maiycn w matematyce — marionetka jak gdyby integruje złożone zjawiska teatralne, ukazując ich pierwotne, wyjściowe formy.1
Przeciwstawiając się sugestii Craiga, Słonimska uważała, że aktor potrzebny jest na równi z marionetką. Każde z nich bowiem przynosi publiczności inne wartości.
Drogi twórczości aktora i marionetki są niemal biegunowo odmienne, co wyklucza możliwości ich zawiści i rywalizacji. Aktor tworzący na scenie realizuje swoją koncepcję za pomocą własnego ciała i dlatego nieuchronnie nadaje jej osobiste, swoiste zabarwienie. W twórczości aktora — widz za pośrednictwem tego, co indywidualne, dostrzega to, co wieczne, a za pośrednictwem tego, co szczegółowe odczuwa to, co ogólne. Osobiste cechy i zalety aktora, jego właściwości duchowe i fizyczne, wplatają się w twórczą tkankę roli i tworzą coś indywidualnego, szczególnego...
Marionetka zmierza od szczególnego do ogólnego, ukazując w tkaninie zjawisk wyłącznie wieczny, zasadniczy rysunek. Twórczość marionetki stanowi syntezę artystyczną, twórczość aktora — analizę postaci poetyckiej. Tu tktUi zasadnicza różnica, która uniemożliwia porównywanie aktora rzeczywistego z aktorem umownym. W ogromnym świecie teatru aktor i marionetka są jednakowo niezbędni, tak jak w święcie nauki niezbędne są obydwie metody badawcze — syntetyczna i analityczna.1
W podobny sposób traktowała te problemy Nina Simonowicz-Jefłmowa, która upodobała sobie pacynki, zgodnie z tradycją rosyjskiego ludowego teatru lalek. Był to dla niej odrębny gatunek teatralny o dużym potencjale artystycznym, tkwiącym w samej lalce. Jefimowa pragnęła więc odkryć nieograniczone możliwości wyrazowe lalki przez rozwijanie jej gestu i ruchu. Lalkę traktowała jako rzeźbę, a więc teatr lalek był „rzeźbą w ruchu" i w tym kryła się jego artystyczna potencja. Niemniej nie uniknęła porównania teatru lalek z teatrem aktora, ale uczyniła to tylko po to, aby zademonstrować nadrzędność tego pierwszego. Teatr aktorski i teatr lalek znajdują się — według niej — w sytuacji bogacza i biedaka ze słynnej przypowieści o Łazarzu. Umierając, bogacz zwraca się