czynek do wielkiej debaty nad rozwojem systemu politycznego, który wciąż wydaje się najlepszym z możliwych, co nie oznacza jednak, że jest idealnym.
Jestem skłonny opowiedzieć się po stronie tych, którzy w zjawiskach przełomu XX i XXI wieku dostrzegają wiele niebezpieczeństw, zagrażąjących systemowi demokratycznemu, a dokładniej rzecz biorąc ideałom, które kiedyś go ukonstytuowały. Być może wymagąją one przedefiniowania. Jednak dążenie do osiągnięcia konsensusu za wszelką cenę (stanowiącego cel sam w sobie), negatywne aspekty zjawiska marketingu politycznego, postępująca pragmatyzacja życia politycznego, czy rosnące przekonanie wyborców o braku faktycznego wpływu na losy państwa, wskazują moim zdaniem na pewien kryzys dotychczasowej wiary w możliwości rozwoju demokracji. Pisząc o zagrożeniach tego systemu, starałem się jednak unikać naiwnego wartościowania z punktu widzenia zgorszonego moralisty. Obecny kierunek rozwoju demokracji liberalnej niesie bowiem z sobą, podobnie jak samo zjawisko marketingu politycznego, zarówno pozytywne, jak i negatywne aspekty. Wiedza o nich pozwoli nam być może wykorzystywać szczególne walory tego procesu, a unikać jego mankamentów. Marketing polityczny próbuje przecież pogodzić wymóg szerokiej partycypacji z niezaangażowaniem racjonalnych przesłanek dokonywania wyboru. Porzuca się w ten sposób ideał uczestnictwa w instytucjach demokratycznych obywatela świadomego i racjonalnego, lecz nadal usiłuje się aktywizować szerokie rzesze potencjalnych wyborców, tyle że za pomocą bodźców poza-racjonalnych. Czy zatem jest sens narzekać na zagrożenia, jakie z sobą niesie zauważalny obecnie kierunek rozwoju demokracji? Zapewne nie, o ile ma się świadomość, iż gra polityczna charakteryzuje się zasadami, z których nie wszystkie odpowiadąją nam w tym samym stopniu, a niektóre być może nie podobąją się w ogóle.
Podkreślałem ogromne możliwości samoregulujące, które można dostrzec w procesach socjotechnicznych, charakterystycznych w demokracji liberalnej. Jestem głęboko przekonany, iż ten właśnie czynnik dąje współczesnej demokracji niekwestionowaną wyż-
szo6ć wobec innych systemów svo\scmy<h, chjswSajsps^ńę największą efektywnością^ w zarządzaniu, zarówno w asę&cie \sóvv tycznym, jaki ekonomicznym,przy poazana^smuwrducż&iprsw jednostki. D\a Francisa Fukuyamy stanowi to pnftsta&ą dc ogłoszenia końca historii i ostatecznego zwycięstwa óetwkiacji.
System ten, jak żaden inny, wydaje się zdolny do sprosimn wyzwaniom technologicznym i przemianom cywdtzac^noksdba-rowym. Te zdolności samoregulujące i adaptacyjne mogą jednak oznaczać, że będziemy mieli do czynienia juz z lupehde iuoą demokracją, odbiegającą daleko od ideowych laloień jej twdtctsw.
Taka jest jednak rzeczywistość 1 tali możemy dostrzec kierunek jej przekształcania. Może on wskazywać na przewagę wplywtw socjotechnicznych nad socjalizacyjnymi w procesie reprodrksm-nia porządku społecznego.
Na pewno nie rozstrzygnąłem wszystkich kwestii, k\óre pojawiły się w trakcie przedstawionego wywodu. Yrezeutomą książką nie zamierzałem jednak zamykać rozważań dotyczących problematyki socjotechnicznej i konsekwencji przyjęcia określonej interpretacji gry politycznej, lecz pragn^em przede wszystkim nadać im nowy impuls.
I