więc postmodernistyczni filozofowie wypowiadają się na temat moralności, zakładają istnienie powodów, które pozwalają oceniać ludzkie czyny. Z pewną ostrożnością można więc przyjąć, że rozumieją oni autonomię człowieka jako całkowitą niezależność w odkrywaniu powinności etycznych.
Założenie, że człowiek nic potrzebuje pomocy innych ludzi w rozpoznawaniu powinności moralnych, zawiera zanegowanie lub daleko idące osłabienie społecznego wymiaru bytu osoby. Jest to koncepcja redukująca człowieka do samodzielnej monady, która osiąga doskonałość tylko wtedy, gdy izoluje się od innych. Inni bowiem, tzn. elity panujące, są pojmowani jako zagrożenie. Usiłują oni, według np. Z. Baumana, podporządkowywać sobie pozostałe egzemplarze gatunku homo sapiens iS. Sposobem na zniewolenie innych byłoby narzucenie im kodeksu norm moralnych i obyczajowych.
Wyjaśnienie genezy etyki czy kodeksów moralnych przez odwołanie się do idei narzucania władzy ogółowi społeczeństwa przez elity panujące nieprzypadkowo kojarzy się z marksistowską koncepcją walki klas. Niektórzy spośród postmodernistycznych filozofów, jak np. J. F. Lyolard i Z. Bauman, wywodzą się z nurtu marksistowskiego myślenia.
Postmodernistyczna koncepcja człowieka nawiązuje też wyraźnie do myśli F. Nietzschego, ignorując zarazem całą wiedzę filozofii i psychologii na temat roli społeczeństwa oraz kultury w procesie samorealizacji osoby. Wprawdzie społeczny charakter człowieczeństwa był rozpoznany już dawniej, dzisiaj jednak, dzięki dorobkowi psychologii oraz filozofii ostatniego stulecia, nasza wiedza na ten temat jest $użo bogatsza. Współczesne kwestionowanie konieczności relacji interpersonalnych dla rozwoju osoby jest bardziej kuriozalne, niż głoszenie podobnych poglądów w poprzednim wieku.
U podstaw zanegowania przez postmodcmistów pozytywnej roli społeczeństwa odnajdujemy tezę, że człowiek sam potrafi oceniać, co jest dobrem. Teza ta nie budzi zastrzeżeń. Należy przyznać, że moral-ność w swej najgłębszej istocie nic jest pochodną życia społecznego, lecz ma żródio w samym cziowicku. Człowiek bowiem ze swej lSidly jest zdolny do wartościowania etycznego. Uznanie kompetencji osoby do rozpoznawania dobra moralnego nie przekreśla jednak potrzeby ogólnie ważnych i społecznic akceptowanych norm moralnych. One nic mogą oczywiście zastąpić osobistych wyborów człowieka ani leż zwolnić go z odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Przynoszą one jednak skuteczną pomoc w rozpoznawaniu osobistych powinności. Mnrmy-mnr.ilnp są Jinwirm cpnjrrzną obiektywizacją indywidualnego doświadczenia moralnego osób, które na przestrzeni dziejów ksztallo-
<5 Por. tamże, s. 78 nn.
wały daną kulturą46. W nich zawiera sią mądrość wielu pokoleń, "Teoretycznie-można by oczekiwać lub żądać od człowieka, aby zawsze sam szukał rozwiązania każdego problemu moralnego. Skazywalibyśmy go jednak na poważny trud i niebezpieczeństwo częstego popełniania błędów. Być może u schyłku sędziwego życia taki człowiek osiągnąłby pewien stopień mądrości plynącącj z osobistego doświadczenia i potrafiłby z większą łatwością podejmować poprawne decyzje etyczne. Bezsens takiego sposobu zdobywania umiejętności moralnego postępowania jest oczywisty. Rozsądny człowiek nie domaga się od innych, aby osobiście odkrywali prawa z zakresu np. fizyki, nawet jeśli byliby oni do tego zdolni. Intelektualny dorobek całych pokoleń przekazuje się w procesie edukacji. Jest on dziedzictwem ludzkości i każda osoba ma do niego prawo. Odnosi się to również prawomocnie i sensownie do formacji moralnej. Człowiek bowiem ma prawo otrzymać od społeczeństwa dziedzictwo kultury moralnej.
W rzeczywistości człowiek nie jest w stanie radykalnie wyzwolić się spod wpływu kultury na myślenie i działanie, nawet jeżeli werbalnie deklaruje swoją absolutną autonomiczność. Kultura, w której człowiek wyrósł, w istotnej mierze determinuje jego rozumienie sensu siebie i świata, a także akceptowaną przez niego hierarchię wartości, a czynniki te w sposób zasadniczy wpływają na treść osądów moralnych. Z drugiej zaś strony, każde ludzkie działanie posiada wpływ na środowisko społeczne. Swoim działaniem człowiek tworzy lub niszczy kulturę, szczególnie w najbliższym sobie kręgu społecznym.
Wpływ postępowania człowieka na kulturę moralną wynika m. in. z faktu, że osoby są dla siebie wzajemnie przykładem urzeczywistniania wolności47. W innych odnajdujemy wzory samourzcczywistniania. Z tej racji żaden akt ludzki nic jest działaniem jedynie w swoim imieniu, lecz także w imieniu innych. Osoba w pewnym sensie działa w imieniu społeczności. Każda decyzja osoby zmienia sytuację innych. Dziecko na przykład, które budzi się do życia moralnego nie znajduje się w pustej przestrzeni. Znajduje się w sytuacji, która jest określona przez rodziców i najbliższe środowisko. Słowa, czyny i postawy moralne rodziców nic są aktami mającymi znaczenie tylko dla nich samych; uprzedzają one życic moralne dziecka, nawet jeżeli rodzice werbalnie nie będą dawać pouczeń etycznych. Już w punkcie wyjścia życia moralnego dziecko zastaje ramy wolności określone przez najbliższe środowisko. Owe ramy wolności są nieustannie kształtowane nic tylko przez jednostkę, lecz także przez kulturę, w której dany człowiek żyje.
Wpływ kultury moralnej na postępowanie człowieka jest znaczny, ale nic przekreśla jego autonomii. Człowiek ma zawsze możliwość przc-
<6 Por. H. Rotter, Person wid Ethik, Zur Crwidlegung der Morał-theologie, Innsbruck 1993, s. 13Gn; S. Pinckacrs, Lc sourccs dc la morale chreticnnc. Sa melhode, son contenu, son liistoir, Paris 1935, s. G5.
47 Por. H. Rotter, dz. cyt., s. 109 n.
25