i
I
I
w który uwikłani są ludzie, stanowiący obiekt jego badań. Na przykład krytyk ideologii musi zakładać swoją niezależność co najmniej wobec tego kontekstu społecznego, który „wytwarza” krytykowaną przez niego ideologią. Hermeneutyka i pokrewne jej stanowiska filozoficzne, ukazujące rozbieżność między egzystencją i samowiedzą, zależność poznającego podmiotu od tradycji i kontekstu społecznego są więc — można by rzec — mniej „idealistyczne” niż owe rzekomo bardziej „realistyczne” czy wręcz „materialistyczne” teorie, które niefrasobliwie operują rozróżnieniem powierzchni i głębi, bazy i nadbudowy, duchowego pozoru i determinującego go realnego mechanizmu.
Nie znaczy to oczywiście, że taki sposób myślenia jest w ogóle nieuprawniony. Ten, kto wyciągnąłby taki wniosek, musiałby odrzucić olbrzymią część tradycji humanistycznych i społecznych nauk o człowieku. Krytykować można nie hermeneutykę podejrzenia jako taką, lecz znaczenie filozoficzne, jakie przypisuje się tego rodzaju teoriom. W życiu potocznym także staramy się zrozumieć głębiej czyny kogoś drugiego czy nasze własne, rozróżniamy to, co ujawnia się nam od razu, i to, co jest ukryte, do czego dotrzeć możemy tylko po głębokim namyśle. Wiemy też, że sensu jakiejś sprawy, jakiegoś czynu nigdy nie zgłębimy do końca, że nasze rozumienie ludzi i sytuacji jest ograniczone. Jednak równą iluzją jest przekonanie, że w pełni i ostatecznie uchwyciliśmy sens jakiegoś zdarzenia historycznego, tekstu lub czynu, jest rzekome wykroczenie poza świat odzwierciedlający się w naszym potocznym rozumieniu, dotarcie do napędzającej go z zewnątrz maszynerii. Bezsens i przymus nie leży poza światem przeżywanym — jakby było jeszcze jakieś „poza” — lecz objawia się w nim; w nim też doświadczamy granic naszego rozumienia.
1T — Rozumienie...