przełożenia łagodzi wprowadzenie cierpiącego Boga-człowieka pomiędzy dwóch partnerów w masochistycznej dialcktyce księgi Hioba. Mówiąc inaczej, silną polaryzację wszechwładzy i uległości łagodzi postać cierpiącego Chrystusa. Bóg cierpi w Chrystusie. Jednak cierpienie Chrystusa nie usprawiedliwia Boga, lecz człowieka. Dzięki Chrystusowi łagodnieje dojmująca obcość karzącego Jahwe. A ponieważ rozmyślanie nad cierpieniem Chrystusa pogłębia przekonanie o nicgodziwości człowieka, więc tym samym przedstawionemu już masochistycznemu poddaniu pozwolono powtórzyć się w bardziej wyrafinowany, by nie rzec wyszukany sposób. Stwierdziliśmy, że podstawowej religijnej siły napędowej chrześcijaństwa nie można zrozumieć, gdy nic rozumie się tego problemu, a także, że wiarygodność chrześcijaństwa (przynajmniej w jego najważniejszych ortodoksyjnych formach) utrzymuje się bądź upada wraz z wiarygodnością tej tcodycei.
W dalszym ciągu tych rozważań będziemy mieli okazję do przedyskutowania ogólnego upadku wiarygodności chrześcijaństwa. W tym miejscu wystarczy powiedzieć, że towarzyszy mu stała dewaluacja chrześcijańskiej teodycei. W 1755 roku trzęsienie ziemi zniszczyło większą część Lizbony i spowodowało śmierć znacznej części jej ludności. Wydarzenie to, mało znaczące, jak może się to wydawać w porównaniu z ogromem okropności naszych czasów, było ważne dla myśli XVIII wieku. Wiele najlepszych umysłów tego okresu, wśród nich papież, Wolter, Goethe i Kant, nagle podniosło problem tcodycei i wartości jej chrześcijańskiego rozwiązania. Wydaje się, iż temat I wojny światowej długo inspirował, szczególnie w Anglii, znaczący dział literatury dotyczący tej sprawy, podczas kiedy nieporównywalnie większe okropności II wojny światowej nie odniosły podobnego skutku. Jeżeli już wydarzenia te (szczególnie związane z okrucieństwami nazistów) podniosły kwestie metafizyczne w porównaniu z kwestiami etycznymi czy też politycznymi, to miały one zazwyczaj bardziej antropologiczny niźli teologiczny charakter, a więc raczej: „Jak ludzie mogli to uczynić?”, a nic „Jak Bóg mógł na to pozwolić?”. Nawet zaangażowany przedstawiciel chrześcijaństwa wydaje się przejawiać dozę niepewności w ciągłym powtarzaniu tradycyjnych formuł chrześcijańskich o znaczeniu takich wydarzeń. W funkcjonujących ortodoksyjnych i nicor-todoksyjnych obozach wiele razy powtarzano klasyczne przesunięcie od tcodycei do anlropodycei i nawet koszmary nazizmu przyjmowano nie jako porażającą kwestię dotyczącą wiarygodności chrześcijańskiego Boga, lecz jako potwierdzenie chrześcijańskiego poglądu na grzech człowieka. Jednakże powszechną reakcją była osobliwa cisza, gdy idzie o implikacje tych wydarzeń dla tcodycei i zamiast tego skoncentrowanie się na kwestiach antropologicznych i polityczno-ctycznyeh, o których przedstawiciele chrześcijaństwa mieli nadzieję rozmawiać w układzie odniesienia dzielonym wspólnie z ich współczesnymi świeckimi.
Najważniejszą historyczną konsekwencją rozpadu chrześcijańskiej teo-dycei w świadomości człowieka Zachodu było oczywiście zapoczątkowanie wieku rewolucji. Historia i ludzkie działania w historii siaty się dominującą instrumentalizacją, w której widzi się nomizację cierpienia i zła. Zaspokojeniu większości udręk człowieka nic służy już uległość woli Boga, nadzieja związana z postacią Chrystusa czy też oczekiwanie eschatonu jako efektu boskiego działania. Społeczna teodycea chrześcijaństwa (to znaczy jej legitymizacja niesprawiedliwości społecznych) załamała się razem z ogólną teodyceą chrześcijańską; nawiasem mówiąc, jest to kwestia postrzegana wyraźniej przez przeciwników chrześcijaństwa niż przez chrześcijan45. Jeżeli chrześcijańskie wyjaśnienie świata już nic obowiązuje, to także nic można dalej podtrzymać chrześcijańskiej legitymizacji porządku społecznego. Jeszcze raz cytat Camusa jest reprezentatywny dla myśli, że człowiek teraz „wszczyna zasadniczy bunt, który polega na zastąpieniu panowania łaski panowaniem sprawiedliwości”46.
Oczywiście, nie jest naszym celem dalsza analiza tej rewolucyjnej transformacji świadomości. Posłużyliśmy się różnymi historycznymi konstelacjami tcodycei, aby jedynie w najszerszym zarysie wykazać, jak człowiek przyjmuje rozmaite egzystencjalne i teoretyczne postawy vis-a-vis
45 Najważniejszymi przykładami są tu oczywiście analizy chrześcijaństwa Marksa i Nietzschego.
46 Camus, dz. cyt. ss. 316-317.
121