zawodową, rozumianą już nie tylko jako trud dla chlebu, lecą często jako powołanie, które wynosi jednostkę ponad obszar wegetacji i nadaje dalszemu istnieniu główny sens oraz koloryt. Kobiecie natomiast przypada większy udział w trosce o domowe; ognisko i w misji formowania osobowości młodego pokolenia. Asymetria taka czyni z kobiety istotę mniej niezależną materialnie ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Dawniej kobieta wchodziła w wiek dojrzały bez możliwości stanowienia o sobie. Rodzice wybierali jej męża, pana i właściciela. Przeznaczeniem jej było rodzenie dzieci i ciężka, nienor-mowana praca w gospodarstwie domowym. Dziś czasy się zmieniły. Kobieta wyzwolona może teraz — oprócz tego, co robiła dotąd — włożyć sobie jeszcze na szyję jarzmo pracy zawodowej. Ma też prawo osobistego wyboru męża, ograniczone jedynie — bagatelka — przez jej atrakcyjność osobistą i podaż królewiczów z bajki w zasięgu dostępnych kontaktów. Wybór przy nadmiarze liczebnym dam bywa wręcz skąpy i bez gwarancji jakości. Lecz na szczęście dla przetrwania naszego wspaniałego gatunku zew krwi zagłusza krakanie rodziców i młoda kobieta z łatwością odkrywa, że jej właśnie trafił się ktoś niewątpliwie obiecujący.. Aliści po „najszczęśliwszym dniu w życiu” królewicze tracą godowe upierzenie i jawią się nieraz swym wybrankom jako nieczuli egoiści, dziwkarze, sfrustrowani karierowicze albo, co gorsza —- alkoholicy i brutale.
Na obronę młodych panów stworzenia, jakże niedojrzałych zwykle duchowo przed trzydziestką, wypada powiedzieć, że i oni przeżywają niejaki zawód, lecz są to frustracje wyraźnie słabsze. Jak wynika z badań rodzimych i obcych, żony wyrażają z biegiem lat głębsze rozczarowanie jakością swego małżeństwa niż ich mężowie (Ziemska 1982, Kelly 1982). Zapewne dlatego, że nadają mu większe znaczenie życiowe i są bardziej wrażliwe na wygasanie tak mocnej niegdyś więzi emocjonalnej, zdolnej zniewalać, uszczęśliwiać i darzyć bezpieczeństwem. Ta właśnie okoliczność oraz trudność godzenia dającej niezależność pracy z rolą matki sprawia, że zadania rozwojowe wyrastające przed młodą kobietą są szczególnie godne uwagi. Ich pomyślne rozwiązanie sprzyja pomyślności rodziny i osiąganiu szczęścia, mimo wszystko bardziej dziś dostępnego niż dawniej. Zadania te nie stanowią — jak w dzieciństwie — listy jednakiej niemal dla wszystkich i uporządkowanej zgodnie z kalendarzem. Wynikają one z nowych sytuacji życiowych, których zmienną kolejność i różnorodność łatwo odczytać z przedstawionej niżej typologii. Typologia ta, zaproponowana przez K.H. Muellera, odrzuca absurdalny obiegowy podział kobiet dorosłych na „pracujące’' i „niepracujące”, wyodrębnia ona 6 typów biografii kobiety z uwagi na różne kombinacje zajęć domowych i zawodowych:
1. Praca wyłącznie w roli pani domu.
2. Praca w domu, poprzedzona krótkim okresem pracy zawodowej przed zamążpójściem.
3. Kariera wyłącznie profesjonalna, bez prowadzenia gospodarstwa domowego.
4. Kariera dwutorowa, polegająca na stałym łączeniu pracy zawodowej z domową.
5. Przerywana kariera zawodowa. Przerwy poświęcone na wychowywanie małych dzieci.
6. Kariera niestabilna, polegająca na podejmowaniu pracy poza domem w zależności od potrzeb ekonomicznych i stanu zdrowia (Havighurst za Muellerem, 1982).
Jak łatwo zauważyć, rozwój zawodowy kobiety może przebiegać równie komfortowo jak rozwój mężczyzny jedynie w przypadku 3. Wszelkie przerwy i „rozdwojenia”, związane z macierzyństwem, stawiają kobiety w osobliwie niekorzystnej sytuacji w tych zawodach, gdzie nieprzerwana praktyka i stałe uzupełnianie wiedzy są warunkiem sukcesów. Jakież zdolności i niespożyte siły są tu potrzebne, by angażując się w jedną dziedzinę nie zaniedbać drugiej. Czy mądrość kobiety nie polega na ważeniu ceny płaconej za tak entuzjastycznie niegdyś witany dostęp do karier zastrzeżonych dawniej dla mężczyzn? Dziś dobrze już wiemy o kosztach kobiecych karier dwutorowych, kosztach ponoszonych przez nie, ich dzieci i mężów. Znamy ko-biety-uczone bolejące nad zaniedbaniem swych obowiązków wychowawczych i rozczarowane własną karierą. Czy wyjściem jest tu powrót do dawnych tradycji? Takie rozwiązanie zdolne jest zadowolić tylko część kobiet. Te bardziej wykształcone i rozbudzone intelektualnie przyklasną zapewne słowom jednej z mych respoindentek: „Rola żony i matki nie wypełnia mnie. Nie wypełnia do końca”. Ambicja skupienia się wyłącznie na obowiązkach żony i matki może prowadzić do frustracji większych nawet ni-ż kariera dwutorowa. Zakłada bowiem pełną zależność powodzenia życiowego i szczęścia kobiety od formatu i postępowania poślubionego mężczyzny. Oto konkretny przykład takiej koncepcji życia i skutków rozwojowych jej załamania się w konfrontacji z rzeczywistością, opisany przez Emilię Hancock (1985).
Megan wyrastała w przeświadczeniu, że stoi przed nią tylko jeden poważny wybór, od którego zależy reszta jej życia: wybór męża. Myślała, że wybór ten uczyni ją osobą dorosłą i wyznaczy jej miejsce w świecie, pozwoli łatwo poradzić sobie z wszystkimi trudnościami życia. Gdy miała 25 lat i urodziła dziecko, jej mąż miał przelotny romans z inną kobietą. Fakt ten i związane
89