Drugim warunkiem istnienia więzi w grupie społecznej, jakiej szczególnym przypadkiem jest społeczność lokalna, jest łączność psychiczna. Oznacza ona aprobując uczestnictwo, tzn. gotowość nawiązywania kontaktów trwałych, związków bezinteresownych z innymi ludźmi ze swego lokalnego, społecznego otoczenia, dyktowane bądź naturą „homo socius”, bądź wyro-zumowaną dyrektywą wzajemnej służebności, niezbędności. Źródłem więzi jest więc zarówno „solidarność mechaniczna”, jak i „solidarność organiczna”.
Bez żadnej przesady można rzec, że współczesny człowiek jest „skazany” na styczności przestrzenne. Jest to rodzaj konieczności mechanicznej, spowodowanej urbanizacją, ruchliwością przestrzenną ludzi, gęstością zaludnienia. Z tej konieczności winno się rodzić zrozumienie, gotowość do istnienia w zbiorowości - właśnie to wcześniej wspomniane aprobujące uczestnictwo.
Łączność psychiczna rodzi się na gruncie swoistej identyfikacji, czyli Lq,mo.<c utożsamiania się z innymi na płaszczyźnie tożsamości etnicznej, zawodowej, psychiczna religijnej. Na płaszczyźnie stałych kontaktów w klubach, uczelniach, ogród- ; kach, spacerach z dziećmi. W wyniku poszukiwania wspólnych celów lub realizacji podobnych zadań: na kursach, kołach zainteresowali, grupach ochotniczych np. straży pożarnej albo pomocy ludziom upośledzonym. Także w tysiącu innych sytuacji, gdzie człowiek postrzega drugiego człowieka jako partnera, wspólnika, towarzysza, pomocnika, oczekującego pomocy, czyli w sytuacji wyzwalającej w nas uczucia empatii, bliskości, aprobowanej zależności.
Łączność psychiczna nie może być jednak postrzegana statystycznie i traktowana jako konsekwencja żywiołowych procesów. Jest wielkim zadaniem pedagogiki społecznej przygotowanie człowieka i okoliczności, które sprzyjać będą rozwijaniu i wzbogacaniu związków psychicznych ludzi. Człowiek od dzieciństwa winien być wychowywany w nastawieniu prospołecznym. W pedagogice społecznej w pismach H. Radlińskiej i A. Kamińskiego znajdujemy pojęcie „służby” jako określenie postawy ofiarności i gotowości pomocy drugim. Pojęcie służby przyswoiła sobie metodyka wychowania harcerskiego i metodyka kształcenia pracowników socjalnych. Często używa się w tym ostatnim przypadku zamiennika - służba społeczna, na określenie ludzi niosących pomoc innym. Krótko mówiąc system wychowawczy winien traktować zadania uspołeczniania dziecka, otwarcie go i uwrażliwienie na potrzeby drugiego człowieka jako doniosłe zadanie budowania ładu społecznego. Równocześnie miejsce zamieszkania człowieka powinno obfitować w placówki, inicjatywy i organizacje skupiające ludzi do zadań, tworzące grupy i budujące sieć powiązań emocjonalnych. Jest społecznie naganne i niebezpieczne eliminowanie ze środowiska zamieszkania placówek rekreacyjnych i oświatowych dla dzieci i dorosłych, ograniczanie środków i komer- i cjalizowanie wszelkiej działalności kulturalnej, miłośniczej, likwidowanie ośrodków sportu, rekreacji, placówek oświaty dorosłych itp. Idea oszczędności jest tu kamuflażem głupoty i społecznej nieodpowiedzialności. W spo-
Ió2
V
łeczną pustkę wkracza powszechna anonimowość i indywidualne osamotnienie - zjawiska prowadzące do dezintegracji środowiska lokalnego i patologii Społecznej.
Antynomie uczestnictwa społecznego
i W społeczności nie dotkniętej jednak anomią, czyli zanikiem więzi społecznych - człowiek uwikłany jest w skomplikowany świat stosunków społecznych. W rezultacie bowiem „skazania” na styczności przestrzenne, wejścia w liczne powiązania psychiczne - jednostka nawiązuje wielorakie styczności społeczne. Oznacza to uczestnictwo w różnorodnych zbiorowo-ściach, instytucjach, organizacjach. To uczestnictwo czasem jest wymuszane regułami prawa lub zwyczaju (np. uczęszczanie do szkoły), częściej jednak jest dobrowolne. Niekiedy natomiast jest źródłem istotnych zaburzeń w funkcjonowaniu społecznym człowieka.
Człowiek iv sieci zalezjwći i
Uczestnictwo w zbiorowości małej nie stwarza przeszkód dla poczucia więzi ze zbiorowościami wielkimi, a nawet jest jakąś formą uczestnictwa w zbiorowościach wielkich. I tak członek drużyny harcerskiej jest równocześnie członkiem wielkiej organizacji, uczeń klasy Vb jest członkiem zbiorowości szkoły lub uczniów w skali całego kraju. Uczestnictwo w takich koncentrycznych zbiorowościach jest bezkonfliktowe i nie powoduje zaburzeń w poczuciu swojej tożsamości.
Często jednak człowiek uczestniczy w zbiorowościach, których zakresy się krzyżują. Członek samorządu terytorialnego jest równocześnie mieszkańcem i członkiem spółdzielni mieszkaniowej. Na porządku dziennym są spory między władzami administracyjnymi a samorządami mieszkańców. Młody człowiek, członek określonej rodziny, uczestnik zbiorowości społecznej małego miasteczka o silnych więziach lokalnych, staje się członkiem zbiorowości studentów wyższej uczelni, w której istnieje inny system wartości, inna obyczajowość, nawet nie przeciwstawna, lecz odmienna.
Ileż w duszy młodego człowieka rozegra się konfliktów sumienia, ileż walk stoczy sam z sobą, godząc odmienne zasady dwu różnych, skrzyżowanych przez jego osobę zbiorowości. Te przynależności nie niszczą ani więzi, ani osoby, lecz niewątpliwie są konfliktogenne.
Wreszcie są czasy i sytuacje, które wymuszają na człowieku przynależność do zbiorowości antagonistycznych w zakresie swoich zasad, idei, porządku moralnego i wymogów etycznych. Najbardziej dobitnym przykładem takiego zjawiska była masowa przynależność katolików do partii komunistycznej. Uczestnictwo w takich zbiorowościach ma już charakter destrukcyjny dla jednostki i dla życia zbiorowego. W wyniku szczególnej właściwości polskiego społeczeństwa ten dualizm przynależności nie zaowocował totalnym zaburzeniem tożsamości etycznej narodu, ale konflikty sumień, powinności, lojalności tworzyły klimat osobistego dyskomfortu i uniwersalnego oszustwa. Nad skutkami tej osobliwej schizofrenii społecznej.
IM