CCF20090610116

CCF20090610116



można powiedzieć, iż nie ma on nadziei na znalezienie na to pytanie odpowiedzi i rezygnuje z takiej próby (vide dyskusja na ten lemat w rozdziale 7). Pomiędzy tymi dwiema skrajnościami istnieje bardzo interesująca próba typowa dla ncoortodoksji, a zmierzająca do realizacji powiedzenia „wilk syty i owca cala” — to znaczy próba, aby wchłonąć w pełni oddziaływanie perspektywy relatywizującej, lecz mimo to posiąść „punkt Archimcdcsa” w sferze odpornej na relatywizację. Sferą tą jest „Słowo”, jak to głosi kerygma Kościoła i pojmuje wiara. Szczególnie interesujące w tym podejściu jest rozróżnienie pomiędzy „religią” i „chrześcijaństwem” czy też pomiędzy „religią” i „wiarą”. „Chrześcijaństwo” i „wiarę chrześcijańską” interpretuje się jako coś zupełnie odmiennego od „religii”. Religię można zatem chętnie podrzucić Cerberowi analizy relatywizującej (historycznej, socjologicznej, psychologicznej i jeszcze jakiejś), podczas gdy teolog związany oczywiście z „chrześcijaństwem”, które nie jest „religią", może kontynuować swoją pracę, nacechowaną doskonałą „obiektywnością”. Karl Barth realizował to zadanie z błyskotliwą konsekwencją (szczególnie w pierwszym i drugim tomie swojej „Kirchliche Dogmatik" i ze szczególnie pouczającymi wynikami w eseju ,,Essence of Christianity", poświęconym Feuerbachowi). Tę samą procedurę stosowało dość wielu neoortodoksyjnych teologów, przyjmujących program „demitologizacji" Rudolfa Bultmanna. Wybrane idee Dietricha Bonhoeffcra dotyczące „chrześcijaństwa bez religii” prawdopodobnie zmierzały w tym samym kierunku.

Nawiasem mówiąc interesujące jest to, że bardzo podobne rozwiązanie istnieje tam, gdzie chrześcijaństwo pojmuje się w kategoriach zasadniczo mistycznych. Już mistrz Eckhart mógł rozróżniać pomiędzy „Bogiem” i „bóstwem” i później przejść do wyobrażania sobie, co to znaczy stać się i przestać być „Bogiem”. Wszędzie tam, gdzie można twierdzić, iż — używając słów Eckharta — „Wszystko to, co sądzi się o Bogu, nie jest Bogiem” — ipso facto ustanawia się wolną sferę. Względność dotyka wówczas jedynie tego, co „sądzi się o Bogu” — sfera już zdefiniowana jako ostatecznie niczwiązana z mistyczną prawdą. Rozwiązanie to w najnowszej myśli chrześcijańskiej reprezentuje Simone Weil.

Rozróżnienie pomiędzy „religią” i „wiarą chrześcijańską” było ważnym składnikiem wywodu zawartego w „The Precarious Vision”, który przynajmniej w tym punkcie przyjął podejście neoortodoksyjne (coś, co — nawiasem mówiąc — wyraźniej ode mnie dostrzegli wówczas niektórzy krytycy). Rozróżnienie to i wynikające z niego konsekwencje obecnie wydają mi się nie do przyjęcia. Te same narzędzia analityczne (dotyczące nauki historycznej, socjologii itd.) można zastosować do „religii” i do „wiary”. Co więcej, w każdej dyscyplinie empirycznej „wiara chrześcijańska” jest po prostu kolejnym przypadkiem zjawiska „religii”. Z empirycznego punktu widzenia rozróżnienie to nie ma sensu. Może być jedynie zakładane jako teologiczne a priori. Jeżeli uporać się z tym, problem znika. Można więc zająć się Feuerbachem w sposób charakterystyczny dla Bartha (procedura, nawiasem mówiąc, bardzo przydatna w każdym chrześcijańskim „dialogu” z marksizmem — tak długo, jak długo marksiści godzą się na to teoretyczne zagranic). Lecz ja osobiście nic mogę zająć stanowiska, z którego ustanawiałbym teologiczne a prioris. Dlatego jestem zmuszony zrezygnować z tego rozróżnienia, które jest pozbawione sensu z jakiegokolwiek a posteriori punktu widzenia

