mężczyzn w ten sposób, uważam, że powinno się ich trzymać w budach i stajniach, jak psy i konie i wypuszczać tylko wtedy, kiedy mamy ochotę z nimi pofiglować. Tak jest najwygodniej."
Na błysk fleszy Stan cofa się, mrużąc oczy, a w tym samym czasie rozlega się dzwonek i Mrs. Barbara idzie otworzyć drzwi. Przyszedł Bob, jej niewolnik na pół etatu. Bob wnosi spore pudełko wypełnione, według gospodyni, czarnorynkowymi nagraniami video z udziałem transwestytów. Bob jest emerytem, służącym Mrs. Barbarze za niechętną zgodą swojej żony.
„Moja żona to akceptuje, ale nie popiera" - wyjaśnia Bob, bawiąc się drobnymi monetami w kieszeni. „Ona wie, że o tym marzę i jest mi tu dobrze. Przynajmniej wie gdzie jestem i ma pewność, że nikt się o tym nie dowie. Nie mógłbym okłamać własnej żony. Nie spotykam się z innymi kobietami i nie uprawiam tu prawdziwego masochizmu."
Mrs. Barbara wiedzie ze swymi niewolnikami prawdziwie hedonistyczny żywot, a w wolnym czasie żegluje, pilotuje samolot albo nurkuje. Jada posiłki gdzie chce i kiedy chce i nie musi się martwić o seks, gdyż wytresowała ich odpowiednio do swoich potrzeb. „Stanowi nie wolno mieć erekcji, dopóki mu nie pozwolę, nauczył się działać na komendę."
Reprezentując wszelkie cechy prawdziwej kobiety, Mrs. Barbara zachowuje się w sposób całkowicie przeciwny do tego, który przyjmujemy za normalny. Poza tym, nigdy dotąd nie była aresztowana i zarabia niezłe pieniądze.
Postanawiam, że czas już wrócić na łono purytańskiej Ameryki, więc zasłaniam sobie oczy i podążam za moją przewodniczką w wilgoć słonecznego popołudnia. Kiedy po omacku szukamy samochodu, Barbara konkluduje, szepcząc „Dla nich jestem wspaniała. Ktoś inny mógłby uważać mnie za wariatkę. Dlaczego więc nie mam być tam, gdzie mnie podziwiają?"
©
kifiiy kułem tołuiliem