traktujemy stale całą sferę tak zwanej kultury prymitywnej jako sferę ludyczną, otwieramy sobie możliwość znacznie • bardziej bezpośredniego i ogólnego rozumienia jej specyfiki, niż poprzez ostro wyszlifowaną analizę psychologiczną bądź też socjologiczną.
Jest to zabawa święta, nieodzowna dla dobra społeczeństwa, pełna znaczeń kosmicznych i dowodów społecznego rozwoju, lecz zawsze jest tp zabawa, czynność, która — tak jak to widział Platon — dokonuje się poza i ponad trzeźwym życiem niedostatku i powagi.
W tej sferze świętej zabawy poeci i dzieci są, wespół z ludźmi pierwotnymi, w swoim żywiole. Człowieka współczesnego własna jego estetyczna wrażliwość przybliżyła nieco bardziej do owej sfery. Mamy tu na myśli modę, w której maska cieszy się obecnie popularnością jako dzieło sztuki. Dzisiejsze zachwyty dla egzotyki bywają wprawdzie niekiedy nieco afektowane, posiadają jednak znacznie głębszą, duchową treść i wartość kulturalną niż w wieku osiemnastym, kiedy to w modzie byli Turcy, Indianie i Chińczycy. Człowiek współczesny posiada niewątpliwie silnie rozwiniętą zdolność pojmowania tego, co obce i dalekie. Nic przy tym tak mu nie pomaga, jak jego wrażliwość na wszystkp, cokolwiek jest maską lub przebraniem. Podczas gdy etnologia wykazuje ogromną społeczną doniosłość tych rzeczy, wykształcony amator przeżywa dzięki nim bezpośrednie wzruszenie estetyczne, będące mieszaniną piękna, grozy i tajemniczości. Dla wykształconego, dorosłego człowieka maska ma w sobie zawsze coś tajemniczego. Widok przebrańców wyprowadza nas, również w doznaniu czysto estetycznym, z którym nie są związane żadne określone wyobrażenia religijne, w sposób bezpośredni z „powszedniego życia" w świat inny, niż oglądany za jasnego dnia; wprowadza nas w sferę człowieka dzikiego, dziecka i poety, w sferę zabawy.
Zabawa i misterium
Jeśli wolno nam skonwergować poglądy nasze na temat znaczenia i specyfiki prymitywnych czynności kultowych na nie dającym się już dalej zredukować pojęciu zabawy, pozostaje jeszcze jeden, niezmiernie skomplikowany problem. Cóż się stanie, gdy zaczniemy wstępować od niższych form religijnych ku wyższym? Spojrzenie nasze zwróci się od dzikiej upiorhości sakralnej ludów pierwotnych Afryki, Australii czy Ameryki ku wedyjskiemu kultowi ofiarnemu, zawierającemu już w sobie mądrości Upaniszadów, ku mistycznym homologiom religii egipskiej, ku misteriom orfickim czy eleuzyjskim. Forma ich w praktyce spokrewniona jest jeszcze bardzo blisko, aż po dziwaczne j krwawe szczegóły, z tzw. prymitywami. Lecz rozeznajemy w nich już — albo też przynajmniej przypuszczamy — mądrą i prawdziwą zawartość, wzbraniającą nam rozpatrywania ich z tym poczuciem wyższości, które w istocie również już w odniesieniu do tak zwanych kultur prymitywnych jest nie na miejscu. Pytanie polega tylko na tym, czy z uwagi na formalną jednorodność, łączyć można również ze świętą świadomością, z wiarą, jaka wypełniała owe wyższe formy, kwalifikowanie ich jako zabawy. Z chwilą gdy już raz przyswoiliśmy sobie platońską koncepcję zabawy, do której przywiodły nas uprzednie wywody, nie ma przeciwko temu żadnych zastrzeżeń. Bóstwu poświęcone igrzyska i zabawy, rzecz najwyższa, której człowiek w życiu swoim gorliwie się powinien oddawać — oto jak to ujmował Platon. Bynajmniej nie yy^zekamy sj^ wsku-tek tego oceny świętego misterium jako najwy^SzegłTośią-galnego wyrazu dla czegoś, co pożóstaje nieosiągalne dla lp-gicznego.rozumu. Uświęcona czynność pozostaje jedną-stfoją, ważną stroną; włączona do kategorii zabawy^ lecz"w klasyfikacji takiej nie zatraca się uznanie jej' świętości.'