siły nacierające i ustępujące przed przemożnym naciskiem władzy - i to zarówno w dziedzinie polityki, jak w łonie Kościoła czy w szkolnych klasach i rodzinach.
Jeżeli, jak już powiedziano, za cechę zewnętrzną tajnego związku przyjąć jego funkcję ochronną, to odpowiadającą jej cechą wewnętrzną będzie wzajemne zaufanie między jego członkami. Jest to zresztą całkiem specyficzny rodzaj zaufania: ufność w zdolność milczenia. Różne stowarzyszenia niezależnie od swego charakteru mogą opierać się na rozmaitych typach zaufania: na wierze w rzetelność w interesach czy żarliwość przekonań religijnych, w odwagę, miłość, obyczajność czy też - w przypadku grup przestępczych - bezwzględne zerwanie z przesądami moralnymi. W przypadku jednak tajnego związku - do określonych przez poszczególne cele typów zaufania dochodzi jeszcze formalne przekonanie o bezwzględnej dyskrecji, ogólne zaufanie do charakteru danej osoby, z socjologicznego punktu widzenia bardziej abstrakcyjne niż wyżej wymienione, można mu bowiem podporządkować dowolną treść dotyczącą wspólnoty. Ponadto, z pewnymi wyjątkami, żaden inny typ zaufania nie wymaga tak bezustannej indywidualnej weryfikacji. Tam bowiem, gdzie chodzi o wiarę w przychylność, energię, odwagę, moralność, inteligencję, poczucie przyzwoitości czy takt, raczej sama istota rzeczy stwarza podstawę pozwalającą raz na zawsze określić stopień zaufania i zmniejszającą do minimum prawdopodobieństwo zawodu. Możliwość ,,wygadania” wiąże się jednak z chwilową nieostrożnością, załamaniem czy podnieceniem, a nawet nieświadomym użyciem akcentu. Zachowanie tajemnicy jest rzeczą tak niepewną, możliwości ujawnienia tak różnorodne. a granica między dyskrecją a niedyskrecją tak płynna, że bezwarunkowe zaufanie musi z konieczności opierać się w przeważającej mierze na przesłankach subiektywnych. Z tych też względów tajne związki, których formą elementarną jest tajemnica znana dwóm osobom, a którvch zasięg niejednokrotnie przybierał niepojęte rozmiary - stanowią wielce skuteczną szkołę moralnej solidarności w stosunkach międzyludzkich. Zaufanie człowieka do człowieka posiada przecież równie wysoką wartość moralną, co fakt jego zasadności: może nawet wyższą, gdyż jest aktem swobodnym i z tego powodu bardziej zasługującym na uznanie. Okazywane nam zaufanie nakłada na nas niemal przymus, jego nadużycie zaś wymaga już po prostu niegodziwości. Z drugiej strony: zaufaniem „obdarza się” i nie można żądać go w tym samym stopniu, w jakim ża ■ da się, by druga strona nie zawiodła położonej w niej ufności.
W tej sytuacji tajne związki będą, oczywiście, poszukiwały psychologicznych środków zapewnienia sobie bezwarunkowej dyskrecji tam. gdzie nie da się jej osiągnąć drogą bezpośredniego nacisku. Do repertuaru tych środków należy, oczywiście, przede wszystkim przysięga i groźba kary. Bardziej interesująco przedstawia się często spotykana technika systematycznego wprowadzania nowicjusza w sztukę milczenia. Ponieważ bezwarunkowe „trzymanie języka za zębami" jest sztuką trudną - tym trudniejszą, że na niższych szczeblach rozwoju myśl wiąże się bezpośrednio z jej wypowiedzeniem - wszak u dzieci i ludów pierwotnych myślenie i mowa stanowią prawie jedno i to samo, a zatem należy wpierw w ogóle nauczyć milczeć, zanim będzie można oczekiwać przemilczenia poszczególnych, określonych treści1. Wiadomo na przykład, że na wyspie Serarn (Moluki) młodzieńcowi starającemu się o przyjęcie do tajnego związku nakazuje się nie tylko zachowanie w tajemnicy wszystkiego, co przeżył podczas inicjacji, ale ponadto wymaga się, by przez szereg tygodni nic odezwał się ani słowem do nikogo, nie wyłączając własnej rodziny. Wchodzi tu w grę nie tylko ów wychowawczy moment okresowego milczenia. Po prostu pewien prymitywizm duchowy na tym etapie rozwoju pociąga za sobą ogóiny nakaz milczenia w sytuacji, gdy należy przemilczeć coś określonego. Podobny radykalizm przejawia się także w hojnym szafowaniu przez ludy pierwotne karą śmierci, podczas gdy w społeczeństwach rozwiniętych stopień kary odpowiada stopniowi przewinienia, oraz w skłonności oddawania w zamian za coś, co budzi chwilowe upodobanie, nieproporcjonalnie dużej części majątku.
We wszystkich tych przypadkach mamy do czynienia ze specyficzną „niezręcznością’, której istota polega właśnie na braku odpowiedniości między określonym
Jeżeli uspołecznienie jako takie uwarunkowane jest zdolnością mowy, to forma tego uspołecznienia zależna jest od zdolności milczenia. Wówczas, gdy wszelkie wyobrażenia, uczucia, impulsy są bez skrępowania uzewnętrzniane w mowie, powstaje chaotyczny bezład miast organicznego lądu. Rzadko zdajemy sobie sprawę, że zdolność milczenia jest istotnie niezbędna dla powstania regularnych kontaktów, a przecież zdolność ta przebyła niewątpliwie historyczną ewolucję. Pierwszą fazą jest gadulstwo dzieci i Murzynów, w którym ich wyobrażenia uzyskują dopiero konkretność i zdecydowaną postać także dla nich samych. Fazie tej towarzyszy sztywny nakaz milczenia, o którym mowa. Kres tej ewolucji zbiega się ze zurbanizowaną, wysoce rozwiniętą kulturą społeczną, do której naczelnych zdobyczy należy nie znające wahań wyczucie, kiedy należy mówić, a kiedy milczeć. Np. w towarzystwie gospodarz winien powstrzymać się od zabierania głosu dopóty, dopóki goście rozmawiają między sobą, winien natomiast wkraczać natychmiast wówczas, gdy rozmowa się rwie. Przykładem fazy pośredniej byłyby obyczaje średniowiecznych gildii, których statuty przewidywały kary dla tych. którzy ośmielają się wpadać w słowo starszemu cechu.