waż w ostatnim czasie dowiaduje się o kolejnych sprawach, któn
określiła jako „komputerowe prześladowanie”; ma zamiar poroz
mawiać o tym problemie z dyrektorką i zastanowić się, co można
zrobić, aby uczniowie zrozumieli, jak wielką krzywdę może wy
rządzić tego rodzaju molestowanie i prześladowanie „w sieci”.
Pod koniec naszej rozmowy poczułam się o wiele lepiej. Zacz®
łam nawet myśleć: Kto wie? Może wyniknie z tego coś dobre go?
Mój najstarszy syn podjął pracę na pół etatu w barze szybkiej ob-sługi. W ostatnią sobotę, kiedy wrócił z pracy do domu, trzasnął plecak na stół i zaczął przeklinać swojego szefa. Z jego ust popłynął potok wulgarnych słów.
Okazało się, że kiedy szef zapytał go, czy mógłby popracować kilka godzin dodatkowo w weekendy, syn odpowiedział mu:
— Być może.
Ale kiedy przyszedł do pracy w sobotę rano i miał odpowie
dzieć szefowi, że bardzo chce wziąć te godziny, to okazało się, że
ten „łajdak" (tu cytuję syna) przydzielił już nadgodziny komuś in nemu.
Mój dzieciak miał szczęście, że trzymałem nerwy na wodzy i nie powiedziałem tego, co naprawdę chciałem powiedzieć:
— 1 to cię dziwi? A czego się spodziewałeś? Dorośnij! Jak ktoś ma prowadzić interes z pracownikiem, który mu odpowiada, że „być może” popracuje? „Być może” to za mało.
Ale nie ochrzaniłem go. I nawet nie wspomniałem nic o przekli naniu — nie tym razem. Powiedziałem tylko:
— Więc uważasz, że nie musiałeś mu od razu udzielać ostatecznej odpowiedzi.
Syn odparł:
— Nie, musiałem to przemyśleć!
A ja na to:
— Mhm.
Syn powiedział:
— Przecież praca to nie całe życie, sam wiesz!
Pomyślałem: To nie działa.
A wtedy ni stąd, ni zowąd powiedział:
• liyba się wygłupiłem. Powinienem był zadzwonić do niego,
' lody wróciłem do domu, żeby nie musiał czekać.
i mi wy na to? Okazałem mu odrobinę zrozumienia i sam do-i .11 ilu lego, co powinien był od razu zrobić!
I huki
' u. i ilni po naszych zajęciach poszłam z córką kupić dżinsy. ' ii IKI błąd. Wszystko, co przymierzała, było „złć”. Zły fason, zły i"ilm lub zła naszywka producenta. W końcu wyszukała taką i •" U lora jej się podobała — obniżona talia, rozmiar tak dopa-łiiwmiy, że z trudem zapinała zamek, a uwypuklający każdy mi-'mii li )cj pupy.
Nli powiedziałam ani słowa. Zostawiłam ją w przymierzalni l""i/łiim poszukać większego rozmiaru. Kiedy wróciłam, nadal lu•<|/|wlnła swoje odbicie w lustrze. Rzuciła okiem na spodnie, i i "U’ |rj przyniosłam, i zaczęła wykrzykiwać:
Nic przymierzę ich! Chcesz, żebym wyglądała jak ciocia Klo-i •' Sama jesteś gruba i dlatego myślisz, że każdy powinien no--li duże ciuchy. Nie mam zamiaru ukrywać swojego ciała tak jak lyt
Poi/ułam się bardzo zraniona, wzbierała we mnie złość, nie-> h Ii brakowało, a nazwałabym ją małpą. Ale nie zrobiłam tego. i "wiedziałam:
Zaczekam na ciebie na zewnątrz. lYlko na tyle byłam w stanie się zdobyć.
* -pytała:
A co z moimi dżinsami?
Powtórzyłam:
('zekam na ciebie na zewnątrz.
I /osławiłam ją w przebieralni.
Kiedy wreszcie wyszła, ostatnią rzeczą, na którą miałam ocho-ię, było „potwierdzanie jej uczuć”, ale jakoś się przemogłam. Po-' ii'działam:
Wiem, że podobają ci się te dżinsy. I wiem, że jesteś przygnę-I *l< u io . ponieważ ja ich nie akceptuję. — Następnie powiedziałam |e|, eo sama czuję. — Kiedy ktoś zwraca się do mnie w ten spo-" d i, coś się we mnie zamyka. Nie mam już ochoty na zakupy ani on pomaganie komuś, ani nawet na rozmowę.
37
36