CCF20081129072

CCF20081129072



ledwie powiedzianych, wszelkich zdań zawieszonych, wszelkich myśli na wpół zwerbalizowanych, nie ma owego nieskończonego monologu, z którego wyłaniają się jedynie nieliczne fragmenty, są natomiast przede wszystkim — a w każdym razie przed nim (ponieważ od nich zależy) — warunki spełniania się funkcji wypowiedzeniowej. Dowodzi to również, że próżno szukać ponad strukturalnymi, formalnymi czy interpretacyjnymi analizami języka dziedziny nareszcie wyzwolonej z wszelkiej pozytywności, gdzie wolność podmiotu, wysiłek istoty ludzkiej i wizja transcendentalnego przeznaczenia objawiałyby się w całej pełni. Nie należy oponować przeciwko metodom językoznawczym lub analizom logicznym pytając tych, co je stosują: „Co zrobiliście — powiedziawszy tyle o regułach jego budowy — z samym językiem w całokształcie jego żywej tkanki? Co zrobiliście z ową wolnością i z owym sensem wcześniejszym od wszelkiego znaczenia, bez których nie byłoby jednostek porozumiewających się ze sobą w toku wciąż odnawianej pracy języka? Czyż nie wiecie, że po przekroczeniu skończonych systemów, które umożliwiają nieskończony dyskurs, ale które nie są w stanie zapoczątkować go ani wyjaśnić, tym, co znajdujemy, jest piętno transcendencji, dzieło człowieka? Czy zdajecie sobie sprawę, iż opisaliście tylko kilka cech języka, którego wyłanianie się i sposób istnienia są, według waszych analiz, całkowicie nieredukowalne?” Zarzuty takie trzeba oddalić. Jeśli bowiem istotnie chodzi o wymiar, któ-' ry nie należy ani do logiki, ani do językoznawstwa, to nie jest on również odbudowaną transcendencją, drogą wiodącą w kierunku niedostępnego początku, tworzeniem przez istotę ludzką jej własnych znaczeń. Język, w chwili ukazywania się i w swoim sposobie istnienia, to wypowiedź, i jako taki podlega opisowi, który nie jest ani transcendentalny, ani antropologiczny. Analiza wypowiedzi nie wyznacza analizom językowym i logicznym granicy, której nie powinny przekraczać uznając w tym miejscu swą bezsilność; nie zakreśla linii zamykającej ich dziedzinę; rozwija się natomiast w innym kierunku, który się z nimi krzyżuje. Możliwość analizy wypowiedzi, raz ustalona, winna pozwolić na zniesienie transcendentalnej przeszkody, jaką pewna forma dyskursu filozoficznego stawia na drodze wszystkich analiz języka w imieniu istoty tegoż języka, w imieniu podstaw, z których miałby brać początek.

Przyjdzie teraz zwrócić się ku drugiej grupie pytań: w jaki sposób tak określony opis wypowiedzi może być zestrojony z analizą formacji dyskursywnych, której zasady zostały wcześniej zarysowane? I odwrotnie: w jakiej mierze analiza formacji dyskursywnych jest opisem wypowiedzi w znaczeniu, jakie temu słowu przed chwilą nadałem? Udzielenie odpowiedzi na to pytanie jest rzeczą nader ważną. Albowiem w tym właśnie miejscu winien się zamknąć krąg przedsięwzięcia, z którym jestem związany od tylu lat, które dotychczas realizowałem raczej po omacku, a którego całościowy zarys próbuję teraz uchwycić — wprowadzając korekty, naprawiając liczne błędy i nieostrożności. Jak można już było zauważyć, nie usiłuję powiedzieć tutaj, co chciałem zrobić niegdyś w tej czy innej konkretnej analizie, jaki powziąłem zamysł, -jakie przeszkody napotkałem, gdzie musiałem skapitulować, jakie — bardziej lub mniej zadowalające — wyniki otrzymałem. Nie opisuję przebytego szlaku, ażeby wskazać, jak powinien on był wyglądać i jaki będzie od tej chwili. Próbuję wyjaśnić — aby wymierzyć ją i ustalić jej wymogi — samą możliwość opisu, którą wykorzystywałem nie znając dobrze jej uwarunkowań i jej funkcjonowania. Staram się nie tylfe szukać tego, co powiedziałem, i tego, co mogłem powiedzieć, ile raczej ukazać w całej właściwej mu regularności, nad którą niezbyt dobrze panowałem, to coś, co czyniło możliwym wszystko, co mówiłem. Lecz widać również, że nie rozwijam tutaj teorii we właściwym i pełnym znaczeniu tego słowa, a więc nie wysnuwam z pewnej liczby aksjomatów abstrakcyjnego modelu dającego się zastosować do nieskończonej ilości opisów empirycznych. Nie czas jeszcze na budowanie takiej konstrukcji, jeśli w ogóle jest ona możliwa. Nie wyprowadzam analizy formacji dyskursywnych z definicji obejmującej wszystkie wypowiedzi, która riiiałaby służyć za podstawę. Nie wyprowadzam również natury wypowiedzi z tęgo, czym są formacje dyskursywne wyabstrahowane z takiegó czy innego opisu. Próbuję natomiast pokazać, w jaki sposób może się kształtować, bez załamań i sprzeczności, bez wewnętrznej arbitralności, dziedzina, w której mamy do czynienia z wypowiedziami, z zaąądą ich połączeń, z wielkimi jednostkami historycznymi, jakie mogą tworzyć, i z metodami pozwala-



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSCN8012 (3) O ■mlilBłr na sfen wpływów nie ma mow W czasie toczącej «, .r*

CCF20090523066 tif KARLR.POPPER oto, bardzo doniosła konsekwencja. Wprawdzie istnieje prawda, nie m
CCF20090704036 74 Część I jego tekstów narzucają się one na każdym kroku, nie tylko przy lekturze D
CCF20081202067 nik, który okaże się nosicielem lub chorym, musi być przeniesiom na stanowisko, gdzi
CCF20090625035 56 Groza zjawiska i lęk oczekiwania. II nieprzewidywalnego, wydarzeniowego charakter
P1010243 (2) bie coś bardzo dziwnego. To nie człowiek - powiedział jakiś głos w jej Jo- To coś udają
P1010243 (2) bie coś bardzo dziwnego. To nie człowiek - powiedział jakiś głos w jej Jo- To coś udają
CCF20090105015 2R DIALOG DUSZY I CIAŁA Cieniom: Andrew Marvella i, na wszelki wypadek, także X
CCF20090605011 obca jest wszelka idolatria, które nie ma żadnej gotowej formuły i w związku z tym n
CCF20090605067 konkurentem i wrogiem wszelkiego życia, które nie jest jego własnym życiem. W ten sp
CCF20090704078 158 Część I wszelką tematyzacją, a więc i dyskursem, już od zawsze z tego czasu nie
CCF20090214054 intencjonalne odnoszenie się do wszelkiego rodzaju obiektów, samego człowieka nie wy
CCF20090214111 my sami myślimy. Chce przez to powiedzieć, że mogę się mylić co do myśli innego czło

więcej podobnych podstron