31 (524)

31 (524)



nowych gości rowerami i powozami i słychać było już na dole strojenie skrzypiec i próbne dźwięki nosowe klarnetu. Bal zapowiadał się świetnie.

Niewielka orkiestra zagrała marsza: stłumione, rytmiczne dźwięki przenikały na górę; zaczęto tańce polonezem. Tonio Kroger siedział jeszcze chwilę i słuchał. Kiedy jednak tempo marsza przeszło w takt walca, wstał i wymknął się cicho z pokoju.

Z korytarza, gdzie leżał jego pokój, można było małymi schodkami dostać się do bocznych drzwi wyjściowych. Obrał tę drogę skrycie i ukradkiem, jakby znajdował się na zabronionej ścieżce, omackiem szedł Wśród ciemności, nieodparcie pociągany przez tę głupią i błogo kołyszącą muzykę, której dźwięki dochodziły doń już wyraźnie, nie stłumione.

Weranda była pusta i nie oświetlona, ale szklane drzwi do sali, gdzie paliły się jasno dwie wielkie, mocnymi reflektorami opatrzone lampy naftowe, były otwarte. Tam Tonio Kroger wśliznął się na palcach i złodziejska rozkosz, że oto stoi w ciemności i przez nikogo nie widziany podpatruje tańczących W świetle, przebiegała mu ciarkami po skórze. Pochopnie i pożądliwie wybiegały spojrzenia na spotkanie tych, których szukał...

Wesołość, zda się, rozwinęła się w pełni, choć zabawa trwała ledwie pół godziny; ale uczestnicy przyszli już rozgrzani i podnieceni po dniu spędzonym wspólnie, beztrosko i szczęśliwie. W pokoju z fortepianem, który Tonio Kroger mógł objąć wzrokiem, odważywszy się zrobić krok naprzód, kilku starszych panów pijąc i paląc siedziało przy kartach, inni zaś z małżonkami siedzieli na przodzie i pod ścianami sali na pluszowych fotelach i przyglądali się tańcom. Opierali ręce na rozstawionych kolanach i z wyrazem zadowolenia nadymali policzki, gdy matki w stroikach na głowie, z rękoma skrzyżowanymi pod piersiami i z przechyloną na bok głową spoglądały w gwarny tłum młodzieży. Wzdłuż jednej ze ścian sali stało podium, gdzie muzykanci robili, co mogli. Była tam nawet trąba, dmąca z pewną ociągliwą ostrożnością, jakby bała się własnego głosu, który mimo to co chwila załamywał się i brał górę... Jedne pary falowały i krążyły dokoła, inne przechadzały się po sali. Goście nie mieli strojów balowych, lecz ubrani byli jak w letnią niedzielę na zamiejskiej wycieczce — kawalerowie paradowali w garniturach skrojonych po małomieszczańsku, po których było widać, że szanowano je przez cały tydzień, dziewczęta w jasnych, lekkich sukienkach z bukiecikami u boku. Kręciło się po sali też kilkoro dzieci, które tańczyły na swój sposób, nawet gdy muzyka przestawała grać. Długonogi jegomość w surducie jaskółczego kroju, prowincjonalny lew w okularach, z ufryzowanymi włosami, adiunkt pocztowy czy coś podobnego, ucieleśnienie komicznej figury z duńskiego romansu, zda' wał się być aranżerem i komendantem balu. Wiecznie śpieszący, spocony, całą duszą oddany sprawie, był wszędzie jednocześnie, uwijał się niezmordowanie po sali, stawiając kunsztownie naprzód palce przy stąpaniu i krzyżując w sposób zawiły stopy, tkwiące W gładkich i spiczastych trzewikach wojskowych, wymachiwał w powietrzu rękami, wydawał rozkazy, wykrzykiwał na muzykę, klaska! W dłonie ł Z3 każdym razem fruwały wstążki wielkiej, barwnej kokardy, którą jako oznakę godności przymocowaną miał do ramienia i ku której niekiedy odwracał miłośnie w przelocie głowę.

Otóż i para, która przeszła dziś w świetle słonecznym obok Tonią liiógera. Ujrzał znów owych dwoje i przestraszył się z radości, dostrzegłszy ich niemal jednocześnie. Janek Hansen stał tuż ObUK niegO PIZY drzwiach; rozkraczony, nieco w przód pochylony, p'J-

100


101



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bez nazwy (5) A potem był znów Tomek. Drugie całowanie się nie było już na chybcika. Robili to dług
Mieszczanie (pytanie o mieszczan było już na egzaminie i mówił, żeby zwrócić uwagę na to pod kątem
Bez nazwy (5) A potem był znów Tomek. Drugie całowanie sit; nie było już na chybcika. Robili to dłu
słychać było tylko ciche chrupanie. Rosalyn siadła do stołu, i zaczęła jeść płatki. W tym momencie d
skanuj0117 216 SANATORIUM POD KLEPSYDRĄ chodnie, słychać było w milczeniu szum płynących poziomo pło
WYKŁAD 7 Redagowańie/Edytowaniu genomu Motorem opracowania nowych metod wprowadzania zmian w genomie
Obraz2 (41) 166 CZARNA ŚMIERĆ Podczas zarazy w 1565 roku we Włoszech w dzień i w nocy słychać było
odwiedziło nasz Wydział około 400 gości, a w przygotowanie wydarzeń zaangażowanych było ok. 40 osób.
Image001 Czego chce Ewa Kiedy można było poprzestać na podstawówce, dzieci Reginy na niej poprzestaw
Było to na tle złotawego nieba Podola, była cisza ni ©zamącona, jeno echo o skały Uszyckie niekiedy
dla gości przynieść mogły, niemniej winna baczyć na to, by w zabudowaniu miejscowości zachowywano pe
31 Badanie wszechświata. Słupy podobne czyli gnomony używane już były zapewne w czasach
55 traktatu), której zadaniem było oznaczenie na miejscu linji granicznej między Polską a Niemcami.
IMG#19 było już łatwe i w rezultacie niektórzy uczniowie musieli pozostać na drugi rok w kl. yil. By

więcej podobnych podstron