CCF20081129017

CCF20081129017



traktować możliwie wyczerpująco całą masę dokumentamą, czy też zastosować metody statystyczne na podstawie pobieranych próbek albo wyróżnić z góry elementy najbardziej reprezentatywne) ; określanie poziomu analizy oraz elementów, które są w jego obrębie walentne (z badanego materiału można wydobyć na przykład wskazania liczbowe, informacje odsyłające — jawnie lub nie — do wydarzeń, instytucji czy praktyk, słowa wraz z regułami ich używania i polami semantycznymi, jakie zakreślają, lub wreszcie formalną strukturę zdań i typy łączących je związków); wybór metody analizy (ilościowe opracowywanie danych, rozbiór na pewną ilość wyraźnie oznaczonych cech i badanie ich korelacji, odczytywanie interpretacyjne, analiza częstotliwości elementów i ich rozłożenia); wyodrębnianie zespołów i podzespołów, w których badany materiał się artykułuje (rejonów, okresów, procesów jednoczących); określanie stosunków pozwalających taki zespół scharakteryzować (może tu chodzić o stosunki liczbowe albo logiczne, o stosunki funkcjonalne, przyczynowe lub analogiczne, może także chodzić o stosunek między signifiant a signifie).

Wszystkie te problemy stanowią część aktualnego pola metodologicznego historii. Zasługuje ono na uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze widać, w jakim stopniu wyzwoliło się z tego, co — jeszcze niedawno — było filozofią historii i pytaniami, jakie stawiała (co do racjonalności lub teleologii rozwoju, co do względności wiedzy historycznej, co do możności odkrycia lub stworzenia sensu w zamarłej przeszłości i w wiecznie nieukończonym obrazie teraźniejszości). Po drugie zaś dlatego, że krzyżuje się w niektórych punktach z problematyką, którą odnajdujemy gdzie indziej — na przykład w dziedzinie językoznawstwa, w dziedzinie etnologii, ekohomii, analizy literackiej, mitologii. Można by ostatecznie opatrzyć te problemy znakiem strukturalizmu, z kilkoma wszakże zastrzeżeniami. Najpierw, nie pokrywają one bynajmniej same metodologicznego pola historii, ale zajmują jedynie jego część, której zasięg zmienia się w zależności od dziedziny i od poziomu analizy. Następnie, nie zostały one — poza względnie niewielką liczbą przypadków — przeniesione z językoznawstwa czy z etnologii (zgodnie z częstą dzisiaj praktyką), ale narodziły się na obszarze samej historii — przede wszystkim na obszarze historii gospodarczej, w związku z pytaniami, jakie stawiała. Wreszcie, nie upoważniają wcale do mówienia o strukturalizacji historii, ani nawet o próbie przezwyciężenia „konfliktu” czy też „sprzeczności” między strukturą a rozwojem: przecież już od dłuższego czasu historycy wykrywają, opisują i analizują struktury, nie zastanawiając się nigdy, czy nie pozwalają tym samym umknąć żywej, ulotnej i rozedrganej „historii”. Opozycja struktura-rozwój nie jest trafna ani dla określenia pola historycznego, ani zapewne dla określenia metody strukturalnej.

Owa mutacja epistemologiczna, jaka zaszła w historii, nie jest jeszcze dzisiaj zakończona. Nie datuje się wszelako od wczoraj, gdyż można by prawdopodobnie szukać jej początków u Marksa. Niemniej dochodziła do głosu bardzo wolno. Jeszcze w tej chwili — zwłaszcza w historii myśli — nie została zarejestrowana ani poddana refleksji, w odróżnieniu od innych, późniejszych przemian — na przykład tych, które wystąpiły w językoznawstwie. Dzieje się tak, jakby było szczególnie trudno w dziedzinie owej historii, której kształt ludzie kreślą swymi własnymi ideami i własnym poznaniem, sformułować ogólną teorię nieciągłości, odrębnych serii, granic, jednostek, swoistych porządków, zróżnicowanych autonomii i zależności. Jakby wzbraniano się ze szczególną odrazą przed tym, by pomyśleć różnfce, by opisać odstępy i rozproszenia, by rozbić uspokajającą formę identyczności — tam gdzie przyzwyczajono się szukać początków, cofać się w nieskończoność wzdłuż szeregu antecedensów, odtwarzać tradycje, śledzić krzywe ewolucji, szkicować te-leologie i uciekać się nieustannie do metaforyki życia. Albo mówiąc dokładniej, jakby z owych pojęć progu, mutacji, niezależnego systemu czy ograniczonej serii — używanych już w praktyce przez historyków — trudno było zbudować teorię, wyciągnąć ogólne wnioski lub nawet wysnuć wszelkie możliwe implikacje. Jak gdybyśmy się lękali pomyśleć Inność w obrębie naszej własnej myśli.

Jest po temu powód. Gdyby historia myśli mogła pozostać miejscem nieprzerwanych ciągłości, gdyby bezustannie tworzyła związki, których żadna analiza nie byłaby w stanie rozbić nie uciekając się do abstrakcji, gdyby konstruowała wokół tego, co człowiek mówi i robi, mgliste syntezy, które go wciąż poprzedzają, przygotowują i wiecznie prowadzą ku przyszłości — wówczas stanowiłaby najlepsze schronienie

37


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20091002041 tif jest naturalne, a o innym, że konwencjonalne J — czy też w praktyce krócej: że t
CCF20081215010 365    Czynność myślenia pegazy i chimery, czy też formułowanie hipot
page0838 830Somnas — Sonata gowie jak i ludzie. Mieszkał w świeeie podziemnym, czy tez przy wejściu
IMG 2 Czy to pora skwaru, czy też mrozu i chłodu, zapraszamy na spacer do naszego ogrodu. Gdy p
foldery1 epifitozy choroby, czy też sposobów tworzenia odpornych na omawianą chorobę (a także na in
dyplomant. Dla uniknięcia ewentualnych nieporozumień co do faktu, czy też zakresu zgody dyplomanta n
DSC01549 czy też wyjaśnić jakieś uwagi na temat okoliczności dialogu, zachowania się bohaterów, omaw
były znane dziecięcej publiczności czy też były traktowane jako literatura dla młodych zakazana - to
KONWERSJA KATALOGÓW BIBLIOTEKI SEJMOWEJ 331 takie jak np. symbol typu i rodzaju dokumentu czy jego p
6/1994 URANIA 171 bywają traktowane jak odpadki tworzywa planetarnego, czy też przybłędy z kosmosu -
-    Co jest przedmiotem dokumentu? -    Czy dokument ma jeden przedmi
•    potwierdzenie, na podstawie złożonych dokumentów, czy wykonujący
herudzinski6 28 Tomasz llerudziński obiektywną oraz traktowali fotografię i film jako materiał dokum
pojedynczych dokumentów bo po prostu nie było na to czasu. Praktycznie cała wiedza 0
aby było możliwe automatyczne wyodrębnienie treści dokumentu oraz poszczególnych
traktowania, zasada niekarania bez podstawy prawnej czy choćby prawo każdego do obrony. Tylko ich pr

więcej podobnych podstron