739
DO STANISŁAWA JANOWSKIEGO
[Lwów, 13 xn 1906]
Kochany Stasiu!
Cieszę się wiadomością, że lepiej Ci na rękę. Bardzo się cieszę. Ja tu przeżywam dni morowe. Influenca grasuje w teatrze. Już dwa razy zmieniano porządek ról w Dulskiej. Dwa razy na trzy próby! Wreszcie dziś położyła się Gostyńska, która leży na bronchit, leży Rotte-rowa1 na nerki, leży Otrembowa na zapalenie opłucnej, leży Michnowska, czort wie, kto nie leży! To wszystko o mnie się obija. Co chwila wpadają mnie zawiadomić o zmianie. Dziś całe rano przejeździłam od jednej do drugiej. Wszystkie naprawdę chore. Co będzie — nie mam pojęcia. Jestem do najwyższego stopnia zdenerwowana i chora. Ledwo żyję. Przysięgłam sobie nie wystawiać tu nigdy żadnej sztuki. Pani Ordon narobiła mi impertynencji, że tak mało „w sztuce mówi”. Heller Jej chciał zabrać rolę i dać dymisję, dopiero jej gęba zmiękła. Ja zaś tak się zdenerwowałam tym, że myślałam, że zemdleję. W każdym razie wyjeżdżamy w piątek, czy będzie premiera, czy nie. Biletów już nie ma, choć w żadnym piśmie nie ma reklamy, bo p. Abler się tym zajmuje, a on „si na mni gniewa”.
Tak jestem zdenerwowana, że nie mogę więcej pisać. Proszę Cię, uważaj na siebie, bo drobiazgiem możesz się bardzo wkopać, a to prawa ręka. Prawdopodobnie na polowaniu rozerwało strzelbę.
Całuję Cię serdecznie. Znikąd mi pieniędzy nie przysyłają. Mam 130 na życie i na drogę. Nie wiem, co będzie.
Twoja żona
Uńcia
DO STANISŁAWA JANOWSKIEGO
[Lwów, 16 XII 1906]
Kochany Uńciu!
Dziś w nocy telegram nadchodził za telegramem. Już w dzień miałam listy, kartki, że sztuka jest fenomenalna, że rozkupiono bilety na dwa spektakle u Grigara, że coś będzie bajecznego. Ale zawsze się bałam, bo znasz mnie. Tymczasem Solski po drugim akcie telegrafował: „Powodzenie zapewnione publiczność rozentuzjazmowana oklaski huragan ogólne zdanie artyści grają wybornie wdzięczny Solski.”
Następnie nadeszła od Prokescha: „Sztuka znakomita powodzenie trwałe zapewnione winszuję Prokesch.”
Następnie od Feldmanów: „Sztuka arcyświetna entuzjazm powodzenie trwałe pewne winszujemy ściskamy Feldmanowie.”
Dalej Konczyński: „Hołd i zachwyt wyrazy ogólne winszuję!”
Zdaje się, dosyć. Grają dziś, wtorek, czwartek. Następnie w święta. Ucieszyłam się trochę, bo mnie bardzo smutno, że mi tak ciężko dyszeć i że ja tak kaszlę.
Telegrafowałam do Ciebie, żebyś natychmiast wysłał fotografie do „Nowości Ilustrowanych”, expres, aby znów jakich bohomazów nie dali. Nie wiem, czyś zrozumiał, co znaczy królewska — to ta na kanapie z Loluń-ciem, co kandelabr widać, a ja siedzę wyprostowana jak królowa. To najpiękniejsza, i ta smutna.
Mój dobry Uńciu! przyślij mi kurek. Ja nie mogę jeść wołowiny, bo zdaje mi się, że dostanę solitera. Wczoraj był Kruszyński i przyjdzie dziś w południe.
Wczoraj wieczorem była Bogdań[ska]. Powiedziała, że weźmie Budy, ale pod warunkiem, że to już i mój dług umorzony. Powiedziałam jej, że to nie może być i musi z Tobą o tym pomówić. Sądzę, że jej coś jeszcze zrobisz z Kuliczkowa. Dałam jej te cyprysy czarne i dwa szkicki,
237