przekonania, iż',prawdą” jest wyłącznie, to, co w danej ,J chwili, dokładnie hic et nunc, może się do czegoś przydać. Niemniej fundamentalna idea poznania jako czynności, i biologicznej, kwalifikowanej tylko z punktu widzenia uży- . teczności biologicznej, a więc relatywnej i pozbawionej :i ■wszelkiej transcendentalnej zawartości, pozostaje w mo-J cy. Granice owego możliwego „nadmiaru” nie są nigdzie . Określone wyraźnie, toteż pragmaityście wolno je zaw- ! sze wedle upodobania kreślić.
Inną paradoksalną konsekwencją tego stanowiska, god- ■ ną szczególnej uwagi, jest całkowita swoboda oo do treściowego zasięgu prawd, jakie marny prawo zaakceptować, jeśli tylko pod jakimkolwiek względem okażą się r korzystne; w szczególności jest to również swoboda uzna- ■ wania dowolnych wiar religijnych lub doktryn metafi- ; zycznych, z których spodziewamy się profit jakiś wyciągnąć. Dlaczegóż mielibyśmy rezygnować z religijnych ; przeświadczeń, skoro są one zdolne podniecić naszą spraw- ; ność, życiową, obronić przed zniechęceniem, nakarmić optymizmem? James w istocie nie waha się przed tym wnioskiem, a ów brak wahania przypisuje własnej niechęci do „dogmatyzmu”, a więc również odmowie negatywnego przesądzania w sprawach religijnych na przekór niewątpliwym korzyściom, które z wiary płyną. Jeśli obecność Boga upewnia nas co 3o ładu moralnego świata, jeśli wiara w swobodę woli łączy się z obietnicą nagrody albo potrzebna jest w twórczości — wolno nam jedno i drugie przyjąć z równą pewnością jak ta, co towarzyszy przeświadczeniom czerpanym z najbardziej naocznych doświadczeń. , : '
> Mamy tedy w filozofii pragmatystycznej rodzaj epdste-mologicznego jęzuityżmu, zasadniczą zgodę na wszystko . i nieograniczoną plastyczność reguł deontologicznyeh w czynnościach poznawczych, Każde inne stanowisko pod-' pada pod zarzut'sztywności dogmatycznej, która wartości , realne życia poświęca na rzecz abstrakcyjnych chimer', metafizycznych. Tak jest w istocie, skoro uznało się, że rzeczywistość nie ma żadnych cech zastanego tworzywa, nadającego się w swoich zastanych jakościach"do interpretacji, ale jest tylko zbiorem potencji jednostkowego 178
sukcesu i na tym wypzerpuje się jej możliwy sens. Wyjściowa intencja pragmatyzmu spokrewnią tę filozofię z myślą empiriokry t yeziną, chociaż różni się-od .niej beztroską jaskrawych formuł, swobodą luźnej aforystyki, brakiem skrupulatności analitycznej. Jest ona mianowicie tak samo próbą ufundowania myśli o świecie na pojęciu „doświadczenia”, które w pierwotności swojej zastępuje wszelkie „śubstancjalistyczne” twory w rodzaju „ma-.tenii” czy „ducha” i każe je traktować jako wtórne dystynkcje na’ własnym obszarze poczynione. Tak samo zmierza do rugowania z naszych zainteresowań kwestii, na które metoda żadna odpowiadanią nie istnieje; jeśli jednak dla empiriokryt yków możliwość efektywnego zastosowania sądu polegała na tym, iż sąd ów upoważnia nas do pewnych oczekiwań w świecie doświadczenia i zwyczajnie sprawdza, się przez sukces lub niepowodzenie owych oczekiwań, to dla pragmatystów wystarczy, że w ogólności „coś możemy zrobić” z danym sądem, by mógł on za sensowny uchodzić. Dlatego właśnie metafizyka wyrzucona drzwiami, wraca .oknem — już nie jako „prawda”, która pozwala seler ety bytu objawić, ale jako ' „narzędzie do czegoś”, choćby balsam dla duszy albo zastrzyk podniecającego środka. Ostatecznie jednak pragmatyczna interpretacja ujawniła konsekwencje biołogi-zacji poznania, których' empirdokrytycy nie zauważyli. Wiedzieli oni bowiem, że również doktryny metafizyczne i wiary religijne dają się rozumieć jako instrumenty biologicznego trwania 'gatunku i byli przeświadczeni zarazem, że wszelkie naukowe teorie mają taki sam charakter; nie mieli tedy dobrych powodów, aby odmawiać tym pierwszym takiej samej prawomocności, jakiej drugim udzielili. Pod tym względem rehabilitacja metafizyki wedle pragmatycznej metody wydaje się bardziej konsekwentna w stosunku do założeń radykalnego biologizmu. Filozofia Jamesa uniemożliwia faktycznie zabieg, o który głównie chodziło Peirce’owi: odróżnienie nonsensu ód nauki, jako że tolerancja dla wiary jest tam nieograniczona wewnątrz reguły pożytku. Pytanie; „co jest prawdziwe?”, może być w istocie pojęte w taki sposób, iż za-' kłada pewną teorię metafizyczną; dlatego James zastę-
12* • 179