Jeżeli ktoś podziela tę niemożność do wydźwignięcia się na epistemo-logicznie bezpieczną platformę, to w stosunku do relatywizujących analiz również nie można przyznawać uprzywilejowanego statusu chrześcijaństwu, ani też jakiemukolwiek innemu historycznemu przejawowi religii. Treści chrześcijaństwa, jak i treści każdej innej tradycji religijnej, będą musiały być analizowane jako ludzkie projekcje, zaś chrześcijański teolog będzie musiał przystać na związane z tym oczywiste niedogodności. Chrześcijaństwo i jego różne historyczne formy będzie się rozumieć jako projekcje podobne w rodzaju do innych projekcji religijnych, osadzonych w specyficznych infrastrukturach i podtrzymywanych jako subiektywnie realne dzięki specyficznym procesom tworzenia wiarygodności. Wydaje mi się, że — o ile jest to rzeczywiście akceptowane przez teologa — przy odpowiedzi na pytanie, czym te projekcje jeszcze mogą być, wykluczony jest skrót myślowy zarówno ortodoksyjny i „radykalny”, jak też neoliberalny. W konsekwencji teolog jest pozbawiony psychologicznie wyzwalającej możliwości czy to radykal-

233


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
KSE6153 II L95 1648 148 JMP Podskarbi powiedział, że nie ma w* Skarbie tylko 76,000: przydawszy to,
Kubiak VII 2 jpeg Ojciec powiedział, że nie ma pieniędzy, Aby na dalsze moje studia łożyć. Kiedy już
CCF20091120043 stwo bronione. Dlaczego „winny”? Na to pytanie odpowiedzieć można, według naszego au
ZWIASTOWANIE MARYI 02 szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niem
zarówno struktury społecznej, jak i zachodzących w niej zmian. Nie ma dostatecznych dowodów na to, ż
■ -No: f Rosjai nie trwała długo. Nadzieja na to, że w Rosji nie wyczerpał się potencjał ludzki, oka
sZUKAMY ABSOLWENTÓW! pytania: dlaczego cierpimy, jak umieramy, pewnie nie ma innej przestrzeni na to
CCF20081129072 ledwie powiedzianych, wszelkich zdań zawieszonych, wszelkich myśli na wpół zwerbaliz
Dziś można powiedzieć, iż dostrzegamy owe przemiany, lecz nie możemy w pełni ich docenić oraz przewi
)JLlAŁANIt IMIKUITN1NA ORGANIZM CZŁOWIEKA JELITA: Oczywiście nie można powiedzieć, iż bezpośrednią
skanuj0015 (150) 172 Księga druga II, 8 że nie ma on po ciemku żadnej barwy. Jego cząstki są ni
skanuj0038 mianem Jaźni położoną w centrum Całkowitość, która symbolizuje to, co boskie. Wyraźnie je
skanuj0038 mianem Jaźni położoną w centrum Całkowitość, która symbolizuje to, co boskie. Wyraźnie je
skanuj0015 (150) 172 Księga druga II, 8 że nie ma on po ciemku żadnej barwy. Jego cząstki są ni
page0202 202 W ogólności można powiedzieć, iż rozpoczęcie waszego dorabiania się będzie zawsze trudn
Wiedza i zachowania kierowców... Analiza powyższych danych pozwala stwierdzić, iż nie ma wprawdzie o
- lak jak w spółce jawnej. W przypadku komandytariusza -    Nie ma on ani prawa ani o
70419 PICT0035 (20) Sądzę też, iż nie ma żadnego uzasadnienia pogląd, jakoby Poważę — owa provintia
połączeniu z faktem, iż nie był on protokołem trasowalnym, sprawiły, ze większe organizacje wybierał

więcej podobnych podstron