/
oznaczać śmierć na stosie lub biskupie więzieńie^/Poruszała jednak wiele ważnych i aktualnych zagadnień i/w pewnej mierze stworzyła, choć tylko na małym odcinku, tamę przeciwko powodzi coraz liczniejszych procesów o czary. /
I oto nasuwa się pytanie, czy tego rodzaju dzieło, dość jak no owe czasy postępowe, mogło wpłynąć jrb utrwalenie w społeczeństwie wiary w diabły i czarownice? ^pewnością tak! Bo chociaż autor tej poczytnej książki dość stanowczo zwalczał „nieprawidłowości" w procesach o czary, to jednak głosił takie np. poglądy, że czarownice „mogą ciała ludzkie i bydlęce tajemnych chorób nabawiać, którym żadną miarą lekarze zabieżać nie mogą", i przeprowadzał rozważania nad takim np. problemem: „czemu więcej białychgłów aniżeli mężczyzn czarownic". Dlatego też już Oskar Kolberg zwrócił uwagę na „Czarownicę powołaną" jako na ewentualne źródło ludowych zabobonów.
Zagadnienie procesów o czary poruszył także Krzysztof Opaliński, późniejszy zdrajca z okresu Potopu, ale zarazem doskonały pisarz. W swych „Satyrach” wydanych po raz pierwszy w 1650 r. w ostrych słowach potępiał ów ponury zabobon.
Również niektóre czynniki kościelne wiedziały, że w imię walki z diabłem dochodzi do licznych nadużyć, wołających wprost o pomstę do nieba. Umiarkowana część kleru starała się temu zapobiec. W 1688 r. wydana została „Instrukcyja rzymska, albo postępek prawny o sądach i procesach jako mają być formowane i wydawane przeciw czarownicom i różnymi zabobonami bawiącym się abo podejrzanym". Niewielka ta broszurka składała się z tekstu łacińskiego i polskiego oraz specjalnego listu biskupiego. Doczekała się kilku wydań i w sferach kościelnych cieszyła się znaczną poczytnością. „Instrukcyja” stała na stanowisku, że „prawdziwe czarownice" muszą być przykładnie ukarane czyli spalone na stosie, należy tylko nie dopuścić do nadużyć. Dlatego sądy świeckie powinny zajmować się sprawami o czary dopiero po rozpatrzeniu ich przez sąd duchowny. „Instrukcyja" godziła się również na stosowanie tortur, ale niezbyt uciążliwych i przewlekłych (do 1 godziny).
W następnym stuleciu w XVIII wieku wiara w magię I działanie
sił nadprzyrodzonych utrzymywała się w całej niemal Europie, nawet w krajach o tak wysokiej kulturze jak Francja. Zarazem jednak sceptycyzm wobec tego rodzaju zjawisk przybierał coraz bardziej na sile. Podobnie było i w Polsce. Już w 1729 r. lekarz z Bojanowa, G. E. Hermann, w wydanej w Lipsku ksiqżce „De affecto spasmodico — convulsivo" występował przeciwko wierze w czary. Również w oświeconych kręgach duchowieństwa polskiego pod wpływem zmian zachodzących w innych krajach katolickich, szczególnie we Francji, zaczęto dość sceptycznie traktować wiarę w działalność diabłów i czarownic. Znaleźli się nawet księża, przeważnie wykształceni na ODcych wzorach, którzy nie atakując samej wiary w diabły i czarownice, wskazywali na zgubne konsekwencje, do jakich może doprowadzić ta wiara. Biskup kujawski Szembek potrafił zdobyć się na słowa ostrej krytyki, a niektóre synody diecezjalne wypowiedziały się za ukróceniem nadużyć w procesach o czary. Przeważnie były to jednak tylko puste słowa, gdyż większość duchowieństwa pochwalała wysyłanie na stos domniemanych wspólniczek piekła.
Autorem, który w pierwszej połowie XVIII wieku zwalczał nadużycia w procesach czarownic, był bernardyn mieszczańskiego pochodzenia, zmarły w 1733 r. Serafin Gamalski. Jako spowiednik zetknął się on z licznymi wypadkami, że domniemane czarownice, skazane na śmierć na podstawie wymuszonych torturami zeznań, zapewniały przed śmiercią o swej niewinności. Gamalski napisał książeczkę „Przestrogi duchowne sędziom, inwestygatorom i in-stygatorom czarownic potrzebne", która — co jest rzeczą znamienną — ogłoszona została drukiem dopiero po jego śmierci (1742). Autor nie występował przeciwko samej zasadzie zwalczania czarów i czarownic („protestuję się, że nie myślę bronić obmierzłych czarów"), lecz po prostu piętnował bezprawie w procesach czarownic. Używał mniej więcej tych samych argumentów, co i jego poprzednicy, ale odpowiednim stylem i doborem przykładów lepiej trafiał do przekonania czytelników. Książeczka Gamaiskiego przypomina pod pewnymi względami osiemnastowieczne kazania. Grzmiał więc na czarownice — „piekielne stośnice" i uważał, że słusznie spotykają je najsurowsze kary, ale z drugiej strony przed-
31