■ '% aktualna potfzeba jednostki nie może unieważnić.' Podofc- 1 nie jak poznawcze, również moralne wartości zachowują;' Ą ów" charakter społecznie trwały; nie ma wprawdzie war- j tości transcendentnych ani transcendentalnych, które za- | stawałby człowiek jako świat „dany” i nieodwołalny,' jednakże nie wynika stąd, by światem wartości rządziła ; po prostu zasada de gustibus..., jak mniemają na ogół 1 pozytywiści. Świat wartości określony jest bowiem nie j przez doraźne zaspokojenie pojedynczego człowieka, ale konstytuuje go trwała użyteczność społeczna i to tylko za wartość może zostać uznane, czego skutki dla życia zbio- * rowego można publicznie skontrolować i jako korzystne Ą ocenić. W próbach skonstruowania pojęcia podmiotu spó- ^ łącznego, w interpretacji instrumentalnej życia filozoficz-nego, w nadziei na praktyczne zastosowania filozofii — ?
Dewey bliższy był tradycji marksizmu niż James, chociaż ; odległy był od. tej tradycji swoim liberalizmem politycz- -A nym i personalistyozną orientacją. ij
Na przełomie stuleci pragmatyzm cieszył się wielkim Ą powodzeniem i rozwijany bywał w rozmaitych kierun- | kach również w filozofii europejskiej. Do krytyki doktryn Ą transcendentalistycznych użył go w Anglii F. C. S. Schil- ' ler (1864—1937), który zradykalizował nawet intencje I Jamesa, kiedy wszystkie czynności poznawcze zreduko- j wał do aktów ekspresji osobowej i odmawiał wszelkiej Sensowności zapytaniom o „prawdę” mimetycznie pojętą, J a nawet projektował woluntarystyezną logikę, która zaj- j mu je się jedynie związkiem ekspresji między sądami a intencją sądzącego, rezygnując programowo z innych zadań, i Znaczną siłę objawił ruch pragmatystyczny we Włoszech, gdzie m. in. Giovanni Papini należał przejściowo do jego szermierzy i gdzie pozostawił niezaszczytnego ucznia w osobie Mussoliniego; przywódca faszystów kojarzył sobie tę filozofię z ogólnikowymi hasłami irracjonalizmu, woluntaryzmu i aktywizmu faszystowskiego. Byłoby wszakże niedorzecznością okoliczność tę włączać do interpretacji filozofii pragmatycznej. W Polsce do nielicznych filozoficznych propagatorów pragmatyzmu należał ; W. M. Kozłowski. W ogólności w Europie filozofia ta działała wewnątrz modernistycznego stylu i. była jedną
Z odmian' „filozofii życia”, szukającej w. poznaniu1 owej „bezpośredniości”, owego „kontaktu z rzeczą samą”, którego -żadne schematy metafizyczne dostarczyć nie mogą. Pod tym względem również jej empirystyczna czujność, również jej pedantyczny nomirializm, jej ostracyzmy wobec metafizycznych dogmatów — słowem, wszystko to, co łączy ten prąd z pozytywistyczną tradycją — wszystko to mieściło się w granicach modernizmu, podobnie jak w przypadku empiririikrytyków. Wspominamy o metodzie pragmatycznej zarówno dlatego, że jej twórcy sami powoływali się na związki swoje z tradycją główną pozytywistycznego myślenia, jak i dlatego, że rewindykacja ta nie opierała się zgoła na urojeniu, ale miała istotne racje. Zarazem jest to rozgałęzienie pozytywizmu paradoksalne, bo uzdolniające empiryzm do akceptacji metafizyki i wiary-religijnej, a także do przyjęcia przekonań wartościujących na tych samych zasadach, które kierują wyborem sądów w wiedzy naukowej. Faradoksalność ta należy do niezliczonej masy dowodów, jakie może przytoczyć historyk filozofii na rzecz nieograniczonej plastyczności interpretacyjnej założeń filozoficznych, a także na rzecz nieograniczoności połączeń, które na tym obszarze myślenia mogą występować między ideami.
Cała ta faza rozwoju pozytywizmu, którą koniec XIX stulecia wyprodukował, faza „modernistyczna”, odznaczała ,się zamierzonym splątaniem kwestii genetycznych i kwestii metodologicznych: w badaniu poznania ludzkiego. Quaestio iuris i ąuaestio facti' wobec pytania o wartość poznania stały się prawie nieodróżnialne. Jeśli poznanie jest jednym z narzędzi swoiście ludzkich adaptacji biologicznej, to Wydawać się może w istocie, że sensowne pytania o prawomocność tych lub owych procederów poznawczych nie mogą dotyczyć wartości tych procederów dla znajomości świata „w sobie” (taka dążność nie jest bowiem zawarta w animalnym świecić, do którego należymy i od którego różnimy się formami komunikacji we-wnątrzgatunkowej, ale nie powiązaniami ze światem transcendentalnej prawdy), ale tylko ich przydatności; pragmatyzm byłby wtedy próbą „dopowiedzenia do końca” epistemologicznych wyników naturalizmu, a uniezależnie-
185