się do woli Boga, zajmuje się teodyccą w równym stopniu, jak wykształcony teolog, piszący naukowe rozprawy dowodzące, że cierpienie niewinnego nie neguje koncepcji Boga, zarówno bezgranicznie dobrego, jak i wszechmogącego. Równie możliwe jest rozróżnienie tcodycei według stopnia ich racjonalności, to znaczy stopnia, w jakim ustanawiają one teorię, która w sposób wewnętrznie logiczny i konsekwentny wyjaśnia dane zjawiska w kategoriach wszechogarniającego uniwersum1. Oczywiście teoria taka, skoro tylko jest społecznie ustanowiona, może w społeczeństwie występować na różnych poziomach wyrafinowania. Zatem chłop, gdy mówi o woli Boga, może sobie uzmysławiać, jakkolwiek niewyraźnie, majestatyczną teodyceę skonstruowaną przez teologa.
Istnieje jednak zasadnicza sprawa, którą należy rozważyć, zanim przejdzie się do różnych typów tcodycei i stopnia ich racjonalności. Jest to istnienie fundamentalnej postawy, samej w sobie całkowicie irracjonalnej, która jest podstawą każdego z tych typów. Postawą tą jest poddanie własnego ja porządkującej mocy społeczeństwa. Mówiąc inaczej, każdy nomos ustanawia transcendencję indywidualności, a zatem, ipso facto zakłada teody-ccę2. Każdy nomos staje przed jednostką jako znacząca rzeczywistość, która obejmuje ją i wszystkie jej doświadczenia. Nadaje sens jej życiu, w tym także jego sprzecznym i bolesnym aspektom. Jest to zatem, tak jak próbowaliśmy to wcześniej pokazać, główny rozstrzygający powód do ustanawiania nomosów. Nomos umieszcza życie jednostki we wszechogarniającym gmachu znaczeń, które, dzięki swojej naturze, to życic transcendcntują. Jednostka, która w odpowiedni sposób internalizuje te znaczenia, równocześnie transcendentuje samą siebie. Swoje narodziny, różne etapy swojej biografii i w końcu swoją przyszłą śmierć może ona interpretować teraz w sposób, który transcendentnie wyjątkowe miejsce tych zjawisk w jej doświadczeniu. Sprawa prezentuje się niezwykle klarownie w przypadku rytów przejścia, zarówno w pierwotnych, jak i bardziej złożonych społeczeństwach. To pewne, że zasady przejścia obejmują doświadczenia szczęśliwe i nieszczęśliwe. W odniesieniu do tych ostatnich zasady te pociągają za sobą ukrytą tcodyceę. Rytuał społeczny przekształca jednostkowe wydarzenie w typowy przypadek i lak samo przekształca jednostkową biografię w epizod w historii społeczeństwa. Jednostkę postrzega się jako istotę przychodzącą na świat, żyjącą i cierpiącą, czy wreszcie umierającą, tak jak to czynili przed nią jej przodkowie i jak uczynią to po niej jej dzieci. Gdy akceptuje ona i wewnętrznie przyswaja taki porządek rzeczy, transccndcntujc zarówno swoją własną indywidualność, jak i wyjątkowość swoich indywidualnych doświadczeń, włączając w to wyjątkowy charakter bólu i przeżywanych zagrożeń. Jednostka postrzega samą siebie „właściwie”, to znaczy widzi siebie w skoordynowanych elementach definiowanej przez jej społeczeństwo rzeczywistości. Staje się ona zdolna cierpieć „właściwie”, jeżeli wszystko układa się pomyślnie, może ona także mieć „właściwą” śmierć (albo też „dobrą śmierć”, jak to się zwykło mawiać). Innymi słowy, może ona „zatracić się" w nadającym znaczenie nomosie swojego społeczeństwa. W konsekwencji ból staje się łatwiejszy do wytrzymania, strach mniej obezwładniający, gdy ochraniająca osłona nomosu rozciąga się, by osłonić nawet te doświadczenia, które mogą redukować jednostkę do czystej zwierzęcości.
Ta ukryta teodycea całego społecznego porządku oczywiście poprzedza wszelkie legitymizacje o charakterze religijnym bądź leż innym. Pełni ona funkcję niezbędnego podłoża, na którym można później konstruować gmachy legitymizacji. Wyraża także podstawowy układ psychologiczny, bez którego trudno wyobrazić sobie powodzenie późniejszych legitymizacji. A zatem teodycea, w ścisłym tego słowa znaczeniu, jako religijna legitymizacja zjawiska anomii, jest zakorzeniona w pewnych kluczowych cechach ludzkiego uspołecznienia jako takiego.
Każde społeczeństwo wymaga pewnego odrzucenia indywidualnego ja oraz jego potrzeb, pragnień czy problemów. Jedną z kluczowych funkcji
91
Weber wyróżnia cztery racjonalne typy tcodycei: obietnica kompensacji w tym świecie; obietnica kompensacji „poza”; dualizm; doktryna karmy. Dyskusja nasza opiera się na tej typologii, chociaż wprowadza pewne modyfikacje.
Pojęcie samotransccndenlująecgo charakteru religii rozwinął Durkhcim, szczególnie w swoich Elementarnych formach... Próbowaliśmy tutaj wprowadzić implikacje intuicji Durkheima dla problemu tcodycei.