czyjegoś podstępu bądź to za sprawą innych nieprzewidzianych i niewiadomych okoliczności.
Stosunkowo szczęśliwy jest przypadek, gdy nieprzewidziane okoliczności po prostu uniemożliwiają przeprowadzenie doświadczenia; np. chmura przeszkadza astronomowi obserwować zaćmienie czy przejście gwiazdy przez południk; próba zostaje wówczas unieważniona, tak jak gdyby astronom odpoczywał sobie w domu, nie zaś obserwował niebo. Znacznie gorzej byłoby, gdyby złośliwy figlarz umieścił we wnętrzu lunety lub przed obiektywem cieniutki pryzmat, który spowodowałby lekkie odchylenie promieni świetlnych; rezultat obserwacji byłby wówczas obciążony błędem, którego przyczyna pozostałaby nieznana.
Toteż należy pamiętać o istotnej różnicy pomiędzy niepełnym zbiorem informacji K a*częściowo fałszywym zbiorem K, który byłby częściowo fałszywy. Niepełność informacji należy w teorii prawdopodobieństwa traktować jako zjawisko normalne; można nawet utrzymywać, że gdyby się znało wszystkie okoliczności, które wpływają na zjawisko będące przedmiotem rozważań, nie byłoby miejsca na prawdopodobieństwo; nasza wiedza byłaby pewna. Sytuacja taka wydaje się jednak tylko teoretycznie możliwa, nie widać bowiem, w jaki sposób moglibyśmy poznać z całą dokładnością wszystkie ruchy ręki, która wykonuje rzut kością lub tasuje karty.
Jedynie w przypadku, kiedy ta ręka jest ręką zręcznego prestidigitatora, który potrafi podporządkować swej woli ruchy kostki czy porządek, w jakim układają się karty (być może zresztą zamieniwszy uprzednio kostkę lub poznaczywszy karty) — należy odrzucić zastosowanie rachunku prawdopodobieństwa, ponieważ przestaje wówczas potwierdzać się milcząco przyjęta hipoteza, iż każda spośród sześciu ścianek kostki, podobnie jak każda karta, ma równe szanse na zajęcie określo* nego miejsca w talii
2
(7) gry hazardowe
Już w poprzednim rozdziale posłużyliśmy się kilkoma przykładami zaczerpniętymi z gier hazardowych. Ale nie popadliśmy w ten sposób w błędne koło, zwłaszcza jeśli spojrzeć na rzecz z punktu widzenia kogoś, kto zna gry, a nie zna teorii, matematycznych; gry hazardowe bowiem wynaleziono zanim jeszcze rozwinęły się badania matematyczne nad prawdopodobieństwem, aczkolwiek twórcy tych gier posiadali niewątpliwie dosyć wyraźną intuicję prawdopodobieństwa,
Co się tyczy kart, gry w kości czy w domino, a więc gier hazardowych najbardziej rozpowszechnionych, a jednocześnie najstarszych1, to mają one za podstawę równość pewnych prawdopodobieństw. Kiedy rzucamy kostkę na poziomy blat stołu, prawdopodobieństwo ukazania się określonej ścianki jest równe prawdopodobieństwu ukazania się którejkolwiek z pozostałych; gdy karty zostały dobrze potasowane (dodatkowym zabezpieczeniem jest „przełożenie” kart przed rozdaniem, zabieg z pozoru tylko skuteczny, jeśli rozdający potrafi zręcznym ruchem przywrócić poprzedni porządek kart), każda karta ma jednakowe szanse przypaść w udziale któremukolwiek z graczy.
2* 19
Należy wspomnieć tu jeszcze o grze najprostszej — w orła i reszkę.