Iscan & up specjalnie dla Za Friko www.za-friko.com Nie zapomnij nas odwiedzić
Fot. 10 Prasowalnica Marka Kulczyckiego
Fot. 11 Modele Jakuba Sobańskiego
Lervia |
S) ■ | ||
L |
KH 4410 |
i |
Fot. 8 Laminator Piotra Polichta
Fot. 9 Sterownik Piotra Polichta
znaleźć na forach internetowych. Choć sama taka przeróbka jest łatwa, wiąże się z pewnym ryzykiem i kłopotami. Otóż znaczące podniesienie temperatury pracy może spowodować zadziałanie dodatkowego bezpiecznika termicznego, co uniemożliwi pracę. Ponadto laminatory generalnie są przeznaczone do pracy z materiałami znacznie cieńszymi niż standardowe płytki drukowane, których grubość wraz z papierom, wynosi ponad l,5mm, a to oznacza dodatkowe naprężenia w systemie wałków. Co jeszcze ważniejsze, taka utrudniona praca kosztującego bardzo niewiele, czyli oszczędnie zbudowanego laminatom, i to w temperaturze podwyższonej o kilkadziesiąt stopni, może spowodować awarię mechaniczną, wynikającą z nadmiernego nagrzania i przeciążenia delikatnych plastikowych elementów mechanicznych. Dlatego przed zakupem laminatora konkretnego typu warto przejrzeć wątki na elektronicznych forach, dotyczące tego tematu. Właśnie z uwagi na ewentualne kłopoty, niektórzy zamiast laminatorów wykorzystują inne sposoby, zapewniające nie tylko powtarzalne parametry procesu przenoszenia toneru na płytkę, ale i trwałość urządzenia. Ale o tym za chwilę. Najpierw o laminatorze.
20-letni Piotr Policht z Rożnowa napisał w mailu: Witam! Przesyłam opis modelu, który wysłałem do redakcji w ramach zadania 172 Szkoły Konstruktorów. Początkowo nie planowałem wysyłania rozwiązania do tego zadania, jednak życie samo podsunęło mi rozwiązanie, ponieważ kilka dni temu „padł" mi laminator i byłem zmuszony zrobić mu nowy sterownik.
Chodzi o popularny i niedrogi laminator Lervia KH4410, którego dwa ujęcia są pokazane na fotografii 8. Sterownik do tego laminatora pokazany jest na fotografii 9.
Dalszych szczegółów nie podaję, ponieważ kieruję projekt do publikacji w Forum.
A teraz o innym sposobie, a mianowicie o nietypowym wykorzystaniu mało popularnego u nas przyrządu, mianowicie prasowalnicy, kupionej kiedyś na bazarze od handlarzy zza wschodniej granicy. Swój list Marek Kulczycki z Bielska-Białej zaczął tak:
(...) Ponieważ po raz pierwszy zdecydowałem się na zaproponowanie rozwiązania zadania Szkoły Konstruktorów, pozwolę sobie na napisanie na wstępie kilku słów o sobie. Stałym czytelnikiem EdW jestem od zawsze czyli od nr 1/1996. Należę do pokolenia, które pierwsze fascynacje elektroniką i w ogóle techniką, zaraz po opanowaniu czytania, czerpało z wydawanych przez NOT-SIGMA „ Horyzontów Techniki dla Dzieci” przemianowanych później na „Kalejdoskop Techniki" (kto te czasopisma jeszcze pamięta?). Uważam siebie za elektronika amatora, samouka w tej dziedzinie. Myślę, że postępowego nawet, opanowałem bowiem (do pewnego stopnia), zgodnie z wymogami czasów, programowanie mikroprocesorów. Udało mi się opublikować kilka „ czytelniczych ” projektów w „Elektronice Praktycznej". Pomimo braku „regularnego" elektronicznego wykształcenia, mam w swojej karierze zawodowej 4-letni okres pracy w tym zawodzie. Obecnie elektronika pozostaje moim najistotniejszym hobby (...)
Marek przysłał opis przeróbki radzieckiej prasowalnicy, pokazanej na fotografii 10. Więcej szczegółów nie podaję, ponieważ kieruję materiał do publikacji.
A teraz inny temat. Dobrze znany uczestnik Szkoły, Jakub Sobański z Rudki, napisał: Witam!! Przesyłam (...) opis mojej pracy pt. „idepszenie warsztatu”. W załączniku znajdują się zdjęcia oraz opis w formacie PDF i DOC. Jakub, oprócz Oświetlacza UV, przedstawił trzy interesujące ulepszenia czysto mechaniczne, pokazane na fotografii 11. Przeczytacie o nich w Forum, ponieważ kieruję ten materiał do publikacji.
18-letni Krzysztof Kruszka z Poznania (fotografia 12) poruszył inny ważny problem. Napisał: Witam! Myślę, że temat dotyczący wykorzystywania i odpowiedniego segregowania elementów, pochodzących z demontażu różnych urządzeń, jak najbardziej podlega tematowi zadania. Obecnie części nie są aż tak drogie. Leniwym hobbystom łatwiej udać się do sklepu i zakupić potrzebne części. Istnieje także drugi sposób na pozyskanie elementów, który nie tylko jest tańszy, ale bezpieczniejszy dla środowiska. Jest nim demontaż części pochodzących ze starych lub uszkodzonych urządzeń, takich jak telewizory, monitory, magnetowidy czy radia. Kolejnym krokiem jest umiejętne wylutowanie tych elementów i ich segregacja, ułatwiająca szybkie odszukanie w razie potrzeby ich użycia. Dołączam zdjęcie z mojej pracowni, gdzie już od dawna wdrożyłem tę metodę. (...) Bardzo ważną sprawą jest odpowiednie umieszczenie rzeczy najbardziej potrzebnych przy pracy, a są nimi narzędzia, lutownica, części, literatura oraz zasilacz. Zasilacz powinien być ulokowany w miejscu, gdzie nie będzie przeszkadzał, ale będzie do niego dobry dostęp. Oświetlenie stanowiska także odgrywa ważną rolę. Światło, najlepiej białe, zamontowane nad stołem. Najlepszym rozwiązaniem jest montaż świetlówki, gdyż dzięki jej długości światło pada na większą powierzchnię stołu [i nie daje ostrych cieni].
Temat odzyskiwania części może wzbudzić dyskusję. Z jednej strony, kolekcjonowanie i wykorzystywanie tylko przestarzałych części może być hamulcem w rozwoju. Warto zastanowić się: Czyja osobiście nie ograniczam się tylko
Elektronika dla Wszystkich Listopad2010 45